Przejdź do głównej zawartości
24.11.2024r. Uparta miłość t.III r. 12[4] Nowy rok przyniósł pogodę mroźną i słoneczną. Po pięknym, jasnym dniu zapadał wczesny zimowy mrok. Zalewscy siedzieli przy kuchennym stole i biedzili sie, by nakarmić małą Marii zupką. Adam trzymał ją na kolanach, zabawiał wciąż nowymi miśkami, a Mirka podawała do buzi porcyjki pracowicie przygotowanego posiłku. Mała zrzucała wytrwale wszystko na ziemię, a zupkę z impetem wypluwała. Ślady tego mozolnego karmienia były i na stole i ubraniach rodziców. - Na dziś wystarczy i tak było lepiej, niż wczoraj, więcej poszło do brzuszka - rzekła mama biorąc dziecko i wycierając mu buzię. Adam chwilę milczał zapatrzony na ośnieżone drzewa, po czym rzekł. - Gadałem ze Staszkiem, wczoraj był pogrzeb Barańskiego. - Dopiero? - No tak; w takich przypadkach obowiązują procedury policyjne i medyczne. Przyjechał teść, wziął ciało i pochowali go w Banistowie. Podle się czuję, mogłem pojechać przed Świętami. - To moja wina, dzień w dzień wysyłałam cię do miasta po wciąż nowe sprawunki. Ja też rozmyślam o tym, że oprócz przygany, wręcz pogardy, nigdy nie zdobyłam się na dobre słowo dla niego. - Powiedziane jest - kochaj bliźniego swego... - Wysoko nam Pan stawia poprzeczkę, ja jeszcze tego nie potrafię - rzekła Mirka zmierzając do małego pokoju, mąż pośpieszył za nią. Podczas kiedy przebierała dziecko, powiedział: -Nie jesteśmy doskonali, ale jak nie zrobisz tego, co możesz dla potrzebującego - nie masz spokoju. - To prawda; Renia niedługo po tym wszystkim powiedziała, że zamierzają dać na mszę świętą za dusze Błażeja i czy się dokładam. No to się dołożyłam. Coś jeszcze mi się przypomniało. Po Wszystkich Świętych Igor zwierzył się Julce, co przeżył na cmentarzu. W Dzień Zaduszny pojechali z Tomkiem i dziadkami do Liliany sprzątnąć wypalone znicze, zapalić nowe. Po jakimś czasie tamci poszli na inne groby- sąsiadów i znajomych Igor został sam i zauważył człowieka nędznie ubranego i w gumowcach, który mu się natarczywie przyglądał. Pomyślał,że to może zjawa, albo jakiś rabuś - trwało to chwilę; Tomek wrócił i tamten rozpłynął się w powietrzu. - To musiał być Barański - nie miał ubrania, butów, ale pojechał do Poznania na grób ukochanej. Nagrodą było to, że napatrzył się na syna - rzekł Adam poruszony opowieścią. Mirka ułożyła małą w bujaku i postawiła na tapczanie obok męża. Ten przemawiał czule do córeczki, ona odpowiadała po swojemu, fikając radośnie nóżkami - Będę musiał w tych dniach pojechać do Poznania. Mam pacjentkę, podejrzewam białaczkę, może mi się uda umieścić ją w moim dawnym szpitalu, obyło by się bez tych przewlekłych badań, bo czas nagli. - Bardzo dobrze, zajrzałbyś do Jagusi, coś rzadko dzwoni. Ciekawe, jak tam pierwsze półrocze w szkole. No i wiesz, co mnie zastanowiło - po co wzięła ze sobą kuferek z tą biżuterią od babci. Przecież tam są bardzo cenne ozdoby, a ona mieszka z obcymi ludźmi; zawsze swego pokoju nie zamyka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...