22.05.2022r.
Upata miłość t.II r.19[4]
Po jej wyjściu Mirka siedziała długą chwilę z twarzą ukrytą w dłoniach, bliska płaczu.
- Nie desperuj tak, córcia.Melania już taka jest, przecież pamiętasz; nikomu nie przepuści i na nikogo nie zważa.
- Ale mogliśmy się pofatygować po powrocie. Wszystko inaczej by wyglądało. Zamiast pomóc Waldkowi, pogrążyliśmy sprawę zupełnie.
- E,tam, pogrążyliście! A co więcej ty, albo Adam byście wskórali w sierpniu? Starzy Zalewscy gościli u nich przez trzy dni; któregoś wieczoru Marynia zaszła do nas na pogaduszki. Mówiła, że z Melanią jest taki kłopot, że nie chce przyjąć do wiadomości, że Waldka i tę panią, która na zdjęciu stoi obok niego, może coś łączyć. Myśli, że jak pokrzyczy, nóżką tupnie, to coś zmieni. Moim zdaniem, to chłopak przez nią wyjechał i przez nią bierze sobie starszą, by była i żoną i matką.
- Od kiedy pamiętam, ten chłopak był dziwnie chowany - z jednej strony spełniali jego zachcianki, a z drugiej nie mógł mieć swego zdania - dopowiedział tato, wyraźnie rozdrażniony wizytą Łukowskiej. Nie tak sobie wyobrażali wizytę młodych, nie o takiej gościnie marzyli przez długie tygodnie czekania. Ktoś nieśmiało zapukał do drzwi.
- Można ? - Grzelakowa stała w progu, a za jej plecami chował się zawstydzony chłopaczek.
- No co ty, Krysia. wchodź, nie stój w sieni.
- A bo gości macie, nie chciałabym przeszkadzać, ale muszę. Mirka wstała i serdecznie witała sąsiadkę.
- No daj rączkę. Jak się nazywasz mały elegancie?
- Bartos Rogowski - odparł cicho chłopczyk.
- Dawno żeśmy się nie widziały, proszę siadać - zapraszała.
- Z miłą chęcią bym posiedziała, pogadała, ale mam mało czasu, muszę iść do obory, a małego nie mam z kim zostawić.
- Jak to do obory? Przecież jesteś na chorobowym - zdziwiła się Lisowa.
- No jestem. Mam zwolnienie na cały miesiąc. Popatrz , Mirusia. jak mi reumatyzm palce powykręcał. Przez to wzięłam Bartka na ten czas do siebie. U Helci małe w lipcu się urodziło; i budowa i gospodarstwo i maluszek -to chcę ich trochę odciążyć. A do obory idę za Bernasiową. Była i prosiła, aby za nią robić dziś i jutro.
- Tu mieszkają jacyś Bernasiowie? - gość usiłował przypomnieć sobie takie nazwisko.
- Ty ich nie znasz, córcia. oni tu mieszkają od wiosny, w tym długim bloku za kuźnią. On traktorzysta a ona w oborze pracuje.
- Bardzo porządni ludzie, tylko syn nic nie wart - dopowiedziała Gzzelakowa. - żonę z porodówki przywiózł i poszedł pić. A w tych starych czworakach koło pałacu, to w piecach trzeba palić, jak i u nas. Po wodę do kranu chodzą dobre sto metrów. No to Bernasiowa mówi, że tak synowej nie zostawi; tym bardziej, że tam i drugie dziecko jest, najwyżej półtora roczne.
22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
Komentarze
Prześlij komentarz