Przejdź do głównej zawartości
28.04.2025r. parta miłość t.III r. 15[3] Heniek pojechał z Jarkiem o Moskwy, rodzice zaś rozważali, oczekując powrotu syna, skąd u niego taka ochota do wojaży. - To tak, jakby chciał być wszędzie tylko nie w domu, z rodziną. Bo weź ten Kraków. - Nie przesadzaj młode to więc i ciekawe świata - uspakajała Mirka. Rozważałam też, czemu się uparł, że będzie studiował w Krakowie. Myślę, że kryje się coś, a raczej ktoś za tym.Gdy byli u Kasi w Krakowie, ponoć uparcie do kogoś wydzwaniał, ale bez rezultatu. Jagusia cisnęła, by powiedział do kogo, ale pary z gęby nie puścił, jak to on Ostatnie dni września były wyjątkowo chłodne i mgliste; wyglądało na to, że syn wróci niezadowolony. - Dwa tygodnie szybko minęły; Henio prosił, by ojciec odebrał go z moskiewskiego pociągu. Droga była ciężka i panowie wrócili późnym wieczorem, Okazało się, ze przywiózł trzy wypakowane walizki - same prezenty dla rodziny. Był zestaw solidnych garnków dla mamy, były piękne narzuty na tapczany i radioodbiorniki i sprzęt myśliwski. Miody, herbaty, malutki samowar i wiele, wiele drobiazgów. - Czy tan Jarek na bank napadł? - śmiała się Mirka, przecież to kosztuje ogromne pieniądze, taki bogaty? - A do tego my nie żyliśmy nigdy w jakiejś wielkiej zażyłości - doprawdy jestem zaskoczony - dziwił się Adam Żyje dostatnio, jak na korespondenta prasowego, poza tym to nie są drogie rzeczy, na ich ceny - wyjaśniał Henio. Zarabia dobrze, myślę, ze głównie dlatego, że pisze, co mu każą. Coś mi się też zdaje, ze jest wynagradzany z obu stron. Z tego, co mówił, chciałby z końcem roku wrócić na dobre. Zaprosił mnie, bo miał dużo wolnego czasu - rano szkolenie partyjne, a później dzień wolny. - Trochę ci Moskwy pokazał? - Faktycznie - trochę, bo gdyby się chciało zobaczyć wszystko, co warte obejrzenia - to miesiąc mało.ogromna metropolia, pełna kontrastów. - Wiesz co, synek, pogadamy jutro, będziesz opowiadał ze szczegółami, a teraz idę spać, bo padam z nóg. Gdy ojciec wyszedł, Heniek uśmiechnął się zagadkowo i zapytał; - Mamo, wierzysz w cuda? - Nie bardzo, a to w związku z czym?- odrzekła sprzątając talerze ze stołu. - Gdy byłem w Szwajcarii, zdarzyło się tak , że na terenie naszej Misji Katolickiej nocowała grupa studentów z Krakowa. No i przy tej okazji poznałem piękną dziewczynę - Klaudię. Wymieniliśmy numery telefonów. Nie odezwała się. Ja próbowałem setki razy, ale się nie udało. No i teraz w drodze powrotnej spotkałem ją, w pociągu! Siedzieliście razem w przedziale? - Nie. Po dziesięciu godzinach jazdy, spać nie mogłem, więc stałem przy oknie; zaczynało świtać. Ona chyba skorzystała z toalety, poznałem ją od razu! - Sama jechała taki świat drogi? - Nie, wracali z bratem od rodziców Ci,oboje pracują w Ministerstwie Spraw Zagranicznych , w biurze prawnym, często podróżują.Okazało się, ze brat też był w Szwajcarii, ale na niego nie zwróciłem uwagi wtedy. - Na tym korytarzu pogadaliście?- - - Za Mińskiem przysiedli się do mojego przedziału - Może i w Krakowie byście się spotkali. -Ona zgubiła mój telefon, a studiuje na wydziale - górnictwo i geologia, poszła w ślady starszego brata. To wśród tysięcy studentów raczej byśmy na siebie nie wpadli. U

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśró...