22.06.2024r.
Uparta miłość t.III r.9[4]
patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa:
-Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność.
Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinni już być - Boże mój proszę, jednego niewszczęcia wystarczy, niech szczęśliwie wrócą.
Nałożyła kurtkę i poszła czekać na koniec alejki. Powietrze złagodniało, ale wiatr się nasilił; zapadał wczesny, jesienny mrok. Było boleśnie pusto, gdy przed dom wyszedł Maciek zrobiło się raźniej - Przeproszę go, pogadamy, zaraz będzie lżej. Chłopak wyprowadził rower i jechał ku niej . Przejechał, nawet głowy nie odwrócił. Zawołała za nim:
- Maciek, nie mijaj mnie tak! Nie dziś! Skręcił na szosę, może nie słyszał?
Postała jeszcze chwilę i pomyślała, że być może dowiedzieli się i zawrócili do Stargardu. Trzeba zadzwonić do dziadka. Właśnie wchodziła na ganek, gdy usłyszała warkot samochodu. Rodzicom wystarczyło spojrzenie na twarz córki, by zrozumieć; - Dziadek dzwonił? Stali przed drzwiami objęci i płakali w głos.Młody sąsiad przeszedł obok prowadząc rower , zaczynał rozumieć i żałować swojej obojętności.
Ojciec zadzwonił do dziadka, ten opowiedział krótko, że jak tylko rodzina odjechała, babcia zapragnęła wstać, więc pomagał. Zrobiło jej się słabo, jak to nieraz bywało. Tylko, że tym razem już się nie dało docucić.
- W ciepłej kuchni, nad talerzem pożywnej zupy, nareszcie razem - mogłoby być miło. Tylko ta bolesna wyrwa w sercu...
- Musiało być ci ciężko samej; a my odwieźliśmy Heńka do internatu i wstąpiliśmy do baru na obiad.
= Widzieliście, że jest źle i zostawiliście dziadka samego?
- Ani przez chwilę nie było źle - zaprzeczyli rodzice jednocześnie.
- Wczoraj, wygodnie rozparta w pościeli, dyrygowała nami, a myśmy sprzątali. Na koniec, z tym swoim uśmiechem, oświadczyła, że jest tak wypucowane, że można by księdza zaprosić. Nie zrozumieliśmy.Wcześnie zasnęła. Dziś pomogłam jej w łazience... Mój Boże to było dzisiaj - Mirka wytarła oczy - umyła się, zmieniła bieliznę. Zjadła z nami śniadanie; rozmawiała, ale inaczej - z każdym z osobna, wypytywała o wszystko, radziła, życzyła powodzenia. Ojciec przepraszał; za ciebie.
- Powiedziała: to dobre, kochane dziecko, tylko potrzebuje więcej czasu, by wybierać co ważne. O, widzicie, kuferek został w samochodzie. Dała Ci ten kuferek w którym miała biżuterię. Idę, przyniosę z samochodu - i ojciec wyszedł.
- Mamo, ale ja nie mogę tego przyjęć, nie zasłużyłam - szepnęła Jagusia - nie wiem, czy oglądałaś, ale tam są i świecidełka i rzeczy wielkiej wartości - ze złota.
- Taka była wola babci, tak musi być, przyjmij wdzięcznym sercem - a podziękujesz życiem
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2] Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa. W czasie trwania obrządków ślubnych też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika. Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom. Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia. Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie. -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...
Komentarze
Prześlij komentarz