Przejdź do głównej zawartości
08..4.2022r. Uparta miłość t.II r.18 [2] tacę z jedzeniem. Oboje byli głodni, lecz Adam siedział milczący, zamyślony ; na jedzenie nawet nie spojrzał. – A tobie co się stało? Minę masz, jakby cię zęby bolały! Jedz! -Tak myślę , co łączy tych dwoje: ona dużo starsza, urodą nie grzeszy do tego nim rządzi, jak chce. No i jaką rolę my tu mamy do odegrania.? – Kotku, żyj chwilą. Dali jeść, to jedz. Opłacili ci wczasy, to korzystaj. Czym się martwisz? Moim zdaniem to kobitka z klasą, Waldek przy niej może do czegoś dojść.. – A co to za mamałyga? – pokazał na talerz z sałatką rybną. Nie wiem, co to jest, ale smaczne – odrzekła ze śmiechem. Następny dzień upłynął im na błogim leniuchowaniu i spacerach po sąsiednich ulicach . Pod wieczór czekali na Waldka; na plac wjechała nowa wypolerowana, jak lusterko, granatowa wołga. Wysiadł Waldek, Jean i starszy , siwiejący jegomość. Młody Łukowski przedstawił gości z Polski. – Niezmiernie się cieszę – William Arden, jestem ojcem Jean – przetłumaczył Waldek. Starszy pan zapytał następnie młodego człowieka, czy chcą, by po nich przyjechać. – Oboje podziękowali ojcu, zapewnili, że będą korzystać z komunikacji miejskiej, lub wezwą taksówkę. Adam kłaniał się , na styl japoński, lecz usta miał zaciśnięte, bez cienia uśmiechu. – No to kochani, ruszamy w miasto, czy wolicie kolację na miejscu? - zapytał Waldek gości – Tu bardzo dobrze karmią, jedzenie jest pyszne! – odrzekła Mirka uśmiechając się do Joasi. Zajęli stolik, po czym panie poszły poprawić urodę. Gdy wróciły, ponów nie było; naradzali się z kelnerem przy stoisku z alkoholami. Okazało się, że Jean dosyć dobrze zna rosyjski, mówiła też po angielsku, ale z ciężkim, niemieckim akcentem. Zdążyła trochę opowiedzieć o sobie, że pracuje w częściowo odbudowanym Teatrze Państwowym; jest asystentką głównego scenografa. Mieszka z rodzicami na obrzeżach miasta, ale ma też swoje mieszkanie niedaleko teatru przy Ostra Allee. W czasie kolacji Mirka obserwowała Waldka – wielki, silny; przystojny i urodziwy, ale taki chłoptaś – myślała. -Czym on zaimponował tej mądrej kobiecie? Teraz pragnął tak wiele wyjaśnić Adamowi, przekonać go do swoich racji, wspomagał się przy tym alkoholem. Jean co i raz popatrywała na niego marszcząc czoło; pewnie usiłowała zrozumieć, o czym tak zawzięcie rozprawia z kuzynem. – Tak patrzy kobieta, której zależy i to bardzo – rzekła cicho do męża. Gdy wreszcie gospodarze odjechali, a Zalewscy wrócili do swego apartamentu, Adam długą chwilę leżał w ubraniu na szerokim, hotelowym łóżku i patrzył w sufit. – Żałuję, że się dałem namówić na te wczasy. Ja się tu źle czuję. Ona za wszystko płaci, z jakiej racji i co w zamian? To nie jest czysta gra! - A jak będziesz naburmuszony , niezadowolony, to coś zmieni? Nazajutrz, z samego rana, przyjechał Waldek, gdzieś się śpieszył; wręczył rozespanemu kuzynowi „ Dresden Card” i wyjaśnił, że mogą jeździć cały dzień za darmo wszystkimi tramwajami i autobusami; mogą też zwiedzać wybrane muzea i wystawy. Zaprosił ich w imieniu Jean na uroczysty obiad do rodziców na sobotę. Mirka obejrzała karnet i wyjrzała przez okno – padał deszcz. – Wspaniała pogoda, by pozwiedzać. No co wzdychasz? Popatrz , jaki ładny widok; niby zwykły skwerek, a krzewy tak dobrane, że mają różne odcienie