Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018
30 czerwca 2018r. Witajcie!  Nie dość, że piękny, gdy kwitnie, to jeszcze bardzo pożyteczny - kasztanowiec. Lecznicza jest kora z młodych gałązek, kwiat, oraz owoc, tz. kasztany. Oprócz leków używa się ich, by neutralizowały szkodliwe promieniowanie podziemnych cieków wodnych. Wyjść na prostą[3] Gdy zaczęła dojeżdżać do szkoły średniej, nauka okazała się być coraz trudniejsza, a możliwości miłego spędzania czasu coraz bardziej kuszące. W rezultacie z jednej szkoły ją wylali, a w drugiej za nic w świecie nie mogła wyjść z drugiej klasy. Dziadkom brakowało sił, by się borykać z narastającymi problemami, wezwali matkę. Ta rzekła krótko -Jak ci się nie chce uczyć, to żyj tak, jak ja! Tak się zaczęło. Miała dwóch fagasów do obstawy, którzy także domagali się świadczeń w naturze. Brali ją też do pomocy, gdy okradali sklepy; a ostatnio wzięli ją, kiedy chcieli wydusić trochę grosza od pewnego restauratora. Tylko, że jeden z kelnerów bardzo się stawiał, trochę za mocno oberwa
Witajcie!  Popularna, mało wymagająca sosna - tworzy lasy z bardzo zdrowym mikroklimatem. Lecznicze są młode' majowe pędy i igliwie, używane do kąpieli i okładów.  Wyjść na prostą [2] Jadę na gapę, chcę przejechać całą Polskę i dotrzeć do Szczecina. I co pan na to?- zapytała. Zrozumiał w czym rzecz, znalazł pusty przedział i skorzystał z okazji. Przemycił Iwonę do Poznania, tam przekazał nowej drużynie konduktorskiej, prowadzącej skład do Szczecina. Już prawie była na miejscu, gdy pociąg zatrzymał się w szczerym polu. Na złodzieju czapka gore, dziewczyna pomyślała, że w Szczecinie pewnie czeka na nią policja i wyskoczyła z pociągu wprost na jakieś mokre krzaki. Szła wzdłuż torów zastanawiając się , co z sobą począć. Myślała też o swoim dotychczasowym życiu. Matka jej żyła z nierządu, młodsza siostra była w Domu Dziecka, a Iwonę wychowywali 29 czerwca 2018r.  
28 czerwca 2018r. Witajcie! Dobrotliwa, kochana lipa też jest drzewem długowiecznym. Ma drewno, które cenią sobie rzeźbiarze. Ma też cudowny, leczniczy kwiat. Sam jego zapach sprawia, ze człowiek czuje się zdrowszy i szczęśliwszy! Wyjść na prostą [1] Iwona marzyła i śniła po nocach o tej chwili, ale nie wierzyła, że kiedyś marzenia   się spełnią. A jednak udało jej się uciec z   zakładu poprawczego.     Klucząc, dobiegła do przedmieścia. Zapadał dżdżysty, październikowy wieczór, gdy dobrnęła do ogródków działkowych. Włamała się do bardzo przyzwoicie wyglądającego domku i tam przenocowała. Znalazła ubranie, żeby się przebrać i parę dość cennych rzeczy, które udało jej się sprzedać na targu. Bez przeszkód wsiadła do pociągu. Rozparta na siedzeniu myślała – Cuda się zdarzają, jestem wolna!   Jednakże podróż mogła się skończyć przy pierwszej kontroli biletów. Zaryzykowała i znów się udało. Poszła do konduktora i powiedziała: - Jadę na gapę, chcę przejechać całą Po
