Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018
31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
30 październik 2018r.  W życiu bywa różnie 4 A gdy nie reagowały - zagroziła, że wezwie policję.                                                                                                                                     - Tak? I co im powiesz? - pytała nie zbita z tropu babcia - Że zjadł zupę, później wypił ze mną kawę, a jeszcze później przeglądał „    Pismo Święte”.? - A panowie policjanci z miejsca zakują go za to w kajdany i wrzucą do ciemnej celi! Tak? - droczyła się z wnuczką.             Jednakże widząc, że dziewczyna naprawdę cierpi - zakazała Rysiowi odwiedzin. Kiedy babcia rozmawiała z Bożką o Ryśku, zawsze podkreślała jego dobre serce.    -To dusza chłopak, tylko, ,że los   go pokrzywdził. Opowiadał mi, jak płakał, gdy ich matka zostawiła i poszła z jakimś kochasiem w Polskę. Ojciec radził sobie jakoś z wychowaniem synów, aż go skusiły łatwe zarobki. Kolesie namówili, by rzucił pracę, żeby się z nimi napił i tak się zaczęło. Synowie brali przykład   z ojca
29 październik 2018r.  W życiu bywa różnie 3 Minął miesiąc i drugi i trzeci, synek podrósł, Bożena nabrała rumieńców i życia - i w zasadzie niczyja pomoc już nie była potrzebna.   Najstarsza córka bardzo nie lubiła, gdy przychodził pan Rysiek; ona najlepiej pamiętała ojca i za nim tęskniła. A dzieci na podwórku śmiały się, że szykuje jej się nowy tatuś i to taki, co żadną uczciwą pracą nigdy się nie zhańbił. Powiedziała o tym matce i Bożena, jak mogła unikała sąsiada. A i on, jakby wyczuł sytuację, bo się nie pokazywał.   Jednakże, gdy już natknęli się na siebie przed domem, albo na schodach - obdarzali się zawsze miłym, przyjaznym uśmiechem.   Mały   kończył dwa latka, przyjechała na skromną uroczystość matka Bożki. Przyjechała i została. Po śmierci męża sprzedała lichą gospodarkę, pieniądze rozdzieliła między   dzieci i postanowiła, że dożyje swoich lat - mieszkając u każdego po trochę. Babcia zajęła się dziećmi i domem.   Odciążona Bożenka zaczęła dbać o siebie -
28 październik 2018r.  W życiu bywa różnie 2 Mimo tej tolerancji, pewnego dnia, gdy wróciła z pracy, stwierdziła, ze małżonek zabrał swoje ubrania, zabrał pieniądze przeznaczone na życie i odszedł. Nawet nie próbowała go szukać.     Szczęśliwie urodziła synka, tylko, że nie miał kto odebrać jaj ze szpitala. Wtedy niespodziewanie zaofiarował się z pomocą pan Rysiek. Ten sam sąsiad, który starał się pomóc w czasie przeprowadzki. Wynajął taksówkę, przywiózł ją z maleństwem, pozałatwiał formalności w urzędach, zrobił zakupy i polecał swoje usługi na przyszłość.                      W zasadzie było jej wszystko jedno, kto wyciąga pomocną dłoń, ale nie mogła się nadziwić, dlaczego właśnie on. A pan Rysiek mieszkał piętro wyżej z ojcem i bratem. Tylko, że prawie nigdy nie było ich trzech naraz w domu, gdyż przeważnie któryś siedział w więzieniu. Trudnili się złodziejskim fachem i żyli wesoło, swobodnie od wpadki do wpadki. Rysio niedawno wyszedł z paki.             Przyszedł trudn
