17.02.2025r.
Ponure wspomnienia własnego zawału dręczyły Adama tak długo, aż nie wstała Marii. Domagała się uwagi, zabawy, troski. Drepcząc za nią powolutku rozruszał ciało, a jej szczebiot sprawiał, że przestał rozpamiętywać.Przed obiadem zdolny był już myśleć o innych - wykonał parę telefonów. Po poobiednim spacerze zapomniał, że coś mu dolegało i oświadczył żonie, że pojedzie po młodych na stację.
- Ani się waż! Jak jesteś taki kozak, to przygotujesz kolację i umyjesz małą przed spaniem, a ja pojadę.
Wyszła przed dom i zmierzała w stronę samochodu, by wpierw oczyścić szyby. Jak spod ziemi wyrosła przed nią Renia i zagadnęła
- Nie było u was Maćka? Nie przyjechał na Święta?
Taki początek rozmowy po miesiącach milczenia? Wahała się, czy się odezwać, ale sąsiadka miała twarz tak zmienioną niepokojem, że przystanęła
- Byli u nas na Wigilii i pojechali do Szczecina do dziadka. Chciała jeszcze dodać, że za godzinę syn będzie tuż, za ścianą, wystarczy przyjść i zaprosić go na spóźnioną, świąteczną kolację. Renia jednakże odwróciła się i zniknęła w mroku.
Młodzież wniosła do mieszkania ożywienie, radość, ruch.
Adam nakrył do kolacji w kuchni, by oszczędzić sobie noszenia potraw, a potrawom temperatury. Mirka stała przy kuchni, patrzyła na swoich kochanych przy stole i dyskretnie ocierała oczy - Mój Boże - co z tych przygotowań, starań świecidełek - jakby zabrakło tej odrobiny Twojej łaskawości?. Dołączyła do rodzinki i zapytała:
- Pokolędowaliście? Bo my w tym roku słabiutko.
- My prawie wcale - przyznała się Jagusia.
- Adam nie czekając zaczął mocnym głosem:" Bóg się rodzi..".
Styczeń przyniósł pogodę mroźną i słoneczną. Mirka wywiesiła pranie i spacerowała z córeczkę po odśnieżonych ścieżkach. U wylotu alejki przystanął jakiś jegomość w czarnym kapeluszu; przyjrzał się domostwu i ruszył na spotkanie Mirce.
- Dzień dobry pani doktorowej, dobrze tak pooddychać świeżym powietrzem, co? Gospodyni poznawała głos i biedziła się, by sobie przypomnieć do kogo należy..
- Nie poznaje pani? Walenty Piechota się kłania.
- Mój Boże! Pan Waluś! Będzie pan bardzo bogaty - w tym kapeluszu, w tym kożuszku całkiem nie do poznania! - wzięła małą na ręce i zaprosiła gościa do mieszkania.
- A to córeczka, czy wnuczka?
- Córeczka, tak nam się trafiło na starość.
- Jaka starość. Jest pani tak samo piękna, jak dwadzieścia lat temu. Śliczne dziecko!
- Obiadek dochodzi, a na razie herbatka- rzekła stawiając przed gościem szklankę.
-Kochana pani Mireczko, herbatkę chętnie, ale nic poza tym. Jadłem w podróży, a teraz śpieszno mi do Gminy, wpadnę wieczorem, bo mam interes do pana doktora.
- A co w tej Gminie takiego pilnego?
- Szukam mieszkania, żeby kupić, albo domu; bo żeśmy ten nasz sprzedali.
- Udało się? Pamiętam, że były tam jakieś niejasności, co do waszej własności.
- Ano były. Dwa lata starań w sądzie i wyrok na naszą korzyść, ale musiałem mieć rzeczoznawcę, co wycenił wartość budynku i wartość naszej pracy u szwagra; trzeba było postawić świadków. Wywalczyliśmy - mamy czarno na białym, że to nasze i co z tego? Nie dało się żyć w zgodzie, no chyba , że na każde żądanie przychodziliśmy pomagać. O, wtedy mieliśmy mięso z każdego świniobicia, a to kurę, a to kaczkę - jajek, mleka, ile chcesz.
- A jak nie chcieliście pomagać?
- To były kłótnie, awantury, dokuczanie. Moja to znosiła latami. Nieraz ledwo się zwlokła z łóżka, ale o czwartej rano już doiła krowy
- Mieliśmy urządzony, wyremontowany dom, piękny ogród - nawet słyszeć nie chciała, że gdzie indziej można żyć spokojnie.
- Dała się przekonać?
- Z musu. od roku ledwo chodzi, nie pomagają leki, nie jest w stanie zrobić koło siebie; a ja widzę, że to droga bez wyjścia i też nie idę tam robić. Trafił się kupiec i dom żeśmy sprzedali. Do końca lipca mamy się wynieść. Dlatego tu jestem. No, to tyle na razie, wieczorem jeszcze pogadamy.
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany. Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać. No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
Komentarze
Prześlij komentarz