27.czerwca 2018r. Witajcie! Dziś humoreska, od jutra nowe opowiadanie. Dawnych wspomnień czar Na początku klasy maturalnej przybył nam nowy kolega, bardzo przystojny. Cała żeńska połowa klasy zgłupiała na jego punkcie, ja też   Nie zwracał na to uwagi. Przed balem maturalnym zaczął mnie faworyzować i wybrał na swoją partnerkę. Cudowna, niezapomniana noc i nic poza tym.     Drogi nasze się rozeszły: on poszedł na studia, ja do pracy: parę listów i cisza, dowiedziałam się, że z całą rodziną wyjechali do Niemiec. Wyszłam za mąż, urodził nam się  synek, ale nie układało się. Po paru latach mąż znalazł sobie młodszą .   Zajęta wychowaniem, kształceniem syna, pochłonięta pracą, nie myślałam o sobie. Chłopak dorósł i poszedł na swoje. Wtedy odżyły marzenie o małym szczęściu we dwoje. Przyszło zaproszenie na Zjazd Absolwentów, od znajomej dowiedziałam się, że On też przyjedzie z Niemiec!   Syn wiózł mnie na ów Zjazd ;na stacji benzynowej jakiś spasiony elegant awanturow
26 czerwca 2018r. Witajcie! Dąb i cis, to drzewa długowieczne; z tym, że cały cis jest trujący, a dąb leczy.Przebywanie w pobliżu dębu rozjaśnia umysł, a napary z liści i kory leczą wiele dolegliwości. Osobiście uwielbiam ogórki, do których kiszenia były dodane liście dębowe. Cała istota rzeczy 7    Zsiadł z roweru, przywitał się i przysiadł naprzeciwko, żeby odsapnąć i nasycić stęsknione oczy widokiem ukochanej. Myślał bowiem ożenić się z sąsiadką – nie wydawało mu się możliwe jakiekolwiek porozumienie z Agnieszką. Jaki to piękny widok, jaki słodki – myślał – kobieta tuli w ramionach dziecko. Przecież to jest cała istota życia   .- A może potrafiłbym być opiekunem dla nich? Mój Boże, tylko tyle i aż tyle! – podszedł, popatrzył dziewczynie w oczy; a widząc w nich łzy; usiadł i objął oboje. Chcieli coś wyjaśniać, tłumaczyć, lecz zupełnie nie mogli wydobyć głosu. Odżyło uczucie w sercach i okazało się tak pojemne, że i Michaś się zmieścił. Bardzo szybko załatwiali formaln
25 czerwca 2018r. Witajcie!  Każdy człowiek ma swego Anioła Stróża, który ponoć uwielbia pomagać. No to jak nas trapi jakiś kłopot, co nam szkodzi poprosić - Kochany Aniele Boży, przeanalizuj sytuację, poszukaj rozwiązania - a ja sobie trochę odpocznę. Myślę, że nie odmówi! Cała istota rzeczy [6] Odjechali rozgniewani, nie czekając na Agnieszkę zajętą przy dziecku. Po drodze matka uspakajała roztrzęsionego syna:    - Nie martw się, dali jej ten urlop, trochę pieniędzy, skaczą koło niej , to jej się w głowie poprzewracało. Ale wrzawa ucichnie, skończą się oklaski a dzieciak zostanie. Wtedy sama do ciebie przyjdzie. . Minął piękny maj i upalny czerwiec, nastał bogaty w kwiaty i owoce lipiec. Michaś podrósł nie wymagał już tak intensywnej opieki     Agnieszka, jakby ocknęła się ze snu. Ni stąd, ni   zowąd przyszła tęsknota za Zygmuntem; tylko, że towarzyszył jej żal, bo ani   razu nie próbował rozmawiać. Krzyczał, złościł się – a zrozumieć nie próbował. Może za dużo od nie
24 czerwca 2018r. Witajcie!  Jest taka legenda, że Pan Bóg dał brzozie białą korę, by nawet w nocy można było ją w lesie znaleźć. A jest po co - ma najkorzystniejsze dla człowieka bioprądy; do tego leczniczo działają liście, pączki, kora, sok, węgiel drzewny i huba! Cała istota rzeczy [5] Myślę, że ci, co przyjeżdżali, widzieli, że dziecko ma   bardzo dobrą opiekę, inaczej- -dawno by był   wzięty od was.- Ksiądz spoglądał to na malucha, to na Agnieszkę. -Widzisz, dziecko – uśmiechnął się do dziewczyny – ja mam znajomości w różnych instytucjach i jakbyś zdecydowała go zaadoptować, to ja pomogę. Tylko, czy on ci życia nie skomplikuje, jesteś młoda, zechcesz wyjść za mąż... -Jak zechce to i wyjdzie – przerwała mama – przecież jeszcze ja jestem! Już się zbierałam na drugą stronę, ale Pan Bóg inaczej zdecydował, wylazłam z ciężkiej biedy; przecież jakoś muszę się za to odwdzięczyć. Wracały do domu, jak na skrzydłach, a wieczór był prześliczny; jasny, księżycowy, cieplutki