27 październik 2018r. W życiu bywa różnie Kamienica była brudna i odrapana, mimo to pani Bożenie wydawała się pałacem. Z wielkim zapałem nosiła sprzęty i paczki na trzecie piętro   .Mieszkanie cudem udało jej się wychodzić i wyprosić - dotąd mieszkali w strasznej ciasnocie u teściów. Mąż, niezadowolony z całej tej sytuacji, był gościem w domu, choć była dwójka dzieci i trzecie w drodze. Gdy tak targała po schodach ciężką paczkę, minął ją elegancik - włosy miał przyczesane w ząbek i cwaniacki uśmieszek na twarzy. Przystanął, popatrzył, po czym wziął karton i zaniósł do mieszkania. - A tego kto tu prosił? Co on ma do naszej przeprowadzki? - fuknął mąż, jakby mu kto krzywdę zrobił. -          Nic nie ma, po prostu pożałował kobiety w ciąży, że dźwiga -   odrzekła Bożenka i przysiadła na jakimś kartonie, żeby odsapnąć. Ta dzielna kobieta była salową; napracowała się w szpitalu, naharowała w domu, nadenerwowała na męża i dzieci - tak, że nieraz wszystkiego miała po
26 październik 2018r.  Gdzie  to pole? Szukałem pracy, kolega mnie namówił i pojechaliśmy do Wisły, gdzie jago krewniacy prowadzą mały ośrodek wypoczynkowy. Była późna jesień, początek sezonu, pracownicy mile widziani.   Na początek szefowa kazała mi zmyć obszerny hol. – Tylko mi brudów czasem do ubikacji nie wylewaj; wychluśnij na pole. – poleciła. Skończyłem robotę i wyszedłem z wiadrem na zewnątrz. Przed obiektem był skwerek z klombami, z boku parking, z drugiej strony magazynki.   Obszedłem zabudowania dookoła, pola nie ma.     – Co tak długo marudzisz?! W kuchni jesteś potrzebny! – wołała jedna z kelnerek.    -Nie wiem, gdzie wylać wodę, nigdzie nie ma pola. Zrobiła taki ruch ręką, jakby się chciała popukać w czoło. Wzięła wiadro i wylała wodę tam , gdzie stała.   – U nas albo jesteś pod dachem, albo na polu, rozumiesz?   – Czyli na dworze – upewniłem się.    – Noo.   – potwierdziła i nawet się uśmiechnęła.
25 październik 2018r. Dziś i jutro humoreski, a później nowe opowiadanie. Zapraszam! Wszystko na swoim miejscu Jako uczeń szkoły gastronomicznej odbywałem praktykę w ośrodku wypoczynkowym. Co tydzień przyjeżdżał hodowca drobiu i zaopatrywał kuchnię w świeże jajka.   Kiedyś zachorował i przysłał syna. Młody człowiek stanął w progu i przekrzykując panujący tam hałas oświadczył:   - Jestem z jajkami !   A najbliżej stojąca kucharka – pani o potężnej tuszy i niewyparzonym języku – odkrzyknęła     - To ładnie, bo my jesteśmy z cipkami!
24 październik 2018r. Każda miłość jest pierwsza Piękny jest zmierzch majowy, cudowny, ciepły majowy deszczyk - gdy pada parują pola, pachną przydrożne brzozy i jest bardzo romantycznie. Może faktycznie tak jest, ja jednak miałam ten koktajl majowy w zasięgu ręki, ściekał mi po plecach i wcale się nie zachwycałam, wręcz przeciwnie - byłam wściekła.   Ale zacznijmy od początku.    Operacja na wyrostek robaczkowy to dziś śmieszny zabieg, a ja nacierpiałam się tak, że do końca życia nie zapomnę. Może byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie współtowarzyszka niedoli z sąsiedniego łóżka. Pani Basi wycięli woreczek żółciowy, spłynęło to po niej, jak po kaczce woda i już po paru dniach pomagała wszystkim paniom na sali. Choć mogła być moja mamą - zaprzyjaźniłyśmy się, jak równolatki .Obiecałam, że jak nastaną ciepłe dni, to ją odwiedzę.    Lekarz zalecił mi pracę na pół etatu, póki na dobre nie wydobrzeję. Kierowniczka mojego sklepu odzieżowego zatrudniała mnie na dwa, trzy dni w ty
