Przejdź do głównej zawartości
16.03.2025r. Uparta miłość t.III r. 14[4] Kapryśna zima sprawiła, że chorych wciąż przybywało; z tego powodu doktor Zalewski wciąż musiał odkładać wyjazd do Poznania. Czul się w obowiązku, by odwiedzić najbliższego sąsiada, a i przyjaciela. Renia jeździła do męża często i wracała pełna otuchy, gdyż stan Staszka poprawiał się. Nareszcie przyszedł dzień, gdy było mniej chorych i ruszył w drogę; sypał drobny śnieg, ale droga była posypana. W szpitalu klinicznym na 28 czerwca pracował, co prawda krótki czas, ale gdyby nie Jagusia, długo by musiał szukać i pytać, gdzie Staszek leży. Ona bywała tu często i z potrzeby serca i , żeby informować męża, co z ojcem.Zdziwił się, bo chory spał niespokojnym snem, budził się, ale nie kontrolował rzeczywistości - Było już dużo lepiej, ale musieli mu poskładać kolano - nowe znieczulenie, silne leki, no i jest, jak jest - szepnęła siadając przy chorym. Posiedzieli chwilę, po czym ojciec uznał, że musi pogadać z lekarzem dyżurnym, chciał też poszukać dziadka Miłorzeba, też tu leczonego. Wyszedł więc, gdy wrócił Jagusia była zajętą myciem chorego delikatnymi ruchami. Rzekła, że ma na to pozwolenie, pielęgniarki pokazały jej , jak to robić. Patrzył wzruszony, jak wodzi mokrą gazą po twarzy teścia, po rękach i nogach; a on, choć nieświadom, widać odczuwa ulgę, bo ostre rysy twarzy złagodniały. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, poszli coś zjeść. Córka pokazała przyszpitalną stołówkę; nie chciała, by ojciec szedł do ich domu, bo panował tam totalny bałagan. Lokatorzy właśnie kończyli sesję zimową, a ona - jak nie praca, to szpital, a i ze szkoły wracało sie późno. Kiedy spożywali spóźniony obiad, ojciec zauważył, że jego urodziwa córka przyciąga spojrzenia konsumentów z sąsiednich stolików. Te kędzierzawe , krótko przycięte włosy, ta niewymuszona elegancja, mimo skromnego stroju - tego nie można było nie zauważyć. Ją samo niewiele to obchodziło, pytała, co z dziadkiem. - Ano bierze ten nowy lek; oprócz krótkich niedomagań żołądkowych, nic się nie dzieje. Dziadek Zyguś jest dobrej myśli, choć chodzić nadal nie może. Pocieszające jest to, że struktura kości ciut się poprawiła. Miejmy nadzieję, że z czasem będzie widoczniejsza poprawa. - Adam wrócił do domu późno, córeczka baraszkowała na tapczanie, mimo prób usypiania. Mirka zerwała się, by męża nakarmić. - Leż, bo się maluch całkiem ze snu wybije. Po chwili mąż przyszedł z kolacją do pokoju. - Śnieg sypał, martwiłam się, że będziesz miał ciężką drogę. - Popadało i przestało, teraz niebo gwiaździste i niezły mrozik. No ale, co się dziwić - mamy luty. Ściszonym głosem relacjonował żonie, co przeżył - Powiem ci, że byłem zachwycony naszą córką- piękna, mądra i serce ma do ludzi - Ja aż się popłakałam, jak mi Renia dziękowała za pomoc, jaką jej Henio okazał. Mamy kochane, wartościowe dzieci, mimo wszystko - rzekła cicho, bo Marii nareszcie wtulona w jej ramię zaczęła zasypiać. Nie wiesz kogo spotkałem u dziadka. Właśnie wychodził, jak przyszedłem. Później widziałem ile cytrusów i innych rzeczy przyniósł. - Pewnie Tomek? - Zdziwisz się, to był Jarek. Jak mi rzekł w przelocie, jedzie na trzy mieszące do Moskwy, a Tatiana dostała pracę w ambasadzie radzieckiej. Na czes wyjazdu, biorą ciocię Jadwinię do siebie. - O, to są na fali. Dobrze, że jest Igor, bo wujek Józek byłby sam -Jak już byłem na miejscu, chciałem się dowiedzieć, jak przebiega leczenie żony Walusia. Niestety mój przyjaciel - doktor Wicik pojechał na jakieś sympozjum, a w informacji nie znaleziono nazwiska Loni Piechotowej w spisie pacjentów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...