23 czerwca 2018r. Witajcie!  Cisza powoli staje się luksusem. Brakuje jej w domu i poza nim. A tylko w ciszy da się porozmawiać z samym sobą i Panem Bogiem. Szanujmy ją, rozkoszujmy się, smakujmy, jak wodę źródlaną! Cała istota rzeczy [5] Następnego dnia, rano listonosz przyniósł list z dawno   oczekiwanym wynikiem badań. Wiadomość była radosna – nie było komórek nowotworowych! Wobec tego mama uznała, że trzeba dać na mszę świętą – trzeba podziękować Panu Bogu.   W trakcie przygotowań do wyjścia, wpadł jej do głowy pomysł, że można by dziś ochrzcić dziecko. No bo niech go jutro zabiorą i co? Wobec tego Agnieszka pobiegła na pocztę do swych przyjaciół, zwerbować chętnych na chrzestnych, a mama zadzwoniła do księdza, czy coś takiego da się przeprowadzić. Zaprosił na wieczorną mszę Dziecko zostało ochrzczone – Michał Jaworski – Tak się maluszek nazywał od dziś. Zaprosiły księdza i rodziców chrzestnych na uroczysty, niedzielny obiad; a teraz pośpieszyły na plebanię, gdyż probo
22czerwca 2018r. Witajcie! Myśli są energiami. Są tacy, co siłą swoich myśli przesuwają przedmioty, zginają grube druty. Trening czyni mistrza, więc jakbyśmy tak poćwiczyli, to pewnie skupioną myślą, jak wiązką lasera moglibyśmy np usunąć z ciała, co mu przeszkadza i boli. w ogóle moglibyśmy dobrymi myślami zrobić dużo dobrego. Cała istota rzeczy [4] Przy kolejnej wizycie lekarskiej, Agnieszka poprosiła, by zabrali dziecko; lekarz odrzekł, że owszem – za dzień lub dwa maluch będzie przewieziony do szpitala wojewódzkiego, a później w Domu Małego Dziecka. Tego wieczoru żadna rozmowa z matką nie kleiła się, obie płakały po kątach; czuły ,że zawiodły – tylko kogo? Przyjechała pielęgniarka środowiskowa uzgodnić termin przewiezienia dziecka do Rodzinnego Pogotowia Opiekuńczego:- Gdyby była wolna karetka, mogłoby to być nawet dziś- dodała na koniec.   Agnieszka poczuła jak ściska się jej serce, jak coś dławi w gardle. Na dobrą sprawę to my jesteśmy takim pogotowiem, tylko ni
21 czerwca 2018r. Witajcie! Witaj nam kochane lato! Przez długie zimowe miesiące marzyliśmy o Tobie, czekaliśmy - no i jesteś! Muskaj nas ciepłym wietrzykiem, ogrzewaj łaskawym słoneczkiem, podlewaj dobrymi deszczami wszystko, co zasialiśmy i zasadziliśmy. Tak, żeby z Bożą pomocą ,wszystkiego było pod dostatkiem! Cała istota rzeczy[3] Podczas spisywania protokółu policjanci zwrócili uwagę na cały splot dziwnych zbiegów okoliczności; gdyby jechali z narzeczonym samochodem, przemknęliby, jak i inne samochody. Jakby nie miała pakunków na rowerze, też by przejechała niczego nie spostrzegając. Jeśli by zabawiła u narzeczonego trochę dłużej – w ciemności by nie dojrzała   dziecka! A maluch pozostawiony do rana nie miałby żadnych szans. W związku z niedawnym wypadkiem sepsy w najbliższym szpitalu, poproszono, by dziecko zostało dzień lub dwa, póki nie załatwi się formalności.   Wieczorem przyszły sąsiadki, przyniosły pieluszki, ubranka, a oglądały maleństwo, jak coś niesłychani