23 październik 2018r. Każda miłość jest pierwsza 5 -         , wszystko się zrobi, kochana. Stary go zawoła do samochodu, później postawi się kolację i będzie przypadkowe spotkanie, jak złoto! Tylko, czy coś z tego będzie to ja nie ręczę. Jakby chciał, to   by sobie jakąś kobitkę dawno poszukał. - zakończyła pani Basia. . Nastał upalny czerwiec. Przyjechałam z młodszym bratem zrywać truskawki Pracowaliśmy w pocie czoła cały dzień. Pani Basia uznała, że należy nam się część zapłaty - brat z pełnym wiadrem pięknych, pachnących truskawek pojechał do domu.    Ja zostałam, bo do zrywania zostało jeszcze drugie duże poletko. Zgodnie z umową, pani Basia przygotowała kolację i podała   na werandzie. Jadłyśmy w milczeniu - pani Basia   z córką Kasią no i ja. Było już późno - a jeszcze wciąż widno. Już miałam wstać od stołu, gdy dołączyli do nas panowie: pan Jasiu, sąsiad i mąż Kasi. Po wielkich trudach skończyli naprawiać samochód. Zaraz zrobiło się gwarno i wesoło. Pan Jasiu przyni
22 październik 2018r     . Każda miłość jest pierwsza 3 Już leżąc w łóżku, pomyślałam, że nie przyjechałam tu szukać znajomości, tylko odwiedzić panią Basię, uzgodnić, kiedy będę potrzebna przy zbiorze truskawek - a tu takie rzeczy.   ..A swoją drogą ten przystojniak to w jakimś filmie mógłby grać .- a on siedzi na tym wybudowaniu sam jak borsuk. Pani Basia była z tych, co to można z nimi konie kraść - poprosiłam ją by zaaranżowała moje i sąsiada spotkanie, gdy przyjadę zrywać truskawki. -         Zrobi się, wszystko się zrobi, kochana. Stary go zawoła do samochodu, później postawi się kolację i będzie przypadkowe spotkanie, jak złoto! Tylko, czy coś z tego będzie to ja nie ręczę. Jakby chciał, to   by sobie jakąś kobitkę dawno poszukał. - zakończyła pani Basia. . Nastał upalny czerwiec. Przyjechałam z młodszym bratem zrywać truskawki Pracowaliśmy w pocie czoła cały dzień. Pani Basia uznała, że należy nam się część zapłaty - brat z pełnym wiadrem pięknych, pachnących
21 październik 2018r.  Każda miłość jest pierwsza 2 -         Dobrze pani trafiła, bo jestem ich sąsiadem. A jeśli chodzi o wyjechanie, to głowę daję, że pan Jasiu jak zwykle naprawia zepsuty samochód.- odrzekł i roześmiał się, jakby tu było coś śmiesznego.     Deszcz zacinał, robiło się zimno i nieprzyjemnie. Milczeliśmy. Odmówiłam, gdy zaprosił mnie pod wspólny parasol. Przyśpieszył więc kroku i chyba zapomniał, że za nim idę. Drogi się rozwidlały, przystanął i   znów się uśmiechnął, pewnie na widok mojej przyklapniętej fryzury. -         Pójdzie pani do tego domu na górce, ja tu skręcam. Na progu stała pani Basia bardzo   zmieszana i skruszona, że naraziła mnie na takie perypetie, a samochód faktycznie stał zepsuty. Przy kolacji zapytałam o sąsiada. -         A to   pan Zygmunt, bardzo miły człowiek. Rozwodnik. -         A co z żoną? -         Ona sobie zaraz po rozwodzie znalazła drugiego. Już mają dwoje dzieci. A Zyguś sam i nie widać, żeby się za kimś oglądał
