28.08.2021r
Uparta miłość t.II r.10 [1]
Rodzice Zalewscy mieli wyrzuty sumienia, że ostatnimi czasy odsunęli się od syna i jego rodziny. Zajęci sobą, gorszym zdrowiem pani Maryni; no i urażeni ujawnionym romansem Adama – nie pokazywali się w Rostowie od miesiecy. Czas mijał, przynosił nowe sprawy i wydarzenia; jedno zostało niezmienne – tęsknota za synem, synową i wnukami. Wiedzieli, że młodzi wykosztowali się na inwestycję budowlaną, a teraz ten zagraniczny urlop. Tato wypłacił ze swych oszczędności sporą sumkę, mama nakupiła książeczek, zabawek, napiekła ciasta i ruszyli w drogę. Oboje myśleli o tym samym, choć nie rzekli ni słowa. - On sobie radzi bez nich, jakby ich nie potrzebował, a przecież oni mają tylko jego jednego!
Najwyższy czas wrócić do dawnej zażyłości; do częstych spotkań, odwiedzin, rozmów od serca do serca.
A kiedy już przyjechali, to czasu na rozmowy, opowieści było mało.
Dzieci, raz skosztowawszy cudownej słodyczy płynącej z obcowania z kochaną babcią i dziadkiem – nie odstępowały ich na krok. A i rodzice nie kryli, że i im wspólne zabawy, spacery i dokazywanie sprawiają najprawdziwszą przyjemność. Przy czym dziadek wyraźnie faworyzował Jagusię, co się Mirce nie podobało, lecz nie chcąc psuć wyjątkowo miłego , rodzinnego spotkania – nie uczyniła najmniejszej uwagi. Być może starsi państwo zostaliby na następne dwa dni, gdyby się gwałtownie nie popsuła pogoda. Ochłodziło się i nieustannie padało. Trzeba było zajmować się dziećmi w mieszkaniu, a to dla dziadków okazało się zbyt męczące. Mimo próźb Mirki , by zaczekali, aż Adam wróci z przychodni, odjechali zaraz po śniadaniu, choć lało, jak z cebra. A ten, gdy wrócił z pracy, przemókł do cna, choć przebiegł tylko kilkanaście metrów z garażu do domu.
– Szkoda, że pojechali, chciałem poradzić się ojca, jak urządzić gabinet. Spotkałem Walusia, za tydzień kończą z Alkiem jakąś budowę, można by ich zwerbować do nas.
Gdzie go spotkałeś? Zachorował?
– Minąłem go na ulicy. Biegł, przeskakując kałuże; śpieszył się, by zdążyć przed tym popołudniowym pociągiem z Poznania. Szedł po żonę, która gościła na wywczasach u rodziny. Pożałowałem go, że tak moknie i podwiozłem na stację. Po drodze pogadaliśmy, on mi już raz tłumaczył, jak można wykroić z korytarza poczekalnię, jak wygospodarować miejsce na ubikację dla pacjentów – teraz wszystko stało się aktualne! Powiedział, że może jutro wpadną, zobaczą ile materiałów zostało od wiosny i co trzeba dokupić. Szkoda, że skoro świt muszę ruszać do Poznania.
– Myślisz, że starczy nam pieniędzy? – zagadnęła gospodyni nakładając rękawice kuchenne i schylając się do piekarnika.
– A co to dziś tyle mięsiwa? – Adam podniósł pokrywkę brytfanny i delektował się zapachem.
– Wczoraj zapeklowałyśmy z mamą karkówkę, dziś wstawiłam do pieczenia, no ale na nic, rodzice uparli się jechać. Może Stasiów zaprosimy? Tak mi ich żal; chodzą smutni, przybici. Renia wychudła tak, że wszystko wisi na niej, jak na kołku. Nie widziałeś ich? – Coś mi się zdaje, że pojechali po małą, nikogo nie ma i garaż pusty. – Dzieci u babci, tak, że jak ich nie widać, to faktycznie pojechali.
Następnego dnia podjechał pod dom czarny junak ; a na nim Waluś z Alkiem. Pochodzili, pooglądali, pomierzyli; sami wszystko zapisali w obawie, by gospodyni nie pomyliła śrubek ze śrubunkami, albo, żeby nie precyzyjnie zapisała przekroje rur.
– Szefowa, jak już tu będziemy kuć i przerabiać, to przy jednym bałaganie nie warto byłoby wyłożyć tych betonowych schodów drewnianymi listewkami? Mnie to skóra cierpnie, jak patrzę na te szkraby wchodzące i schodzące - odezwał się Walus na koniec.
– To jest myśl!
– Wzięło by się Kazia Jaszczaka z Rąbina, on się zna na stolarce, mógłby listew naciąć – dodał Alek. – Chyba, że jeszcze nie pokosił. O ile zboża nie zebrał, to teraz gorzko płacze. Moja twierdzi, że tak będzie jeszcze dwa tygodnie! – rzekł Waluś, chowając taśmę miernicza do torby.
22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
Komentarze
Prześlij komentarz