13.czerwca 2018r. Witajcie! Gdyby ktoś zawiązał mi oczy a następnie włożył do ust czereśnie,zaraz rozpoznałabym smak, nie mówiąc już o poziomkach, malinach, czy jabłku. Tyle smaków, a każdy niepowtarzalny. W innych stronach świata mają specyficzne. Nic tylko smakować, delektować się i dziękować Stwórcy, że tak bardzo chciał umilić nam pobyt na tej Zie Nasłuchiwała zaskoczona. Na czarnych workach - pozostałości po niedawnym sprzątaniu Świata ,leżało zawiniątko, a w nim kwiliło niemowlę! Zdrętwiała ze zdziwienia i przejęcia, postawiła rower przy drzewie i podeszła do dziecka. Chwilę stała, jak sparaliżowana.   Mrok gęstniał, zimna rosa padała na ziemię; rozejrzała się – nigdzie żywego ducha. Nie było na co czekać, podniosła zawiniątko i przyjrzała się małej, czerwonej twarzyczce. Żeby było wygodniej umieściła zawiniątko pod kurtką. Maluch rozgrzany, słodko zasnął. Umordowana dotarła do domu przed północą.     W niezmierne zdziwienie wprawiło dziewczynę zachowanie ma
9 czerwca 2018r. Witajcie!  I co by nam szkodziło w trudnym czasie wierzyć, że wszystko będzie dobrze?Wszak przyjmując czarny scenariusz " wywołujemy wilka z lasu' Jak będzie źle zdążymy się namartwić i napłakać; a póki jest szansa trzeba wierzyć w dobro. Tyle naszego! Cała istota rzeczy Agnieszka i Zygmunt stanowili parę już od szkoły podstawowej. Wydorośleli; ona pracowała na poczcie, on w warsztacie samochodowym. Zbierali pieniądze na wesele, chcieli się pobrać. Oboje byli w podobnej sytuacji: matki owdowiały i same wychowywały dzieci. Mama Zygmunta pracowała w Niemczech jako sprzątaczka, do tego handlowała przywożonymi rzeczami. Agnieszka, z natury bardzo pogodna, ostatnimi czasy posmutniała i spoważniała. Jeszcze w pamięci tkwiła choroba i odejście ojca; a tu na mamę przyszła bieda – przeżyła ciężki zabieg ginekologiczny i czekała na wynik badania cytologicznego.   Przyszła teściowa przyjechała właśnie na dwutygodniowy urlop; nawiozła rozmaitych
18.06.2018r. Witajcie! Druga humoreska, na czasie. Co warto obejrzeć   Córka mojej koleżanki z pracy wstąpiła do zakonu. Po iluś latach przyszedł czas na złożenie Ślubów Wieczystych. . Kobieta opowiadała nam o tej podniosłej uroczystości, a że miała wszystko na kasecie, poprosiłam o jej wypożyczenie. Siedzę któregoś wieczoru i oglądam; a kiedy przyszło do podziękowania rodzicom – coś ścisnęło mnie za gardło , a łzy popłynęły po twarzy. Właśnie w tym momencie wstąpiła do nas nasza leciwa sąsiadka. Chwilę przyglądała się nagraniu, po czym zapytała; -          A Młode gdzie siedzą? Popatrzyłam na nią, jak obudzona ze snu. -            – No Młodej Pary nigdzie nie widać I co oni tych zakonnic tyle naspraszali?! Wytłumaczyłam , jaka to uroczystość.   -          – A co tu   jest do oglądania? – wzruszyła ramionami, lecz widząc, że nie mam ochoty na pogawędkę, usiadła i obejrzała ze mną do końca. Wychodząc, skonstatowała: -            - Wesele, owszem, czemu nie, można