20 październik 2018r. Każda miłość jest pierwsza Piękny jest zmierzch majowy, cudowny, ciepły majowy deszczyk - gdy pada parują pola, pachną przydrożne brzozy i jest bardzo romantycznie. Może faktycznie tak jest, ja jednak miałam ten koktajl majowy w zasięgu ręki, ściekał mi po plecach i wcale się nie zachwycałam, wręcz przeciwnie - byłam wściekła. Ale zacznijmy od początku.     Operacja na wyrostek robaczkowy to dziś śmieszny zabieg, a ja nacierpiałam się tak, że do końca życia nie zapomnę. Może byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie współtowarzyszka niedoli z sąsiedniego łóżka. Pani Basi wycięli woreczek żółciowy, spłynęło to po niej, jak po kaczce woda i już po paru dniach pomagała wszystkim paniom na sali. Choć mogła być moja mamą - zaprzyjaźniłyśmy się, jak równolatki .Obiecałam, że jak nastaną ciepłe dni, to ją odwiedzę.     Lekarz zalecił mi pracę na pół etatu, póki na dobre nie wydobrzeję. Kierowniczka mojego sklepu odzieżowego zatrudniała mnie na dwa, trzy dni w ty
19 październik 2018r. Cenne wskazówki   Jako młoda mężatka bardzo lubiłam odwiedzać teściów, którzy mieszkali w leśniczówce, w lesie. Raz, że mi tam nadskakiwano, a dwa, że okoliczne lasy obfitowały w poziomki ,jagody, maliny, jeżyny, czerwone borówki; a jesienią w grzyby.   Wracało się zawsze z pełnymi koszami, tylko że czasem drogi mi się myliły i miałam problem. Teść nauczył mnie, jak kierować się numerami na słupkach i jeszcze dał taką radę:   - Jak   jest dzień pogodny, pora popołudniowa, to wystarczy, że ci słońce będzie świeciło w róg prawego oka. Na pewno wyjdziesz na leśniczówkę.   We wrześniu wybrałam się na grzyby. Wszystko było jak trzeba; numery na słupkach malały, słońce świeciło mi w róg prawego oka i wyszłam po paru godzinach w okolicach wioski oddalonej o dobre pięć kilometrów.     Przy najbliższym spotkaniu teść załamał ręce: - Dziewczyno, a nie pomyślałaś, że jesienią promienie słoneczne padają pod innym kątem, niż w lipcu? Ono nie pomyślałam.
18 październik 2018r. Witajcie! Dziś i jutro humoreski, a później nowe opowiadanie najpierw w odcinkach i nowa porcja wiedzy o ziołach. Zapraszam! Ten wybrany   Na studiach wiadomo, różnie bywa – można się zabawić, poszaleć na dyskotekach; ale, jak przyjdzie sesja – nie ma rady, ślęczy człowiek nad książkami dniami i nocami.   Tak też było ze mną, miałam egzamin za egzaminem, chodziłam półprzytomna z niewyspania. Musiałam wyskoczyć do biblioteki po książkę. Okazało się, że można z niej skorzystać tylko w czytelni.     Zapomniałam, że mam na sobie spódnicę z zepsutym zamkiem, spiętą agrafką. Siadając wydałam głośny okrzyk: Ałła! Agrafka rozpięła się i ukłuła mnie w udo.   Wszyscy dookoła śmiali się, tylko niepozorny pan obsługujący ksero, podszedł   zapytał z troską co się stało   i czy może pomóc. Tak poznałam swego męża.
