Przejdź do głównej zawartości
9.06.2024r. Uparta miłość t.III r.9[2] Nazajutrz, rano - gotowi do drogi, zajrzeli do córki: - A nóż zmieniła zdanie? Nawet się nie odwróciła. Adam, gdy już wsiadali do samochodu, poprosił: - Idż, Miruś do Reni, poproś , by zajrzała do naszej panienki. Będziemy spokojniejsi. Drzwi otworzył zaspany Maciek, wyjaśnił, że tato raniutko musiał do Inspektoratu, a mama z Julką dopiero co wyszły. Mirka zagadnęła, czy nie zajrzałby do sąsiadki, bo ona nieraz pół dnia przeleży bez jedzenia. Maciek przetarł zaspane oczy , uśmiechnął się szeroko i zapowiedział: - Nie ma sprawy, ciocia, na pewno ją odwiedzę, tylko później , niech się dziewczyna wyśpi. Nasmażył cały talerz naleśników.przyniósł z piwnicy dżem truskawkowy, , zrobił pastę warzywną i koło obiadu zapukał do sąsiadów. Jagusia w w obszernym, maminym szlafroku pośpiesznie przygładziła nieuczesane loki, zgasiła papierosa i zaprosiła gościa do kuchni. - Tu masz naleśniki - jak wolisz na słodko, albo z warzywkami. - popatrzyła i uśmichnęla się. - Zawracałeś mamie głowę, żeby mi przynieść posiłek? Mam co jeść. - To moja inicjatywa i moje dzieło - na studenckim wikcie wszystkiego się człowiek nauczy. - Bardzo chciał posiedzieć, pogadać; napatrzeć się , nasycić jej obecnością. - Mogę usiąść? - Jasne, siadaj - uprzątnęła cześć stołu i siadła naprzeciwko. - Palisz? Ciągnie cię do tego? - Nie palę, ale teraz jest taki nerwowy czas, że nieraz się tym ratuję? - Jemu jednemu chciałaby opowiedzieć, że boi się wyroku skazującego, spotkania z współoskarżonymi i że nie poradzi sobie z nauką, i że rodzina odetnie się od jej spraw...Było tego dużo - on by zrozumiał , wysłuchał, tylko jak zacząć? - Wyglądasz na okaz zdrowia, szkoda by było coś w tej materii zepsuć - zaczął ostrożnie- przeszłaś jakieś specjalne leczenie? - Na początku faszerowali nas lekami. Człowiek chodził po tych prochach, jak otumaniony, ale to trwało krótko. Później już było całkiem znośnie, a czasem nawet ciekawie. Byliśmy podzielani na grupy - każda miała swego opiekuna No i były takie różne terapie - na przykład indywidualna. To były spotkania z księdzem, lekarzem, z psychologiem - wtedy się rozmawiało; nieraz trzeba było wypełnić test. Bywało tak, jakby to była zabawa, ale dawało do myślenia. Nie lubiłam terapii grupowej, bo bywało śmiesznie, a nieraz się poryczałam, jak każdy dowalił, co źle robię. No ale ja też mogłam innym dołożyć. Najlepiej się czułam na terapii zajęciowej, to się pracowało w małych grupach, na przykład tydzień w ogrodzie - na koniec ocena każdego, jak sobie radził. Później w kuchni, następnie w świetlicy - trzeba było przygotować coś, by się wiara nie nudziła. Zawsze miałam najwyższe oceny! Byliśmy na przykład przez tydzień fotografowani - no i myśmy innych fotografowali. Bryla fantastyczna wystawa tych fotek. Uczyliśmy się haftu ludowego, chodzenia po rozpalonych węglach, gotowania po chańsku i co tylko chcesz! - Mówisz, ze to koniec leczenia, a co dalej? - Maciek ocknął się z zamyślenia. Nie ważne były fakty, lecz jej obecność, tuż o krok! - Na razie muszę siedzieć, jak mysz pod miotłą, bo spotkanie z dawnymi przyjaciółmi mogło by się dla mnie źle skończyć. - Ja bym ich nie przeceniał. Raz, że się boją, bo prowodyr siedzi, dwa, że jak mówisz ostro biorą Żeby kogoś śledzić, szukać, za kimś jeździć - do tego trzeba trzeźwego umysłu. - Jak mi łba nie ukręcą, no to stanę przed sądem i albo pójdę siedzieć, albo dadzą coś w zawiasach. Jeśli będę na wolności - to jest szkoła, jak nie dam rady- mogę wyjść za mąż. Taki wychowawca, w wieku mego taty; powiedział mi przy pożegnaniu, że jak skończę osiemnaście lat i będę trzymać się w pionie, znaczy nie ćpać - to on się ze mną ożeni. Tu jest też druga możliwość, bo taki Filip, który wygrał konkurs fotograficzny, ma otworzyć swój biznes i zaproponował mi pracę, jako modelki! - śmiała się przedstawiając perspektywy na przyszłość. - Oj, Jaguśka, Jaguśka, tak planujesz, kombinujesz - a wszystko kupy się nie trzyma - odrzekł poważnie ukłuty zazdrością. Zamilkła urażona. Wzbierała w niej złość i zal, że nie załapał w jak trudnym jest okresie, jak jej się grunt usuwa spod nóg. - A ty co? Nauki moralne przyszedłeś mi prawić?! Wiesz co, zabieraj te swoje pieprzone placki i wynoś się! Skulony, jak po niespodziewanym ciosie - szepnął: Przepraszam- i pośpiesznie wyszedł.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...