5 czerwca 2018r. Witajcie!  Zanim zaprezentuję następne opowiadanie - dwie humoreski:  Przygarnąć psa Nasza wierna psina   zakończyła żywot; cała   rodzina bardzo to przeżyła.   Postanowiliśmy niezwłocznie przygarnąć szczeniaczka, by zapełnić pustkę. Krewni i znajomi rozglądali się za pieskiem dla nas. Szwagier wybrał się po miód do znajomego pszczelarza, a widząc tam urocze psiaki, wziął jednego dla nas. Obdzwonił też rodzinę, że jest miód i że niedrogo. Pojechała więc po miód kuzynka ,   zobaczyła pieski, wybrała jednego dla nas. Stanowczo odmówiliśmy przyjęcia, bo jeden już był. Uprosiła, by potrzymać psinę dzień dwa – aż ona przekona męża. Zadzwoniła, ze mąż nie chce, ale szuka chętnego wśród sąsiadów, żeby jeszcze wytrzymać parę dni.   Sąsiedzi też nie chcieli, lecz kiedy nam o tym powiedziała, my nie kazaliśmy dalej szukać, bo dzieci polubiły oba psy i nie chciały żadnego oddawać.    Wtedy przyjechała moja przyjaciółka i przywiozła nam szczeni
14 czerwca 2018r. Witajcie! Dziś ostatni odcinek opowiadania. Bohaterowie tej opowieści Ala i Jurek niedawno świętowali Złote Gody, uroczystość była podniosła. Pięknej pani Klary nie ma już na tym świecie, a jej mąż ożenił się drugi raz. Życie pisze swoje scenariusze. Słomiany wdowiec[5] Byłem zły, zawiedziony, zawstydzony; tylko jakie ja mam do niej prawo, czy mogę mieć jakieś pretensje? Odszedłem pośpiesznie. I to był ten dzień, gdy się obudziłem z letargu   Smutna, niezadowolona z urlopu u mnie synowa, naburmuszony wnuczek, zaniedbany ogród i w środku ja -żałosny, odrzucony. Zdałem sobie sprawę ze swej głupoty i pożałowałem straconego czasu. Zdrowiałem powoli, jak po grypie, ale z każdym dniem było lepiej, a wielce pomocna okazała się praca. Nadrabiałem   zaległości – odnowiłem łazienkę, wypieliłem grządki w ogrodzie.    Od żony przyszła wiadomość, że   Maciek przyjedzie teraz, a ona zabawi jeszcze tydzień. – Dobrze, bardzo dobrze – myślałem, do tego czasu będę wylecz
13 czerwca 2018r. Witajcie! Słyszałam dziś wypowiedź eksperta od spraw ogrodniczych, ze codzienne tradycyjne podlewanie daje niewiele. Trzeba podlewać raz w tygodniu , ale tak, żeby ziemia przemokła na 30 cm. Tam jest większość korzeni. Wiedza dobra rzecz, ale i tak pozostaje modlitwa o zbawienny deszcz. Słomiany wdowiec [4] Tak organizowałem sobie pracę, by jak najwcześniej jechać do lasu. Wnuczek prosił, bym go ze sobą zabrał – wymyślałem jakieś bzdury o żmijach, pająkach. Brnąłem w tę fascynację coraz mocniej   i głębiej. Cała była piękna, mimo czwórki   dzieci i nieudanego małżeństwa ,zachowała niezwykłą pogodę ducha   i spokój. Mówiła,   w które dni mąż będzie daleko od domu, a więc chciała ,bym przychodził ! Synowa zaczęła się czegoś domyślać i jakby nie   zamierzała brać w tym wszystkim udziału – stała się milcząca , unikała mnie. Ja w kuchni, ona w ogrodzie. Ja do ogrodu – ona włącza telewizor. A wnuczek po wielu nieudanych próbach wspólnej zabawy, odsunął się od
12 czerwca.2018r. Witajcie! Zachować stoicki spokój w każdej sytuacji; bardzo bym chciała osiągnąć takie mistrzostwo. Póki co jestem w fazie prób. Zastanawiam się , jak to ludzie potrafią. Może to bezgraniczne zaufanie Panu Bogu, a może coś innego? Słomiany wdowiec [3] Na cały lipiec zostaliśmy zaproszeni   przez naszą córkę do Anglii. Początkowo mieliśmy jechać we czworo- to znaczy ja z żoną i syn z synową. Koniec, końców synowej przesunięto urlop, a ja się wykręciłem   z obawy, że nie sprostam , że będę nieustannie krytykowany i ustawiany. Pojechała więc żona z synem. A synowa, gdy już mogła korzystać z urlopu, zapowiedziała swój przyjazd z wnuczkiem ; by zająć się naszym małym gospodarstwem. Tylko, że ja chciałem mieć trochę luzu, swobody i czasu dla siebie.   Nie byli zachwyceni chłodnym powitaniem i rezerwą wobec nich. Wciąż myślałem o Klarze, jawiła mi się   i na jawie i we śnie- piękna, jasnowłosa, bardzo tajemnicza. Zacząłem realizować swój plan, by ziściły się m