17 październik2018r.  Stracone  szczęście Marta od podstawówki była prymuską, ale nie lubili jej ani nauczyciele, ani rówieśnicy. Była arogancka i zarozumiała; przy tym nie grzeszyła urodą. O ile na lekcjach czuła się jak ryba w wodzie, to już na przerwach było gorzej. A kiedy zjawiała się na jakimś wieczorku tanecznym - to tkwiła w kącie zapomniana. Podobnie było na szkolnych wycieczkach - wlokła się na końcu i nikt nie miał ochoty jej towarzyszyć. Śpiewająco zdała maturę, na egzaminach wstępnych   na obleganą ekonomię też poszło jej bardzo dobrze. Rodzice byli ludźmi zamożnymi - dumni z córki, nie szczędzili grosza.   W wielkim mieście, daleko od domu, bardzo boleśnie odczuwała osamotnienie. Pragnęła przyjaźni i akceptacji. Jak już nie można było inaczej, to kupowała sobie przychylność współlokatorek i kolegów. Fundowała kolacje w lokalach, bilety na imprezy, alkohol na oblewanie egzaminów. Tak dobrnęła do czwartego roku studiów .Grupa przyjaciół   wybierała się w góry;
16 październik 2018r. Witajcie!  Przeczyszczająco działają: kora kruszyny, owoc bzu czarnego, kwiat kocanki, siemię lniane  Odmiana losu 7 - Dla ciebie, z twoją urodą i okropnym charakterem ten Hubert, to był los na loterii. Żebyś wiedziała   - do końca życia będziesz żałowała swojej głupiej decyzji!   Po rozwodzie pojechała za Jerzym do Holandii, do miasta Arhnem. Choć uprzedziła go telefonicznie, nie czekał na nią ani na dworcu, ani przed swoim biurowcem. Z wielkim trudem; tylko dzięki życzliwości napotkanych pracowników, odnalazła mieszkanie, gdzie mieszkał.   Niczego nie musiał tłumaczyć – gdy rozmawiali, z pokoju wyszła młodziutka dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Jerzy nie krył irytacji i zniecierpliwienia. Nie chciał słyszeć o jakiejś pomocy, by mogła gdzieś się zatrzymać, czy znaleźć   zajęcie.             Na szczęście   nowa dziewczyna Jerzego – Majka nie miała sumienia , żeby wygonić ją na ulicę. Znalazła Marcie mieszkanie, a po paru dniach i pracę w domu op
15październik 2018r. Witajcie!   Przy kłopotach z trawieniem pomogą: piołun, macierzanka, tysiącznik, dziurawiec, majeranek, szałwia, czosnek, cebula, kolendra, koper włoski, rumianek, pokrzywa czarnuszka korzeń chrzanu  Stracone szczęście 6 A gdy wciąż trwała w bezsensownym uporze, poirytowana matka rzekła na koniec: - Dla ciebie, z twoją urodą i okropnym charakterem ten Hubert, to był los na loterii. Żebyś wiedziała   - do końca życia będziesz żałowała swojej głupiej decyzji!   Po rozwodzie pojechała za Jerzym do Holandii, do miasta Arhnem. Choć uprzedziła go telefonicznie, nie czekał na nią ani na dworcu, ani przed swoim biurowcem. Z wielkim trudem; tylko dzięki życzliwości napotkanych pracowników, odnalazła mieszkanie, gdzie mieszkał.   Niczego nie musiał tłumaczyć – gdy rozmawiali, z pokoju wyszła młodziutka dziewczyna w zaawansowanej ciąży. Jerzy nie krył irytacji i zniecierpliwienia. Nie chciał słyszeć o jakiejś pomocy, by mogła gdzieś się zatrzymać, czy znaleźć
14 październik 2018r.  Witajcie!    Na ogólne wzmocnienie  rzepik, krwawnik, boże drzewko, bukwica, dziurawiec, macierzanka, tymianek, bratek polny, kminek, kolendra, owoc dzikiej róży -   Stracone szczęście 5 Ciężko odchorował to krótkie spotkanie z żoną . Wciąż miał kłopoty z sercem, wychudł, stracił chęć do pracy i do czegokolwiek. Był częstym gościem w przychodni rejonowej. Dopiero przy którejś tam z rzędu   wizycie – zauważył, że pani doktor jest bardzo młoda, niezwykle miła i że nadzwyczaj troskliwie się nim zajmuje.                        Marta zamierzała związać się na stałe z Jerzym, lecz    ten szykował się do wyjazdu do Holandii. Nadarzyła się bowiem okazja na objecie popłatnego stanowiska w macierzystej   instytucji, z której hurtownia sprowadzała kwiaty i warzywa. Pakując się mimochodem powiedział: -          Szkoda, że nie jesteś wolna, wyjechalibyśmy razem. -            Postanowiła, że zrobi wszystko, żeby jak najszybciej   nie być związaną z   Hubertem