14,10,2024r.
Uparta miłość t.III r. 11[5]
To Maciek was odwiedzał?- zapytali rodzice jednocześnie.
- Ach to cala historia z tym chłopakiem - tu dziadek musiał przerwać, bo Adam pobiegł przywołać psa, który z upodobaniem kopał dziury w świeżo obsianych grządkach. Gdy już skarcony Dino leżał grzecznie przy nogach pana - kontynuował.- Maciek załatwił sobie pracę w tym naszym Samie , na rogu , wykłada towar na półki. Wcześniej tylko mógł widywać naszą panienkę, później zaczął odwiedzać. Po to jedzie przez pół miasta. Pracował, zaliczał egzaminy, pisał pracę magisterską i jeszcze ślęczał do późna nad książkami z Jagusią! Duszę by jej oddał, a ona traktuje go z góry i potrafi być bardzo niemiła. Ja będę w Poznaniu, póki nie urodzisz, kochanie, później wyjeżdżam.Od września panienka zostanie sama w wielkim mieszkaniu; no i Maciek wyszedł z taką propozycję. Przyjaźni się z młodym małżeństwem, przed nimi jeszcze dwa lata studiów- szukają mieszkania. Można by to rozważyć. Ja natomiast szukam szpitala i dobrych położników, byś tam rodziła.
- Po co tyle zamieszania? Spokojnie mogę rodzić w Szamotułach; przecież nic mi nie jest
- odrzekła Mirka zerkając na męża, który widać znał ojca plan.
- Zdaj się na fachowców, a nie pożałujesz - rzekł mąż - strzeżono Pan Bóg strzeże, więc posłuchaj nas.
Pokładli się późno, nie przeczuwając, jak niespokojna noc przed nimi. Gdy już świtało, obudził domowników i dzwonek telefonu i gwałtowne stukanie do drzwi. Adam zbiegł na dół i zastał tam pośpiesznie ubierającego się ojca; w drzwiach stał rosły strażak, a za nim policjant.
- Pali się dom, tu niedaleko, wynieśliśmy nieprzytomną kobietę potrzebujemy pomocy, nim przyjedzie pogotowie.
= To u pani Janickiej, widać z górnego okna - odezwała się Mirka ze schodów.
= Tato, zostań w domu, sam pojadę! Bądż z Mirką.
- Niech tato jedzie, przecież jest Jagusia.
Panowie wybiegli, przed domem stała Renia, do niej zwrócił się policjant.
- Czy ta starsza pani mieszkała sama?
- Nie, od paru miesięcy mieszkał u niej lokator - niejaki Błażej Barański. Wczoraj wieczorem moja córka z koleżanką przechodziły tamtędy. Był pijany i próbował dziewczyny zaczepiać.. Policjant coś zanotował i też odjechał; Renia zwróciła się do Mirki:
- Kładziesz się, czy posiedzieć z tobą.
- Wracajmy do łóżek, nic nie pomożemy, najwyżej możemy się pomodlić.
Panowie doktorowie wrócili, gdy już słońce było wysoko na niebie.Nim przybyła pomoc, poszkodowana odzyskała świadomość, została odwieziona do szpitala. Strażacy szukali Barańskiego, prosili, by lekarze byli na miejscu, bo lada chwila mogą być potrzebni. Przyszedł moment, kiedy stało się jasne, że w tych zgliszczach nie znajdzie się nikogo żywego- wtedy wrócili.
Po paru dniach ,w dzień bardzo upalny, kiedy Jagusia masowała matce opuchnięte nogi, ktoś zapukał do drzwi.Córka otworzyła; w drzwiach stał postawny mężczyzna.
- Pani pozwoli - Rafał Janicki - skłonił się przed Mirką, po czym cofnął się i przyniósł koszyk pełen jajek i kankę mleka. Sięgnął do kieszeni po portfel.
- PO pierwsze4 proszę schować portfel, po drugie usiąść. Znam pana z opowiadań mamy, pracuje pan w stoczni w Gdańsku?
- To nie ja, to Jacek, ja mieszkam we Wrocławiu. Mama kazała podziękować obu panom; lekarze ze szpitalu orzekli, że gdyby nie leki, które podął starszy pan doktor - nie przeżyłaby. Pan Bóg go zesłał!
- Jak się mama czuje?
- Na tyle dobrze, że Jacek niedługo weźmie ją do siebie. Ja powoli likwiduję gospodarstwo - jedną krowę już udało się sprzedać. Gdyby nie to, że było po deszczu, pewnie spłonął by nie tylko dom ale i stodółka i chlewiki.
- Tak, a za ogrodem zaczyna się lasek - dodała Mirka.Już przeszukali zgliszcza?
- Tak. Nikogo nie znaleźli, ten łajdak miał na tyle przytomności, że siebie ratował ucieczką, a o mamie nie pomyślał. - rzekł pan Rafał tłumiąc łkanie.
5]
22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
Komentarze
Prześlij komentarz