5 sierpnia 2018r.
W pogoni za szczęściem
Przebywając niemal codziennie w tym domu, poznawałam życie rodziny. Pani
Mela, poza dbaniem o własne zdrowie i urodę, nie przejawiała najmniejszej
chęci, by się czymkolwiek zająć. To mąż był od wszelkich robót, tak męskich,
jak i typowo babskich
Minął rok, nastało piękne, słoneczne lato ;
mimo że na niebie nie było najmniejszego obłoczku, nad domem moich pracodawców
zaczęły się zbierać czarne chmury. Sypało się i waliło z każdej strony.
Po leczeniu szpitalnym, pan Tolek musiał kontynuować leczenie w
sanatorium. Mijały dni, a on ani nie pisał, ani nie dzwonił. Teraz pani Meli
trudno było zachować spokój – wydzwaniała po kilka razy dziennie; miotała się
po domu, tak, że trudno było z nią wytrzymać. A mąż milczał; zmuszony zaś do
rozmowy, mówił niewiele i pod lada
pretekstem kończył. Po dwóch tygodniach
pobytu wyjawił przyczynę swojej obojętności: otóż poznał w sanatorium kobietę o gołębim sercu, zakochał się i
postanowił z tą panią spędzić resztę życia
Po paru dniach, gdy się pojawiłam,
zastałam w domu tylko pana. Wyglądał wspaniale, takiego go nie znałam. Wyprzystojniał,
nareszcie przestał chować głowę w
ramiona – ale najważniejsze były oczy: tak patrzy człowiek szczęśliwy!
swoją pierwszą, młodzieńczą miłość ,kogoś wartego wszelkich poświęceń.
Odżyły wspomnienia, wróciło uczucie. Basieńka owdowiała przed paroma laty – czas
Mimo próśb, gróźb i wszelkich
możliwych szantaży, mąż spakował rzeczy i wyjechał. Przy pani Meli czuwaliśmy z
zaprzyjaźnionym lekarzem przez całą noc, gdyby nie leki – pewnie by dostała
wylewu.
Melania przysłała cię na
przeszpiegi? – zapytał kpiąco.
Gdy upadła ostatnia nadzieja, pani Mela uciekła w chorobę. Przestała
pracować, mało jadła, źle sypiała. Przez dom przewinęli się lekarze wielu
specjalności – nic nie stwierdzili.
Przez dwa lata byłam panią na
włościach, doglądałam wszystkiego i czekałam na panią, lecz ona nie zamierzała
wracać. Za to wyszedł z więzienia
syn Andrzej
Życzyłam jej jak najlepiej,
ucieszyłam się, kiedy poznała starszego, poważnego człowieka. Wygląda na to, że
ma w nim oparcie, że mniej się boi życia – a
jemu najwidoczniej nie przeszkadza, że Irenka czasem musi łyknąć Wkrótce
wzięli ślub .Mąż Irenki wpierw uregulował w urzędach sprawy najmu mieszkania od
pana Rosickiego, a później otworzył
warsztat - naprawa sprzętu AGD.
W pogoni za szczęściem
Komentarze
Prześlij komentarz