11 czerwca 2018r. Witajcie!   W mądrej książce : Leki z Bożej apteki" przeczytałam, że wśród roślin , jest lek na każdą chorobę. Szkoda, że nauka skupia się na chemii. Choć i tak , świadomość, że Stwórca zatroszczył się o nas, wystarczy badać szukać - to daje miłe poczucie bezpieczeństwa.  Słomiany wdowiec [2] córka kończyła Gimnazjum. Wieczorek pożegnalny skończył się chyba o drugiej nad ranem. Moja żona, która czuwała nad całością, spostrzegła, że pani Klara z córką zostały, podczas, gdy inni dawno się porozjeżdżali. -          Jurek, weź samochód i odwieź   panią Klarę do leśniczówki. Jak pójdą same w nocy, przecież to jest pięć kilometrów. -          To były te najkrótsze i najpiękniejsze noce w roku. Świetlisty świt przedzierał się przez różową mgłę; narastał radosny świergot ptactwa. Z minuty na minutę jaśniało -wszystko lśniło, mieniło się   w zapowiedzi wschodu słońca. Było niewiarygodnie pięknie i uroczyście, do tego ten zapach! Pani Klara nie chciała byś
10 czerwca 2018r. Witajcie!  Oglądam przez szkło powiększające kwiaty w wazonie. Ciemno niebieska ostróżka i śnieżnobiałe kwiatuszki kolendry. Środki przecudnie ozdobione, tego nie widać gołym okiem.Śliczności! Panie Boże, że też Ci się chciało tak cudnie i misternie wszystko utworzyć. Czy my to podziwiamy, dziękujemy? Przecież nam się wciąż śpieszy! Słomiany wdowiec Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrekt
9 czerwca 2018r. Witajcie! Dziś druga zasłyszana historyjka, a od jutra nowe opowiadanie. Przykład do naśladowania   Oboje jesteśmy już na emeryturze, swobodnie więc możemy podróżować, by odwiedzać rodzinę. Siedzimy kiedyś w pociągu, przedział powoli zapełnia się pasażerami. Żona przegląda kolorowe pisma, ja wyglądam przez okno. Jestem trochę niedyskretny, gdyż popatruje na młodą parę, żegnającą się przed   rozstaniem Czarnulka tuli się do lubego, całuje go czule , on   ociera jej   łzy i szepcze coś do ucha. Żona też zerknęła na nich. –         Czyś ty kiedykolwiek tak mnie żegnała? Wiele bym dał byś choć trochę była do niej podobna – rzekłem do żony. Moja małżonka bowiem jest powściągliwa w okazywaniu uczuć. Pociąg ruszył w drogę, po jakimś czasie poszliśmy do Warsu napić się kawy. Żona patrzy na   sąsiedni stolik, trąca mnie w ramie i pyta: –         - Czy aby na pewno chciałbyś, bym była podobna do tej panienki ? Oglądam się, moja czarnulka pije kawę w towarzystw
8.06.2018r.  Witajcie ! Zanim zaprezentuję następne opowiadanie, dwie zasłyszane historyjki: Argumenty za i przeciw Było ciepłe , letnie popołudnie, siedziałem w parku na ławce i kołysałem w wózku wnuczkę.   Dróżką przechodziło wielu spacerowiczów w różnym wieku. Nadeszły dwie rosłe, zgrabne panienki i przysiadły na sąsiedniej ławce. Po chwili milczenia wróciły do wcześniej widać, zaczętej rozmowy:   - Nie, Aśka, nie przekonuj mnie. To na nic. Z Jakubem koniec i już, sprawa zamknięta. – rzekła ta wyższa. - Iza, przemyśl to , wiesz, że ci dobrze życzę. Dla niego to nie była zabawa, flirt, on myślał poważnie. Przecież widzę, że cierpisz, on też chodzi, jak struty. Co się stało, dlaczego? – Rozważyłam wszystko i tak: ja już mam   prawie1.80 cm wzrostu i jeszcze rosnę, Kuba przekroczył 1.90 i to też nie koniec. Mam dosyć wiecznego chodzenia za odpowiednim rozmiarem ubrania, czy butów. Ja sobie poszukam takiego kurdupla góra 1.65 cm wzrostu, przynajmniej dzieci
