Przejdź do głównej zawartości
3103.2025r. Uparta miłośc t.III r. 14[5] Jakiś czas po Świętach, tato Lis zadzwonił, by podziękować Adamowi za pomoc przy kupnie domu. Podzielił się też wrażeniami z chrzcin synka Pawłowego. Oprócz tych dobrych nowin miał też i takie, którymi się martwił. Ciocia Rozalia zamierza w lipcu przenieść się do Polski. Od początku było wiadomo, że córka zostaje we Francji, ale była nadzieja, że jej wierna od lat przyjaciółka, też Polka - wyjedzie razem z nią. Była samotna, długie lata pomagała Rozalii, były bardzo zżyte. No ale wszystko przemyślała i wybrała skromne życie we Francji, zamiast powrotu do ojczyzny, której prawie nie pamiętała. I tu ciocia ma prośbę, żeby znaleźć kobietę, która z nią zamieszka. - W pierwszej chwili pomyślałem o Piotrku - relacjonował - ma domek, ma służbowy samochód, ale sytuacja go przerosła i chętnie by z tej Spółdzielni wyjechał.Nawet żeśmy z nim rozmawiali - jednakże Stefka ucięła wszelkie spekulacje. Ni zamierza mieszkać z starszą osobą , potrzebującą opieki, bo niedługo zostanie mamą i sama będzie potrzebować wsparcia. - Nie martw się tato, do lipca na pewno kogoś znajdziecie. My raczej nie pomożemy, bo to powinien być ktoś miejscowy, lub z okolicy. Sprawa została zapomniana, aż do niespodziewanej wizyty państwa Piechotów.Trwał przepiękny maj. W parne , sobotnie popołudnie, gdy Zalewscy odpoczywali po pracach ogrodowych w chłodnym ganku, pod dom podjechała stara , sfatygowana syrenka z przyczepką. Tak samochód, jak i przyczepka, wyładowane były po brzegi. Najpierw wysiadł Waluś, za nim z trudem wygramoliła się pani Lonia Witając się uściskała Adam, dziękując za cudownego doktora, który ją postawił na nogi. - Do śmierci będę wdzięczna i jak będziemy mogli - wynagrodzimy pana staranie - Rzekła do łez poruszona. To, co mieliśmy najlepszego, tośmy państwu przywieźli. - To wszystko dla nas? - zapytali Zalewscy. - Nowy właściciel owczarnię ma stawiać, wszystko by się zmarnowało. My na razie chyba w Szamotułach zamieszkamy - wyjaśnił Waluś przystępując do wyładunku. Wszystkie młode drzewka, byliny, krzewy były pieczołowicie zaopatrzone w duży zapas ziemi, powiązane, powkładane do wiaderek, worków, kartonów. Widać było, że obchodzono się z roślinkami z wielką troską, by się w drodze nie połamały. Małżonkowie patrzyli, jak Piechotowie ostrożnie, można powiedzieć z czułością wyjmują drzewka i ustawiają przy murze. - Po robocie, przy poczęstunku Waluś rzekł: my lepszych ludzi, jak wy nie znamy. Komu mielibyśmy te nasze skarby dać? W tym momencie i Mirka i Adam pomyśleli o tym samym - wymieniając wymowne spojrzenie. - A jakby się trafiło takie miejsce, że wszystko od nowa moglibyście zasadzić i doglądać? - No też o tym myślimy, ale póki co, znalazłem mieszkanie w bloku, tam mam być takim stróżem, czyli gospodarzem domu. - Wiadomo od kiedy? - pytała Mirka/ - Od pierwszego czerwca, a dom mamy opuścić do końca lipca. - Zalewscy postanowili zasięgnąć opinii taty, oboje jednak czuli, że to są właściwi ludzie do opiek nad ciocią Rozalią.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
28.10.2024r. Uparta miłość t.III r.11[7] Gdy tak panowie doktorowie radzili, dziadek zapytał: - A pani Zuzia gdzie? Adaś może byś zrobił kawę dla Pani Zuzi, w końcu jest naszym gościem. - Dla niej zajmować się maleństwem, to największa przyjemność, nie będzie chciała przyjść i słuchać medycznych dywagacji - rzekł Przemek - Póki co to mała z Mirką słodko śpią, a Zuzia dołączyła do młodych i drylują wiśnie . Zapraszałem ją, ale podziękowała - rzekł Adam - Onego czasu, jak bardzo walczyłem, by wyrwać Elwirę z nałogu, naczytałem się różnych książek o sprawach duchowych - rzekł Przemek po chwili milczenia. - Otóż jest tak, ze mamy pewien zasób energii życiowej. Pracując, czy po prostu żyjąc, zużywamy ją. Sen i odpoczynek pozwala uzupełnić braki. Bywa jednak tak, że przychodzi trauma, stres, czy zmartwienie i energia jest blokowana - nie napływa. Wtedy organizm niedomaga; pamiętam, co Mirka przeżywała w czasie tego nieszczęścia z Jagusią. - No tak i zaraz po tym była choroba i ś...