zieleni i tworzy się taki piękny kwiat. Widzisz? A zwróciłeś uwagę w holu na te gabloty. Nie? To musisz popatrzeć Porcelana z Miśni. Cudeńka! Tam są adresy sklepów, gdzie można dowolny serwis kupić. Kotku, co dają, bierzemy! A za nasze marki i dolary kupimy sobie taki maleńki serwisik! Co? – i Mirka przygładziła rozwichrzoną czuprynę męża. – Jak byliśmy na spacerze, to widziałem taki sklep z porcelaną, ale napis głosił, że to z Saskiej Fabryki Porcelany w Dreźnie – odrzekł. – O widzisz, pójdziemy i zobaczymy – ucieszyła się. Po śniadaniu poszli do sklepu z porcelaną; wybór był ogromny! To były wyroby z Drezna i Miśni: wazy, talerze, misy , dzbany ze szlachetnej biało – błękitnej porcelany, tak piękne, że zachwycona Mirka nie mogła się zdecydować, co kupić. Jedna z ekspedientek przyglądała im się dyskretnie, po czym podeszła i niby doradzając, rzekła cicho po polsku: - Kupując tu słono przepłacicie. Wybierzcie się parostatkiem do Miśni; cudów się napatrzycie po drodze i kupicie, co dusza zapragnie w tamtejszym sklepie za pół ceny. Okazało się, że pochodzi ze Śląska i mieszka w Dreźnie od kilku lat. Pomysł im się podobał i po krótkich przygotowaniach, ruszyli, by go zrealizować. Tramwajem dojechali do Teressenufer, do przystani parostatków. Uprzejma pani w kasie widząc Drezden Kartę skinęła głową i potwierdziła, ze mogą płynąc za darmo! Pasażerów było, jak na lekarstwo, widocznie poranny deszcz ich zniechęcił. Teraz, przed obiadem, wiatr porozrywał ciemne chmury, zdarzały się nawet chwile ze słońcem. Parowiec sunął po spokojnych wodach Łaby mijając przybrzeżne parki, ogrody tarasy. Wraz z innymi Zalewscy stali przy burcie i czuli się, jakby przed oczami przesuwał się fantastyczny film. Nadrzeczna mgła opadła i można było podziwiać most zwany Błękitnym cudem, zaraz za nim ,pięknie położony na stoku kościół – Maryi Nad Wodą. Pojawił się przewodnik – tęgi , brzuchaty pan i zaczął wykrzykiwać po niemiecku i angielsku nazwę największej na trasie atrakcji: letnią rezydencję pałacu królewskiego- Pillnitz. Statek zwolnił, by turyści mogli obejrzeć pałac na wodzie. Jeśli by się zatrzymał, możnaby wejść na werandę owego pałacu. Adam zagłębił się w lekturze folderu, pod tekstem niemieckim, były wyjaśnienia po rosyjsku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
28.10.2024r. Uparta miłość t.III r.11[7] Gdy tak panowie doktorowie radzili, dziadek zapytał: - A pani Zuzia gdzie? Adaś może byś zrobił kawę dla Pani Zuzi, w końcu jest naszym gościem. - Dla niej zajmować się maleństwem, to największa przyjemność, nie będzie chciała przyjść i słuchać medycznych dywagacji - rzekł Przemek - Póki co to mała z Mirką słodko śpią, a Zuzia dołączyła do młodych i drylują wiśnie . Zapraszałem ją, ale podziękowała - rzekł Adam - Onego czasu, jak bardzo walczyłem, by wyrwać Elwirę z nałogu, naczytałem się różnych książek o sprawach duchowych - rzekł Przemek po chwili milczenia. - Otóż jest tak, ze mamy pewien zasób energii życiowej. Pracując, czy po prostu żyjąc, zużywamy ją. Sen i odpoczynek pozwala uzupełnić braki. Bywa jednak tak, że przychodzi trauma, stres, czy zmartwienie i energia jest blokowana - nie napływa. Wtedy organizm niedomaga; pamiętam, co Mirka przeżywała w czasie tego nieszczęścia z Jagusią. - No tak i zaraz po tym była choroba i ś...