Przejdź do głównej zawartości
27.05 Jagusia z Maćkiem pakowali torby przed powrotem do domu.. Korzystając z tego, że zięć wziął Marii i poszli przynieść od Dalszewskich to, co tam zostało, Mirka zagadnęła. - Powiedz, kochanie, jak wrażenia po Świętach, mam nadzieję, ze nie spotkała cię żadna przykrość. -- Tak czekałam, tak się cieszyłam na ten piękny czas, niestety nic miłego nie przeżyłam- -odrzekła ze łzami w oczach - było poprawnie, ale sztywno, zimno, mało rodzinnie.Teściowa trzymała fason, nie było sprzeczek, kłótni; nie było też odrobiny serca dla męża, córki, czy też dla nas. No i do tego Maciek był zwyczajnie głodny, bo on lubi sobie pojeść.Na Wigilie kupiła jedynie niedużego karpia, krokiety i barszcz przywiozła z przedszkola, bo tam w przeddzień mieli spotkanie dla pracowników. W Święta wracaliśmy po obiedzie do nas i otwierałam słoik z bigosem, albo rozmrażałam gołąbki, bo chciało nam się jeść.Ma jakąś swoją teorię, że jak teściu będzie szczupły, to wstanie z wózka.Wrócił Maciek, teściowa zagadnęła zmieniając temat: - Co z twoją nową pracą? - Od marca idę na leśniczówkę, trzeba prowadzić nasadzenia. Moja żona musi zostać w miasteczku, bo droga leśna jest w fatalnym stanie i będzie kłopot z dojazdem do pracy. - Czyli znowu na dwa domy? - Tak, ale najwyżej do lipca; jesienią już zaczęli utwardzanie, no ale zwaliły śniegi i trzeba czekać do wiosny. - Musicie do nas latem przyjechać - dodała Jagusia spoza ramion siostrzyczki, która jeszcze chciała się nią nacieszyć - miejsce jest wprost bajkowe. Budynek odnowiony, sadek za domem, a grzyby rosną tuż koło ganku! Byliśmy tam jesienią, teraz to miejsce śni mi się po nocach. Powiedz mamo, jak wam się udała gościna u cioci. Liczyłam na rozmowę z braciszkiem , ale ani przed Świętami, ani teraz nie było okazji. -A no . Dziadek potrzebował kierowcy, więc pojechał prosto do Pogórza. Teraz odnawia te dwa pokoje na piętrze, gdzie jesienią doprowadzili centralne ogrzewanie. Na Sylwestra chce wrócić do Krakowa, więc i my się jego towarzystwem nie nacieszymy. A ciocię pamiętasz, jak byli u nas z Michaelem, teraz to już pani koło osiemdziesiątki. Szczuplutka, niewysoka z pięknie ułożonymi siwiutkimi włosami - bardzo elegancka.Prawie się nie odzywała, tylko na początku powitała wszystkich z imienia. Prawdziwą przyjemność miała ze spotkania z babcią Henią. Józek zajechał do Białośliwia i ją przywiózł. Rozalia opowiadała, jak prosiła Pana Boga, żeby w Polsce miał się kto nią zaopiekować. No i - mówi - Opatrzność zesłała jej dwoje Aniołów. Chodziło o Piechotów. Oni siedzieli jedno po jej prawej stronie, drugie po lewej i usługiwali. - To pani Lonia nie w kuchni? - zapytała Jagusia. - Ależ skąd! Obiad był zamówiony w Czarnem w restauracji Klubowa. Heniek wszystko przywiózł, dali też kelnera; oboje z Kają od Grzelakowej królowali w kuchni, - To całe przyjęcie, a ile było osób? - zainteresował się Maciek. - Coś koło piętnastu, bo Piotrek wpadł tylko na pół godzinki. No my, Paweł z rodziną, rodzice, Babcia z Józkiem i chyba z rodziny to wszystko.No patrz, bym zapomniała - przecież mam dla was prezenty. Dla Jagusi był piękny błękitno - złoty szal a dla Maćka spodnie termiczne na polowania.- - Koniecznie musimy ją odwiedzić, może na Wielkanoc i też obdarować - rzekła wzruszona Jagusia. U

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...