30.06.2024r.
Uparta miłość t.III r.9[5]
Uparta miłość t.III r.9 [5]
Nastał październik, lecz w pogodzie nic się nie zmieniło. Dni były mokre, wietrzne ponure. Mimo deszczu i zimna, na pogrzeb przybyło bardzo dużo ludzi. Doktor Zalewski był związany ze Stargardem od dziesiątków lat, był tu znaną postacią. Powszechną uwagę zwracała młoda, urodziwa dama w czerni, która mu towarzyszyła.Jagusia wydawała się być starsza od swego brata, bliźniaka.Teraz, po raz pierwszy, od bardzo dawna, zupełnie zapomniała o sobie. Ani przez chwilę nie było dla niej ważne, czy ktoś na nią patrzy, czy ktoś zna niechlubny, ostatni okres jej życia, czy nie zna. Całą uwag poświęcała dziadkowi . A ten nafaszerował się lekami. które może i znieczulały, ale też czyniły go całkiem nieporadnym.Nie pamięta, gdzie schowa pieniądze, gdzie położył dokumenty, gdzie ma klucze.Ojca wspierało silne ramię Henia i kojca obecność małżonki.Wielką pomoc mieli też ođ przyrodniej siostry Adama - Ireny. Na stypie zatroszczyła się, by każdy zaproszony miał miejsce i był należcie obsłużony. Czyniła to wszystko z taktem i umiarem, tak, że niejeden pytał- kto to jest_. Po obiedzie, gdy już żałobnicy zaczynali się rozchodzić, jakiś starszy dystyngowany jegomość , przechodząc obok stolika rodziców - skłonił im się z uszanowaniem. Jagusia zerwała się z miejsca i podążyła za nim do szatyni. Pan Andrzej nie zdążył się zorientować w sytuacji, gdy dziewczyna przypadła do jego rąk i szlochała i przepraszała.
- No już dobrze, moje dziecko - walczył ze wzruszeniem -już nie płacz.Starczy łez na dzisiaj. Jagusia towarzyszyła mu, gdy nakładał połaszcz.
- Ludzką rzeczą jest błądzić, ale grzechem jest, jak ktoś trwa w złym. A ty, jak widzę, zdołałaś się podnieść z upadku. Nie wiem, czy wiesz, że udało mi się wynająć bardzo dobrego obrońcę...
- Za wszystko po stokroć, dziękuję!~Tamto wszystko proszę wymazać z pamięci.
- Pan Izydor Bosacki zapoznaje się z aktami; chętnie spotkał by się z tobą zanim będziesz wezwana na przesłuchanie.
-Mam zamiar zostać z dziadkiem przez parę dni, to wtedy. Do pana Andrzeja podchodzili inni znajomi, więc dziewczyna wróciła do stolika rodziców
.Gdy została sama z dziadkiem, smutek był wprost nie do wytrzymania. Trzeba było opiekować się osłabionym przez straszne poczucie winy , dziadkiem, ukrywając własne przeżycia. Najtrudniejsze dla obojga były pierwsze trzy dni, wtedy to robili porządek w szafach Gdy już część podniszczonych rzeczy babci zanieśli do pobliskiej kotłowni, a część do parafii, najgorsze mieli za sobą. Wyłonił się jakiś polan działania; zostało mnóstwo leków, niektóre z niemałym trudem sprowadzane zza granicy. Przejrzeli wszystko i te, które były jeszcze przydatne, zawieźli do sióstr zakonnych.Tam dziadek miał znajomą zakonnicę - lekarkę.Tam zostali bardzo mile przyjęci, poczęstowani obiadem i skutecznie pocieszeni. Siostra Zofia ze srogą, na pokaz, miną, rzekła:
- To tacy z was katolicy?Przecież to tylko ciało umiera - my żyjemy nadal, tylko w innej rzeczywistości. No, panie Witku, otwiera się dla pana nowy etap - jak wnuczka wyjedzie, zapraszam do nas, będziemy razem leczyć chorych - tych biednych i opuszonych!
Dziadek nieco zmieszany przepraszał, że chyba nie skorzysta z propozycji, bo syn zamierza zabrać go do siebie. Gdy już siedzieli w samochodzie, Jagusia rzekła:
- Bardzo dobrze, dziadku, że chcesz z nami zamieszkać w Rostowie. Oddam ci swój pokój, bo jest najcieplejszy, przeniosę się do pokoju Heńka.
- To znaczy, twojemu ojcu nie chodziło o Rostowo, tylko o Poznań.
22.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[4] patrywała się w twarz babci; w głowie była pustka, w sercu ból nie do zniesienia , po chwili z oczu popłynęły łzy i wraz nimi słowa: -Babciu najukochańsza bardzo cię przepraszam. Proszę, wybacz mi.Ty teraz z tamtej strony widzisz i rozumiesz wszystko. Popatrz na moje serce - naprawdę chciałam do Ciebie pojechać, opiekować się Tobą. Gdybym wiedziała...Wiem, że bardzo mnie kochałaś. Pamiętam te, najpiękniejsze na świecie, lale, książeczki, które mi czytałaś. To ty mi kupiłaś pierwszą gitarę, wynajęłaś nauczyciela, żeby mnie uczył grać. Nigdy nie zapomnę, jak cudownie nam było w Pradze; zawsze chciałaś, by mi było dobrze, żebym nie miała żadnych zmartwień. Pamiętam twój uśmiech, twoje kochane ręce, najczulsze serce... Kochana, moja, jedyna - bądź ze mną, jeśli możesz; niech czuję twoją obecność. Ból odrobinę zelżał. Pomyślała, że rodzice lada moment nadjadą, trzeba przygotować posiłek, posprzątać. Uwinęła się z robotą i patrzyła w okno. Powinn...
Komentarze
Prześlij komentarz