07 06.2018r. Witajcie!  Dziś ostatni odcinek opowiadania, mam nadzieję,że się podobało.  W pogoni za szczęściem [8]                        Po jakimś czasie przyszedł list od pani Melanii aż z Chicago, w środku było zdjęcie   - córka z mężem i synkiem i moja Melania. Po dawnemu piękna, strojna, tylko że bardzo postarzała i smutna. W liście prosiła, bym pozwoliła wdowie po Andrzeju nadal mieszkać na piętrze – a więc skądś wiedziała, co się stało.   Minął rok i drugi – Irenka pomieszkiwała   trochę u rodziców, a trochę ze mną w wilii państwa Rosickich. Wciąż potrzebowała alkoholu, by znosić codzienność; czasem mówiła mi, że mnie podziwia, bo nie mam nic, tylko chorą córkę, a potrafię się tak cieszyć, jakbym miała nie wiadomo jakie skarby.    Życzyłam jej jak najlepiej, ucieszyłam się, kiedy poznała starszego, poważnego człowieka. Wygląda na to, że ma w nim oparcie, że mniej się boi życia – a   jemu najwidoczniej nie przeszkadza, że Irenka czasem musi łyknąć Wkrótce wzięli
6 czerwiec 2018r. Witajcie!  Uwielbiam pisać i otrzymywać listy. Gdy piszę, porządkuję moją rzeczywistość; gdy dostaję - mogę zajrzeć do czyjegoś życia, nauczyć się czegoś. Niejeden chmurny dzionek rozjaśnił list pełen miłych słów.  W pogoni za szczęściem [7] Przez dwa lata byłam panią na włościach, doglądałam wszystkiego i czekałam na panią, lecz ona nie zamierzała wracać.      Za to wyszedł z więzienia syn Andrzej   . Z wielką przyjemnością mogłam donieść Melanii, że to już inny człowiek Tak matka , jak i ojciec nie szczędzili grosza, żeby stanął na nogi, żeby rozpoczął uczciwe życie. Wyglądało na to, że wszystko ułoży się jak najlepiej.    Andrzej wraz z kolegą otworzyli sklep myśliwski, wkrótce też poznał przemiłą panienkę - Irenkę i ożenił się. Byłam bardzo szczęśliwa, że traktują mnie, jak kogoś z rodziny, że pomagają mi czasem, gdy moją   chorą córkę trzeba zawieźć do lekarza, czy na rehabilitację.          Niestety, szczęście nie trwało długo. Młodzi byli do s
5 czerwca 2018r. Witajcie!  Kwitnie jaśmin, ten książe wśród kwitnących krzewów. Takie niewiniątko - pięć białych płatków, trochę żółtych pręcików w środku i cały kwiatek. A jak potrafi zniewalać cudownym, czarownym zapachem! W pogoni za szczęściem [6] Gdy upadła ostatnia nadzieja, pani Mela uciekła w chorobę. Przestała pracować, mało jadła, źle sypiała. Przez dom przewinęli się lekarze wielu specjalności – nic nie stwierdzili.    Widziałam, że jest źle, bałam się, że zrobi jakieś głupstwo. Odetchnęłam, kiedy przyszedł list od córki.    Ta przepraszała, że nie przyjechała, żeby wesprzeć matkę w najgorszym czasie, by porozmawiać z ojcem. Opisywała swoją obecną sytuację: po rozstaniu z mężem, związała się   z bogatym przedsiębiorcą. Spodziewają się dziecka. Rzecz w tym, że obecny partner Moniczki musi w interesach wyjechać na parę miesięcy do Ameryki. A tu ciąża, a tu proces rozwodowy się toczy, nerwy wysiadają – wobec tego, czyby mamusia nie mogła przyjechać i pomóc.   
