Przejdź do głównej zawartości
24.07.2023r. Uparta miłość t.III r.1[3] Pod wieczór wrócili z lasu Dalszewscy, bardzo zmęczeni, ale zadowoleni ze zbioru. - A nie wzięlibyście jutro mnie ze sobą? - zapytała Mirka. - A czemu nie, jeśli tylko wytrzymasz tyle godzin w lesie. - No to ja mam wolne, bo wszyscy się nie zmieszczą - zawołała radośnie Julka. Pomogę babci. Pani Henia przywitała sąsiadów i zaprosiła na wspólny , jutrzejszy obiad; Igor też zadeklarował chęć pomocy w domu. Towarzystwo wróciło z lasu późnym popołudniem; znów wiaderka były pełne, a miny zadowolone. Mirka z synem też napełnili wiaderko, ale oboje byli tak zmordowani i tak pokąsani przez owady, że żal było patrzeć. - Wyobraź sobie babciu, że ich komary omijały - Henio wycierał twarz mokrym ręcznikiem zaglądając do garnków, bo wygłodniał, jak wilk. - Nie dziwota, ze was tak ścięły, deszcz wisi w powietrzu, ani chybi - w nocy popada. Siadajcie, najpierw wy, a za chwilę poprosimy sąsiadów - zarządziła starsza pani nalewając zupę do wazy. - Renia gotuje jakąś miksturę z ziół; posmarowała nas, ale nie pomogło - rzekła Mirka rozcierając obolałe plecy. - ależ mnie krzyż boli, zjem i idę poleżeć. - A pewnie. Słoiki stoją pomyte, wieczorem raz dwa wszystko zawekujemy. Igorek, idź dziecko zawołaj Dalszewskich na obiad. Chłopiec wrócił z wiadomością, że ciocia smaży jajecznicę, i że nie przyjdą. - Tak? A ten obiad, to psy mają zjeść? Ja biorę zupę, Igor garnek z ziemniakami, a Henio rondel z kotletami i idziemy! - Babciu, ja nie mam siły - jęknął Henio i powlókł się na górę; Mirka zniknęła w łazience. Babcia nakarmiła swoich, później sąsiadów; naparzyła rumianku i poszła na górę ulżyć cierpiącym. Prawnuczek poddawał się zabiegom z lubością, ledwo pieczenie ustało - zasnął snem sprawiedliwego. Przeto przeszła do sypialni małżeńskiej i zajęła się Mirusią.Ta nie była tak cierpliwa, co chwila babcia ją po ręku klepała. - Nie drap! Popiecze i przestanie, twój syn był o wiele cierpliwszy - Popatrz babciu, my tacy zmordowani, a Dalszewscy już drugi tydzień jeżdżą dzień w dzień. A przecież Julka ma z tym biodrem, Kasia wiecznie słabowita, a Maciek to już kawaler. - Ta mała jeszcze z całej trójki najładniejsza. A ten kawaler wcale mi się nie podoba: włosiska długie, gęba kostropata. - On za naszą Jagusią oczy wypatruje. - E, tam! Ona krasawica miała by mieć przy sobie takiego brzydala? - skrzywiła się babcia. - poleciła wnusi, by odwróciła się na bok i dodała - Próbowałam Igorka wypytać, czy ojciec sobie jakiejś kobitki nie przygadał, ale dowiedziałam się tylko, że Jarek jedzie na pół roku do Moskwy i że ma nadzieję wrócić z Tatianą .Adam przyjechał w sobotę późnym wieczorem. O wiele później, niż się żona spodziewała. Przy tym był wyraźnie niezadowolony, ze jest gość i nie może zamknąć się w swoim gabinecie. Tłumaczył się zmęczeniem i jakąś kolizją na drodze w której uczestniczył. No cóż nie mógł przecież powiedzieć, że w umówionym miejscu, zamiast stęsknionej kochanki, spotkał pana Bączyńskiego!Krótka męska rozmowa tak wytrąciła go z równowagi, ze ledwo dojechał. Nigdy nie planował wspólnego życia z Klarą, jednakże słowa Pana Ernesta, że żona wycofała pozew rozwodowy, zapiekły żywym ogniem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...