Przejdź do głównej zawartości
13 czerwca 2018r.


Witajcie!

Słyszałam dziś wypowiedź eksperta od spraw ogrodniczych, ze codzienne tradycyjne podlewanie daje niewiele. Trzeba podlewać raz w tygodniu , ale tak, żeby ziemia przemokła na 30 cm. Tam jest większość korzeni. Wiedza dobra rzecz, ale i tak pozostaje modlitwa o zbawienny deszcz.


Słomiany wdowiec [4]

Tak organizowałem sobie pracę, by jak najwcześniej jechać do lasu. Wnuczek prosił, bym go ze sobą zabrał – wymyślałem jakieś bzdury o żmijach, pająkach. Brnąłem w tę fascynację coraz mocniej  i głębiej. Cała była piękna, mimo czwórki  dzieci i nieudanego małżeństwa ,zachowała niezwykłą pogodę ducha  i spokój. Mówiła,  w które dni mąż będzie daleko od domu, a więc chciała ,bym przychodził !

Synowa zaczęła się czegoś domyślać i jakby nie  zamierzała brać w tym wszystkim udziału – stała się milcząca , unikała mnie. Ja w kuchni, ona w ogrodzie. Ja do ogrodu – ona włącza telewizor. A wnuczek po wielu nieudanych próbach wspólnej zabawy, odsunął się ode mnie.

Minął drugi tydzień mego szaleństwa. Atmosfera w domu gęstniała. Usprawiedliwieniem mojej kolejnej wyprawy do lasu miało być wiadereczko jagód ; zbierałem zawzięcie zastanawiając się, czy mnie znajdzie  wśród gęstych jałowców. Przyszła – powabna, uśmiechnięta, przemiła! Zabrała się zaraz  do  zbierania; tak, że wkrótce miałem pełniutkie naczynie dorodnych jagód.
  Chciałem jej niewinnym całuskiem podziękować za pomoc i wtedy świat z nagła zawirował mi prze oczyma. Była tuż obok, pachniało jej ciało, lśniły śliczne, szare oczy. Przygarnąłem ją gorąco; gdyby teraz ktoś powiedział, że zaraz, jak skończy się miłosny akt – runie na nas potężne drzewa – zgodziłbym się na to bez wahania. Tylko niech się spełni, niech przyjdzie to upragnione! Minęła dobra chwila nim trochę ochłonąłem. Spostrzegłem wtedy, że ona nie uległa memu pożądaniu, że się broni , odpycha mnie delikatnie, lecz stanowczo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę