Przejdź do głównej zawartości
21.03.2020r.

Uparta miłość r.13[2]

Młodzi wrócili


z wojaży pod koniec sierpnia i na parę dni zatrzymali się u Zalewskich w Stargardzie. Opowieściom nie było końca, trwały nieraz do późnej nocy. A że co innego ciekawiło mamę, co innego tatę – to bywało tak, że panie przesiadywały w kuchni., pochłonięte oglądaniem ciuszków, biżuterii, kosmetyków, czy najnowszych żurnali mód. Panowie zaś w pokoju ślęczeli nad mapami, słownikami , przewodnikami.
   Kiedyś, gdy kobiety zdawały się zapomnieć o reszcie świata, a panowie zgłodnieli; tato zajrzał do kuchni i westchnął widząc żonę i synową przeglądające  wzory sukienek.
  – Oj kobitki, kobitki, świat może stanąć na głowie, nie wiem jakie zdarzenia mogą wstrząsnąć  narodami – a wam jedno w głowie łaszki, fatałaszki i inne głupstwa. Człowiek stanął na księżycu, technika pędzi naprzód, ale czy was to obchodzi?!
  – Czekaj , Wiciu zaraz podamy kolację, już możecie nakrywać do stołu, zaraz kończymy. Mirusia zabiera te żurnale dla mamy, to chcę obejrzeć, choć popatrzeć – tu zrobiła oko do synowej.-
    W końcu i Lisowie doczekali się córki i zięcia, którzy byli już zmęczeni nadmiarem przeżyć.
  Niczego tak nie pragnęli, jak paru dni świętego spokoju. Przeto  rodzice pozwalali im wysypiać się do woli i strofowali chłopców, by się zbytnio nie naprzykrzali
   Tematem numer jeden, nawet bardziej frapującym niż podróż do Francji, było kupno domu. Tato Zalewski znalazł domek na sprzedaż na przedmieściach Szczecina, jak twierdził wprost wymarzony dla Młodych./
  Cena była jednakże dosyć wysoka; doktor sprzedał swój samochód ,by tylko taka okazja nie przeszła koło nosa. Pod koniec września Adam miał już zajęcia na uczelni i praktykę w szpitalu, nie było czasu do stracenia. 
 Domek był zgrabny, piętrowy, opleciony dzikim winem; otoczony zadbanym ogrodem. Od furtki aż do ganku prowadziła alejka obsadzona różami, jeszcze kwitły.
  Mirka była zachwycona; do tego dom był pusty, mały remont i można mieszkać! . Właściciel – łysawy, tęgi pan oprowadzał ich po wszystkich pomieszczeniach zachwalając walory niemal każdego kąta.
  Doktor Zalewski triumfował, spoglądał wymownie to na syna, to na Lisa.
  Postanowili jechać do restauracji na obiad, a później do biura notarialnego na wstępne ustalenia. Domek był piękny, jak ze snu; Adam postanowił zrobić parę zdjęć, by pokazać mamom, co kupują. Wyszedł na ulicę i stanął przed parkanem.
  Chodnikiem przechodziła starsza, siwiutka pani. Piesek, którego prowadziła na smyczy, zatrzymał się przy nogach Adasia, pani też przystanęła.
  Młody Zalewski był niemile zdziwiony, że nieznajoma tak mu się przygląda. Jeszcze bardziej się zdziwił, gdy zapytała, czy mają zamiar kupić ten dom. Chciał coś odburknąć, lecz popatrzył w twarz tej kobiety – a nie znalazłszy niestosownej ciekawości, lecz jakieś zastanawiające zatroskanie – odrzekł
        Tak, mamy zamiar kupić ten dom.
          – Zastanówcie się państwo dobrze, to jest niezdrowy dom, tu już troje ludzi zmarło na raka. Ojciec tego właściciela parę miesięcy temu. Zapytajcie go , czemu tu nie mieszkają, tylko gnieżdżą ą się u teściów.
   Pani odeszła,  Adam stal chwilę, jak oniemiały. Wrócił do pozostałych i odwołał ojca na bok. Właściciel spoglądał na nich niespokojnie. Doktor wysłuchał wszystkiego w milczeniu i bezradnie rozłożył ręce.
           Obaj znali te dziwne zbiegi okoliczności, że w niektórych domach ludzie częściej, niż gdzie indziej ciężko chorują i umierają. Ojciec znał to z wieloletniej praktyki, Adam miał możliwość wysłuchać na paryskiej uczelni wykładów na ten temat
  Tu, zafascynowani urodą róż, funkcjonalnym układem pokoi, zapomnieli o tym wszystkim i byli o krok od kupna.
  Wzięli właściciela w krzyżowy ogień pytań i potwierdziło się wszystko. Faktycznie w tym domu ludzie ciężko chorowali, żona i dzieci także. Przenieśli się wiec do teściów. Jednakże nowy właściciel zawczasu może zadbać, by mu nic nie szkodziło. Można wynająć różdżkarza, on wskaże niezdrowe miejsca i wszystko będzie inaczej. Zaproponował znaczne obniżenie ceny, nie reflektowali i pośpiesznie odjechali. Inne domy, które później oglądali były piękne i z dobrą opinią, niestety poza ich zasięgiem – mieli za mało pieniędzy.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
28.10.2024r. Uparta miłość t.III r.11[7] Gdy tak panowie doktorowie radzili, dziadek zapytał: - A pani Zuzia gdzie? Adaś może byś zrobił kawę dla Pani Zuzi, w końcu jest naszym gościem. - Dla niej zajmować się maleństwem, to największa przyjemność, nie będzie chciała przyjść i słuchać medycznych dywagacji - rzekł Przemek - Póki co to mała z Mirką słodko śpią, a Zuzia dołączyła do młodych i drylują wiśnie . Zapraszałem ją, ale podziękowała - rzekł Adam - Onego czasu, jak bardzo walczyłem, by wyrwać Elwirę z nałogu, naczytałem się różnych książek o sprawach duchowych - rzekł Przemek po chwili milczenia. - Otóż jest tak, ze mamy pewien zasób energii życiowej. Pracując, czy po prostu żyjąc, zużywamy ją. Sen i odpoczynek pozwala uzupełnić braki. Bywa jednak tak, że przychodzi trauma, stres, czy zmartwienie i energia jest blokowana - nie napływa. Wtedy organizm niedomaga; pamiętam, co Mirka przeżywała w czasie tego nieszczęścia z Jagusią. - No tak i zaraz po tym była choroba i ś...