18 września 2018r.
Witajcie!
Anyż to przyprawa do dań słodkich i słonych, a także lek. Pomaga przy kaszlu i chrypce, wzmacnia organizm, likwiduje wzdęcia, poprawia pamięć.
Starszy brat Sławka dawno się ożenił, posypały się dzieciaczki i rodzice postanowili, że się przeniosą do niego, na wieś, żeby pomagać młodym w gospodarstwie. Sławek został sam w sporym mieszkaniu. Dla Wioli, wciąż mieszkającej z liczną rodziną, wtedy stał się kimś wartym uwagi. Odwiedzała go często, już mniej opowiadała o swoich, wciąż licznych adoratorach. Jeśli miała kłopoty, on pocieszał, pomagał – ona się odwdzięczała, jak umiała i tak to trwało. Mimo wielkiego powodzenia, wciąż była do wzięcia, Sławek także; choć , za namową rodziców, próbował poszukać sobie kandydatki na żonę – nie potrafił. Postanowił, że poczeka, aż Wiolka go zechce
Witajcie!
Anyż to przyprawa do dań słodkich i słonych, a także lek. Pomaga przy kaszlu i chrypce, wzmacnia organizm, likwiduje wzdęcia, poprawia pamięć.
Ich troje
Wiola i Sławek wychowywali
się w jednym bloku, na tej samej klatce schodowej. Od dziecka często przebywali
razem, choć to, co ich łączyło trudno byłoby nazwać przyjaźnią. To była zawsze
wielka dominacja urodziwej, pełnej wdzięku i sprytu Wioletki nad ciężkim
i powolnym Sławkiem. W szkole górował Sławek, był o wiele zdolniejszy,
toteż pisał wypracowania i rozwiązywał
zadania dla uwielbianej koleżanki. Taki układ przetrwał nawet wtedy, gdy Wiola
poszła do zawodówki. Choć ona spotykała się z innymi chłopcami – śpieszył na każde zawołanie, szczęśliwy, że
może się na coś przydać i że może być przy niej blisko.
Gdy byli sami, była miła;
opowiadała mu o swoich kłopotach, radziła się w różnych sprawach. Gorzej było w
towarzystwie: miała brzydki zwyczaj przyłączać się do tych, którzy z niego
kpili. Razem z innymi wyśmiewała się z jego pulchnej sylwetki i ani razu nie
stanęła po jego stronie. Był do tego przyzwyczajony i mimo tych udręk,
wystarczyło, że zawołała – a już biegł na złamanie karku Czy to na skwerek
przed blokiem, czy na ulubiona ławeczkę w parku, albo do kawiarenki na rogu
ulicy.
Rodzice Sławka bardzo nie lubili tej przewrotnej dziewczyny;
tłumaczeniom nie było końca. Jednakże – im bardzie mu ją obrzydzali – tym
bardziej go do niej ciągnęło. Może przez tą zgubną słabość, a może przez to, że
nie miał kolegów; coraz większe kłopoty były z nauką i coraz gorzej czuł
się wśród rówieśników. Przenosił się ze szkoły do szkoły – w końcu żadnej
nie skończył Pracował tu i tam, wreszcie zapisał się na kurs i został
konduktorem Tam nareszcie czuł, że jest kimś ważnym. A Wiola szczęśliwie
skończyła swoją zawodówkę i dostała pracę, jako kelnerka.
Starszy brat Sławka dawno się ożenił, posypały się dzieciaczki i rodzice postanowili, że się przeniosą do niego, na wieś, żeby pomagać młodym w gospodarstwie. Sławek został sam w sporym mieszkaniu. Dla Wioli, wciąż mieszkającej z liczną rodziną, wtedy stał się kimś wartym uwagi. Odwiedzała go często, już mniej opowiadała o swoich, wciąż licznych adoratorach. Jeśli miała kłopoty, on pocieszał, pomagał – ona się odwdzięczała, jak umiała i tak to trwało. Mimo wielkiego powodzenia, wciąż była do wzięcia, Sławek także; choć , za namową rodziców, próbował poszukać sobie kandydatki na żonę – nie potrafił. Postanowił, że poczeka, aż Wiolka go zechce
Komentarze
Prześlij komentarz