27.05.2022r.
Uparta miłość t.II r.19[4]
Z miłą chęcią bym posiedziała, pogadała, ale mam mało czasu, muszę iść do obory, a małego nie mam z kim zostawić.
- Jak to do obory? Przecież jesteś na chorobowym - zdziwiła się Lisowa.
- No jestem. Mam zwolnienie na caly miesiac. Popatrz , Mirusia. jak mi reumatyzm palce powykrecal. Przez to wzięlam Bartka na ten czas do siebie. U Helci małe w lipcu się urodziło; i budowa i gospodarestwo i maluszek -to chcę ich trochę odciązyc. A do obory idę za Bernasiową. Była i prosiła, aby za nią robić dziś i jutro.
- Tu mieszkają jacyś Bernasiowie? - gość usiłował przypomnieć sobie takie nazwisko.
- Ty ich nie znasz, córcia. oni tu mieszkają od wiosny, w tym długim bloku za kuźnią. On traktorzysta a ona w oborze pracuje.
- Bardzo porzadni ludzie, tylko syn nic nie wart - dopowiedziała GRzelakowa. - żonę z porodówki przywiózł i poszedł pić. A w tych starych czworakach koło pałacu, to w piecach trzeba palić, jak i u nas. Po wodę do kranu chodzą dobre sto metrów. No to Bernasiowa mówi, ze tak synowej nie zostawi, tym bardziej, ze unich jest też drugie dziecko najwyżej półtoraroczne.
-Że nasz majątek jako, tako stoi - to dzięki temu, że Maćkowiak bez mrugnięcia okiem pozbywa się nierobów i pijaków. Powiedz o tym sąsiadka. Bernasiowej, niech się ten Jacuś ogarnie , bo wyleci i dopiero bedzie kłopot - tato wyszedł z pokoju i szykował się do wyjscia. - Paweł, mówiłeś, że masz coś do pisania. No to weź małego na górę, bedziesz się uczył, a jemu daj kredki, niech sobie rysuje. A Piotrek ze mną do obrzadków, póki jeszcze widno - zarządził .Grzelakowa zerknęła na zegar i rzekła - Moje córki w zeszłym tygodniu poprzyjeżdzały. Zrobiliśmy porzadek na ojca grobie, a dzisiaj tylko świeczki zapaliłam. Zaszłam też do Stasi, nasza Ludmiła też tam przyszła, piękne chryzantemy przyniosła. Mój Boże, Ja tej Fabisiakowej nie mogę odżałować. Nie wiem, czy jeden raz ją spotkałam, a ona nie uśmiechała się do mnie od ucha, do ucha. Co to był za dobry, serdeczny człowiek!
- A no tak. Do Stasi, kiedy by się nie przyszło, zawsze było w porę. Ciastem cie poczęstowała, miłe słowo powiedziała. I te kwiaty! W wazonie, na stole, na oknach , na kwietniku. Jedne pnące, inne zwisajace, kwitnące, lub z ozdobnymi liścmi; nie możana było oczu oderwać.Popatrz . krysia, jak to jest - człowiek się nie obejrzy, a tu i tego nie ma i tamtego; tylko to się liczy, co dobrego zdołał zdziałać. A nasza kochana Stasia , pewnie i u Pana Boga dba o kwiarty w rajskich ogrodach - dodała Lisowa, uśmiechając się przez łzy - A wiesz, że w tej oranżerii na poddaszu pusto? Michał wszystkie kwiaty porozdawał. Obcym Na złość Bożence - dodała Grzelakowa.
- Co tam u Helci słychać? Dom gotowy? - Mirka zmienila niemiły temat.
- A diabła tam! Nie gotowy. Dopiero dół jako, tako wykończyli i wynieśli się od teściów. Na górze jeszcze ściany do tynkowania, okna do oszklenia. Ciężko z materialami i ciężko z pieniążkami.
- Jaśka dawno nie widzialam, młody zonkiś pewno szczęśliwy?
- Zadowoleni oboje; dostali mieszkanie na stacji w Tarnowskich Górach, nieduże, przez to córki jeszcze u dziadka są. Młodzi chcą się sobą nacieszyć Najlepiej to się Basi powodzi - dodała Krysia zbierając się do wyjścia. Na ganku przytuliła Mirkę serdecznie.
- No to bywaj! Męża pozdrów ode mnie. Brygidka mówi, ze chba do śmierci mu się nie wywdzięczy, tyle jej pomóg Dzieciaczki swoje wycałuj ode mnie.Niewiadomo kiedy i mrok zapadł; a zimnisko, pewnie w nocy przymrozi - dodała już z dworu .
Kiedy zostały same, mama nie omieszkała uzupełnić, czego Krysia nie dopowiedziała.
- Wiesz, czemu córki nie chciały się spotkać przy ojca grobie, jak co roku? Są skłócone! Jak się to małe u Helci urodziło, to Basia z mężem przyjechali i dalejże prosić, błagać, by im tego chłopczyka dali na wychowanie.
- No bo u nich już czworo dzieci - upewnila się Mirka.
- Jak czworo? To małe, to ich piąte dziecko. Pieniadze oferowali, Basia przed siostrą klękała.
A jak tamci - nie i nie. To im Basi chłlop wykrzyczał: - - To chowajcie sobie te dzieciary w brudzie, smrodzie, w biedzie! Jeszcze bedziecie żałować. Młody Rogowski,tak się wściekł, że psy pospuszczał, ledwo do samochdu uciekli. Teraz jedna na drugą patrzeć nie może.
- Ale u was to się dzieje, ciągle coś. O Dudkowskiej są jakieś wiadomości?
- A jak! Nic nie wiesz? No tak skąd masz wiedzieć. Przyszło, proszę ciebie, pismo do Maćkowiaka z zakładu psychatrycznego. To jest gdzieś koło Rzeszowa, ojciec bedzie wiedział, jak się ta miejscowość nazywa. No więc było tam napisane,,ze o ile na teranie majątku zamieszkuje rodzina Teresy Dudkowskiej, to wskazane byłoby, by ją z zakładu zabrała. Byłoby to z wielką korzyścią dle zdrowia chorej. I tak dalej.
- No i co/
- No i nic. Żadne dziecko matki nie chce!
22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
Komentarze
Prześlij komentarz