Przejdź do głównej zawartości
30 październik 2018r.

 W życiu bywa różnie 4

A gdy nie reagowały - zagroziła, że wezwie policję.                                                                                                                                    - Tak? I co im powiesz? - pytała nie zbita z tropu babcia - Że zjadł zupę, później wypił ze mną kawę, a jeszcze później przeglądał „   Pismo Święte”.? - A panowie policjanci z miejsca zakują go za to w kajdany i wrzucą do ciemnej celi! Tak? - droczyła się z wnuczką.            Jednakże widząc, że dziewczyna naprawdę cierpi - zakazała Rysiowi odwiedzin. Kiedy babcia rozmawiała z Bożką o Ryśku, zawsze podkreślała jego dobre serce.  
-To dusza chłopak, tylko, ,że los  go pokrzywdził. Opowiadał mi, jak płakał, gdy ich matka zostawiła i poszła z jakimś kochasiem w Polskę. Ojciec radził sobie jakoś z wychowaniem synów, aż go skusiły łatwe zarobki. Kolesie namówili, by rzucił pracę, żeby się z nimi napił i tak się zaczęło. Synowie brali przykład  z ojca , a pobyty w zakładach karnych dokończyły dzieła zepsucia.
Zastanawiały się , czy Rysio potrafiłby pracować uczciwie, wyrzec się złodziejstwa - wątpiły w to obie.                                                               
Po trzech latach babcia przeniosła się do  syna. Najstarsza córka poszła do ogólniaka, a Bożence  oświadczył się bardzo miły i stateczny kierowca pogotowia. Zwlekała z odpowiedzią, bo w gruncie rzeczy nic a  nic do niego nie czuła, choć on od dawna okazywał jej swoje przywiązanie.
   Odezwał się też małżonek - podupadł na zdrowiu i chciał wrócić. Odbyła z dziećmi naradę i razem postanowili, że trzeba wystąpić o rozwód. Nie było mowy o wspólnym życiu po tych latach milczenia z jego strony.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę