7 listopada 2018r.
Nasza mama
Mama, to mama. Człowiek się nad tym
nie zastanawia - po prostu - to ktoś najbliższy, najukochańszy. Do kogo się
przytulisz i wtedy, gdy masz cztery lata, jak i wtedy, gdy masz dwadzieścia
cztery – tak , jak ja.
Wydawało mi się, że znam moją mamę, że nic nowego nie mam potrzeby odkrywać.
Myślałem, że nasze wzajemne uczucia są jak trzeba – a jednak, niedawno dużo się zmieniło. Moja dziewczyna oznajmiła mi, że jest w ciąży.
Kiedy ochłonąłem, doszedłem do wniosku, że to bardzo dobrze. Podchodząc bowiem do sprawy rozumowo i racjonalnie pewnie byśmy jeszcze czekali ze ślubem, a z potomkiem to już z całą pewnością. A tak, małe urodzi się latem, kiedy już będziemy po obronie prac magisterskich.
Wydawało mi się, że znam moją mamę, że nic nowego nie mam potrzeby odkrywać.
Myślałem, że nasze wzajemne uczucia są jak trzeba – a jednak, niedawno dużo się zmieniło. Moja dziewczyna oznajmiła mi, że jest w ciąży.
Kiedy ochłonąłem, doszedłem do wniosku, że to bardzo dobrze. Podchodząc bowiem do sprawy rozumowo i racjonalnie pewnie byśmy jeszcze czekali ze ślubem, a z potomkiem to już z całą pewnością. A tak, małe urodzi się latem, kiedy już będziemy po obronie prac magisterskich.
No ale trzeba było poczynić
pewne kroki , by nasz związek
zalegalizować w tej sytuacji. Postanowiliśmy, że się oficjalnie zaręczymy, a ja
nawet nie znałem jej rodziców.
Ich stylowa, ze smakiem
urządzona leśniczówka zrobiła na mnie bardzo miłe wrażenie; gorzej było z rodzinką: tata
wyniosły, mama nadmiernie ciekawa, a brat – bez kija nie podchodź. No, ale
przecież ja się będę żenił z Klaudią, a nie z rodziną – myślałem czekając na
wizytę mojej wybranki u nas.
Moja rodzinka - to najstarszy brat Karol, po studiach rolniczych, ożeniony, urządzony z jednym potomkiem nawet. Drugi brat – Grzegorz, elektryk czasowo nieobecny, gdyż wyjechał do Anglii, żeby zarobić. Młodszy ode mnie brat Mikołaj chwilowo bezrobotny i dwie siostry bliźniaczki – Monika i Gabrysia, zamykające galerię.
Podczas całej gościny tato
nadskakiwał mojej Klaudii z całą galanterią i elegancją na jaką było go stać, a
mama z rezerwą, grzecznie, ale bez wylewności; aż byłem trochę zły na nią.
Jednakże, o dziwo – gdy
wróciliśmy do akademika, Klaudia słowem nie wspomniała o ojcu, za to mamę nazwała
fascynującą kobietą!
Boże kochany, moja mama
fascynująca? Tylko, że jak Klaudia już coś powie, to nigdy ot, tak sobie. Coś w
tym musi być!
I właśnie od wtedy zacząłem
myśleć o mojej mamie inaczej i oceniać jej życie z innej perspektywy.
Moja rodzicielka ma zaledwie wykształcenie zawodowe i kursy dla
intendentek przedszkolnych. Urodziła i wychowała sześcioro dzieci prawie nie
przerywając pracy zawodowej. A tej pracy ma za sobą trzydzieści lat!
Sześcioro dzieci – można to uznać za pewną lekkomyślność, lub heroizm albo też za brak wyobraźni. Zależy kto ocenia. Był czas, że jako piętnastoletni młodzieniec myślałem: po co nam tyle dzieci, czy ci rodzice nie myślą? A już te dwie najmłodsze, to całkiem są niepotrzebne. Starsi bracia myśleli podobnie, tylko, że nikt tego głośno nie wyraził.
Sześcioro dzieci – można to uznać za pewną lekkomyślność, lub heroizm albo też za brak wyobraźni. Zależy kto ocenia. Był czas, że jako piętnastoletni młodzieniec myślałem: po co nam tyle dzieci, czy ci rodzice nie myślą? A już te dwie najmłodsze, to całkiem są niepotrzebne. Starsi bracia myśleli podobnie, tylko, że nikt tego głośno nie wyraził.
Przypominam sobie taką jedną
szczególną noc – to była Wigilia.
Mama narzekała, że jest strasznie zmęczona i wtedy Karol się wyrwał z głupią uwagą, że jak się chciało mieć tak liczną rodzinę no to trudno...
Ojciec był wtedy w szpitalu, gdyż miał wypadek w pracy.
Tato od zawsze, jak pamiętam, wyjeżdżał, gdyż pracuje w firmie, która szuka ropy naftowej po całym kraju. Więc rano odwiedziliśmy go z opłatkiem, później przygotowaliśmy wieczerzę; a gdy już wszystko było zjedzone i cały repertuar kolęd wyczerpany, położyliśmy się do łóżek – nie, żeby spać, ale żeby nie marznąć, bo w mieszkaniu było chłodno – oszczędzaliśmy opał. Tak czekaliśmy do północy, kiedy to zamierzaliśmy pójść na Pasterkę.
Mama narzekała, że jest strasznie zmęczona i wtedy Karol się wyrwał z głupią uwagą, że jak się chciało mieć tak liczną rodzinę no to trudno...
Ojciec był wtedy w szpitalu, gdyż miał wypadek w pracy.
Tato od zawsze, jak pamiętam, wyjeżdżał, gdyż pracuje w firmie, która szuka ropy naftowej po całym kraju. Więc rano odwiedziliśmy go z opłatkiem, później przygotowaliśmy wieczerzę; a gdy już wszystko było zjedzone i cały repertuar kolęd wyczerpany, położyliśmy się do łóżek – nie, żeby spać, ale żeby nie marznąć, bo w mieszkaniu było chłodno – oszczędzaliśmy opał. Tak czekaliśmy do północy, kiedy to zamierzaliśmy pójść na Pasterkę.
Mama milczała, na ścianie tańczył
odblask ognia z pieca. Pomyślałem, że
pewnie jest jej przykro – Grzegorza widocznie gryzło to samo, bo zapytał
miękko:
- Jesteś zadowolona, mamo,
ze swojej gromadki? Cieszysz się, że jest nas tylu, ile jest?
-Nie wyobrażam sobie, innej
rodziny! - ~Jestem szczęśliwa, że was mam. Cieszyłam się, gdy się rodziliście i
świat cieszył się razem ze mną, bo każdego z was witały kwiaty – odrzekła po
długim milczeniu.
Jakie
Komentarze
Prześlij komentarz