4 czerwiec 2018r. Witajcie! Urodził się szczeniaczek bez oka. Po miesiącu fałd skóry zaczął się rozsuwać i wyłoniło się drugie oczko. Prawdziwy cud1 W pogoni za szczęściem [6]  Namawiała mnie, bym pojechała i zbadała sytuację.   -A może on już nie jest z tą babą, a może tuła się po jakichś hotelach!? Wzbraniałam się przed tą misją, bo czułam, że jest daremna, ale zapłaciła mi tak dużo, że pojechałam.                                    Początek października, piękne, ciepłe dni, a tu taki   smutek. Małe miasteczko,   w nim mały Bank Spółdzielczy – nie było kłopotu z odnalezieniem pana Tolka. Umówiliśmy się, że poczekam w kawiarence, aż skończy pracę. Melania przysłała   cię na przeszpiegi? – zapytał kpiąco.                                              - Proszę posłuchać. Żona martwi się o pana. Powiedziała, że jeśli ta decyzja była pochopna, jeśli chce pan wrócić, to ona gotowa jest wszystko zapomnieć i wybaczyć. Niech pan wraca.                                         
3 maja 2018r. Witajcie! Przed czwartą rano zaczyna się rozwidniać. Ptactwo śpiewa z całych sił!Istny koncert. Śpiewają, czyli nie śpią. I po co to się zrywa skoro świt? W pogoni za szczęściem [5]   Spotkał -          swoją pierwszą, młodzieńczą miłość ,kogoś wartego wszelkich poświęceń. Odżyły wspomnienia, wróciło uczucie. Basieńka owdowiała przed   paroma laty – czas   spędzony w sanatorium utwierdził ich oboje w przekonaniu, że wspólne życie jest im po prostu pisane. - Widziałaś, Tereniu, co za baran? Po dwóch tygodniach on poznał kogoś na tyle, że planuje wspólne życie! Idiota! Ale tak to jest , jak się takiego ciołka spuści z oczu. Zaraz zgłupieje. Już ja sobie z nim pogadam, że do końca życia będzie pamiętał! -            Wolałam   na czas powrotu gospodarza trzymać się z daleka od tego domostwa. Nie wiedziałam czyją trzymać stronę, bo rozumiałam pana Tolka, ale i Melanii było mi żal.   Po paru dniach, gdy się pojawiłam, zastałam w domu tylko pana. Wy
02. 06. 2018r. Witajcie!  W mieszkaniu pachnie truskawkami. Bywało, ze tak pachniało papierówkami, gruszkami; a późną jesienią świeżo wykopanymi ziemniakami, czy marchewką. Tysiące zapachów, a każdy niepowtarzalny! I wszystko mamy gratis, a w "promocji' do danego produktu. W pogoni za szczęściem [4] Minął rok, nastało piękne, słoneczne lato   ; mimo że na niebie nie było najmniejszego obłoczku, nad domem moich pracodawców zaczęły się zbierać czarne chmury. Sypało się i waliło z każdej strony.     Najpierw syn Andrzej wpadł na jakimś grubszym, ciemnym szwindlu i wylądował w więzieniu. Córka napisała, że rozstała się z mężem i rozważa, czy nie wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Pan Tolek gryzł się tym wszystkim tak bardzo, że kiedyś zasłabł w pracy , musiał iść do szpitala na kontrolne badania. Wyniki badań były złe i został na leczeniu.    Pani Mela siadywała ze mną, jak dawniej do kawy, pociągała po łyczku koniaczek, stawiała pasjansa. Nie było widać, żeby te zawi
01.06.2018r. Witajcie!  W oczach, w spojrzeniu małego dziecka jest czystość, niewinność, boży promyk - jak u Aniołów. Wszyscy to kiedyś mieliśmy, tylko gdzieś po drodze zagubiliśmy. W pogoni za szczęściem [3] - Pantoflarz! I to nieźle wdeptany w podłogę. - pomyślałam Moja zażyłość z panią Melanią pogłębiała się. Dawała mi ubrania i trochę żywności, w końcu poprosiła, bym przychodziła sprzątać .Bardzo się ucieszyłam, mogłam dorobić do skromnej renty.   Przebywając niemal codziennie w tym domu, poznawałam życie rodziny. Pani Mela, poza dbaniem o własne zdrowie i urodę, nie przejawiała najmniejszej chęci, by się czymkolwiek zająć. To mąż był od wszelkich robót, tak męskich, jak i typowo babskich. Ich syn – Andrzej zmieniał pracę i dziewczyny, jak rękawiczki. Żył głównie z handlu samochodami. Do domu rodzinnego wpadał rzadko; a jak już, to na lekkiej bani, przeważnie też w złym humorze i przeważnie potrzebował na gwałt gotówki. Córka pisywała od czasu do czasu z   Austr