Przejdź do głównej zawartości
05.01. 2025r. Hotel był drogi, coście elegancko ubrani; Mirka aczkolwiek też ładnie ubrana, tylko, ze niemodnie - czuła się nieswojo. Po paru dniach zawarli znajomość ze starszym małżeństwem , też skromnie wyglądającym. Mówili przepiękną gwarą śląską, choć od lat mieszkali na Podlasiu. , gdzie po wypadku w kopalni,pan Klaus kupił domek. Przyjechali do dzieci, ale że tam nie czuli się swobodnie - wynajęli pokój w hotelu. Adam, ostatnimi czasy przestał śledzić wydarzenia polityczne i chętnie rozmawiałby o Śląsku - Jednak ze względu na mowę, uwielbiał całe wieczory spędzać z panem Klausem. - Co pan myślisz o tym spotkaniu Kohla z Mazowieckim w Krzyżowej? Dobrze to czy żle? - zagadywał - Moim zdaniem wrzawa ucichnie i z każdym następnym rokiem bardziej będziemy doceniać ten piękny akt. - Mądry z pana chłop - rzekł rozmówca poklepując Adama po ramieniu. Małżonka pana Klausa milczała, a Mirka dodała: - Przy okazji pokazaliśmy światu, jak bardzo jesteśmy podzieleni. Wszyscy pokiwali głowami - No dobrze, a czy fakt, że rozwiązali PZPR - wpłynie jakoś na nasze życie? - testował rozmówca. - No ten Kwaśniewski, co stanął na czele SdRP robi dobre wrażenie - rzekł doktor z wahaniem. - On jest naiwny, jak dziecko - a polityka to twarda gra- nie dla mięczaków - zaperzał się stary Ślązak - Wiecie co, panowie; chodźmy do sąsiedniej sali, tam jest szwedzki stół, zaliczymy kolację - zarządziła pani Trudzia. Tematów bieżących było tak wiele, że starczyło na każdy następny wieczór. Ranki zaś Zalewscy spędzali zazwyczaj w recepcji, gdzie przemiłe dziewczyny pomagały wytyczyć plan zwiedzania na cały dzień. Czym dojechać, kiedy zrobić przerwę na posiłek, co smacznego, gdzie podają - one te wiedzę miały w jednym paluszku. Mówiły czyściutko po polsku, choć między sobą , po swojemu. Zalewscy koniecznie chcieli widzieć kościół św. Józefa, w którym miał być ślub. Trzeba było jechać ponad trzydzieści kilometrów, ale Tomek uparł się i nie było rady. Pojechali więc do Zabrza i poszli do kościoła, którego bryła przypominała wielki transatlantyk. Wnętrze było tak oryginalne i surowe, ze stali długą chwilę oniemiali. Tomek kiedyś krótko opowiedział, co tam przeżył - w zasadzie był niewierzący, wszedł, by w dzień upalny - odpocząć; i jak twierdzi - doświadczył obecności Boga Następnego dnia zmiana wrażeń - czyli Rezerwat Las Mroczkowski, w samym centrum Katowic. Olbrzymie, prawie dwustuletnie buki robiły wrażenie i ta cisza, ptasie trele - w takim miejscu! Wszak dookoła miasto, huty, fabryki, kopalnie - ruch, hałas, pył i kurz. A tu raj! Któregoś dnia, z samego rana wpadli przyszli Państwo Młodzi; jechali do syna Sabiny - Bogusia, który mieszkał blisko parku kultury i wypoczynku w Chorzowie. Zalewscy skwapliwie przystali na wspólną wyprawę. Adamowi trudno było uwierzyć, że potężny Stadion Śląsk zaczęto budować już w 1950 roku i to z inicjatywy Jerzego Ziętka. Wszak w tamtym czasie powstawały obiekty mało solidne, budowane na określoną rocznicę. A tu mieli do czynienia z budowlą na skulę europejską! - - Gdyby tak miejsca dla kibiców przykryć dachem, dopiero byłby luksus - rzekła zachwycona Mirka. - Daj spokój - zasiąść może tu prawie sześćdziesiąt tysięcy ludzi! - Jak ten dach miałby być zamocowany? - śmiał się Tomek. Młodzi pojechali do Bogusia, a Zalewskim dzień zeszedł na oglądaniu wspaniałości Parku. - Następnego dnia , za namową pana Klausa, pojechali obejrzeć dwie stare dzielnice górnicze- Nikiszowiec i Giszowiec

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...