Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2020
 28.11. 2020r. Uparta miłość r.25 [3] –           – Najgorzej z tym dojeżdżaniem, no i trzeba łożyć na dwa domy. Józek nie narzeka? Może im zawadzasz?   – Na razie cisza. Tomek mi proponował swoją kawalerkę; on dostał posadę w Warszawie i na razie mieszka u Jarka.   – E tam, ta pisanina po gazetach, to żaden fach. Dziwię się tak Józkowi, jak i   Jadwidze, że chłopaków nie wykierowali na jakich inżynierów.   Dzieci spały, mama zarządziła, by iść do ogrodu i skończyć obsiewanie grządek.   – Chodź, Adam, chodź – przynaglała zięcia, który łudził się nadzieją, że teraz będzie mógł poleżeć – Co ona sama zrobi, jak ja wyjadę? A pora najlepsza, zbiera się na deszcz. Istotnie przyszły deszcze, a po nich znów nastały ciepłe dni. Świat rozśpiewał się ptakami, wystroił najrozmaitszym kwieciem. Szkoda było każdej chwili na przesiadywanie w domu. Kobiety nagliły z robotą, później brały dzieci do wózków i szły na spacer.     – Umówiłam się z ojcem, że będzie dzwonił do Dalszewskiego, do szkoł
 21.11.2020r.      Uparta miłość 25[2]   Renia też była chętna do pomocy; bywało że bawiąc się ze swymi dziećmi na podwórku, doglądała śpiące w wózku bliźniaki.. A wieczorem, gdy swoje pociech ułożyła spać, lubiła przyjść do Mirki pogadać.   Jednakże sąsiadkę zajmowały wyłącznie sprawy związane z maluchami, ile wypiły mlecza, albo, że nie chciały jeść. Poza tym Henryś pewnie ma zeza, a Jagusia nieraz dostaje dreszczy.    Gdy Renia z wielkim ożywieniem opowiadała o tym, że ten kierownik z budowy – Barański, na dobre zamieszkał w szkole u Baciarkowej; Mirka puściła to mimo uszu, podobnie jak inne nowiny ze szkoły, czy GS-u.   Mąż starał się przyjeżdżać na dwa trzy dni i bardzo chciał stanąć na wysokości zadania. Włączał się we wszystkie zajęcia przy maluchach; a jak już był wprowadzony we wszystkie niuanse – co które lubi, musiał wyjeżdżać.   Za tydzień okazywało się, że na przykład Jagusia już nie lubi, by ją mocno zawijać kocykiem, a Henryś zasypia tylko na rękach, nie we wózku.    W p
 14.11. 2020r. Uparta miłość r.25 [1]       Ci, co liczyli na wczesną wiosnę, bardzo się zawiedli. Pod koniec marca wróciła zima z tęgim mrozem. Adam namawiał żonę, by już poszła na urlop macierzyński. Mirka nie chciała o tym słyszeć. Czuła się bardzo dobrze i utrzymywała, że nic jej tak nie służy jak codzienny spacer do pracy i z powrotem.     Tymczasem w rodzinie   zapanował stan pogotowia. Adam obstalował u siebie w szpitalu położnika, pielęgniarkę i położną. Tato Zalewski   zaklepał sobie urlop, by zamieszkać u młodych i doglądać dzieci po wypisaniu ze szpitala. Obie mamy przygotowały całe stosy pieluszek,   różnych akcesoriów i kaftaników. Lila przesiadywała w domu, jakoś nikt jej nigdzie nie woził. Ona też zapowiedziała, że jest do dyspozycji i w dzień i w nocy.   Na tydzień przed wyznaczonym terminem, Mirka od rana czuła się dziwnie podekscytowana, jakby na lekkim rauszu. W pracy żartowała, dowcipkowała, tak że współpracownicy wielce się dziwili tej odmianie.   Przed za
 7.11.2020r.     Uparta miłość r.24 [3]  –         Czemu ma nie wrócić? Niedawno ciocia Jadwinia chwaliła Brygidkę, że nareszcie zaczęła jeść „ jak ludzie” A swoją drogą, to skąd u tak młodej dziewczyny takie zniszczone nerki?   – Mój Boże kochany, a skąd, jak nie z tej biedy! Czy one kiedy miały porządne buty na zimę? A droga do Pogórza wiecie, jaka jest. Zaszły do szkoły w mokrych, siedem godzin na lekcjach w mokrych przesiedziały i w takich wróciły. Młody organizm wszystko wytrzymał, ale przyszła ciąża, te wszystkie kłopoty, no i zdrowie wysiadło – skomentowała mama Lisowa i dodała: –            - Chróbska często od nóg się zaczynają. Mnie też lekarz zabronił przebierania nogami przy maszynie. Ojciec obiecał, że mi kupi elektryczną.   Tu młodzi spojrzeli na siebie porozumiewawczo – czas przystąpić do rzeczy!   A kiedy już przyszło do rozmowy,   starannie obmyślanej, to   się mama pokłóciła z zięciem tak, ze tylko błagalne spojrzenie Mirki i jej stan powstrzymał Lisową od   wy