Przejdź do głównej zawartości


9 czerwca 2018r.




Witajcie!
 I co by nam szkodziło w trudnym czasie wierzyć, że wszystko będzie dobrze?Wszak przyjmując czarny scenariusz " wywołujemy wilka z lasu' Jak będzie źle zdążymy się namartwić i napłakać; a póki jest szansa trzeba wierzyć w dobro. Tyle naszego!

Cała istota rzeczy


Agnieszka i Zygmunt stanowili parę już od szkoły podstawowej. Wydorośleli; ona pracowała na poczcie, on w warsztacie samochodowym. Zbierali pieniądze na wesele, chcieli się pobrać.

Oboje byli w podobnej sytuacji: matki owdowiały i same wychowywały dzieci. Mama Zygmunta pracowała w Niemczech jako sprzątaczka, do tego handlowała przywożonymi rzeczami.

Agnieszka, z natury bardzo pogodna, ostatnimi czasy posmutniała i spoważniała. Jeszcze w pamięci tkwiła choroba i odejście ojca; a tu na mamę przyszła bieda – przeżyła ciężki zabieg ginekologiczny i czekała na wynik badania cytologicznego.

 Przyszła teściowa przyjechała właśnie na dwutygodniowy urlop; nawiozła rozmaitych ubrań i podarunków co niemiara. Agnieszka przebierała, wybierała – nazbierało się tego dwie pokaźne torby. Gawędząc przy kawie z przyszłą teściową, czekała aż narzeczony upora się z naprawą samochodu swego dobrego kolegi.
  Czas mijał i dziewczyna poczęła się niecierpliwić. Wtedy Zygmunt poprosił, by pojechała do domu jego rowerem, gdyż on musi pożyczyć samochód przyjacielowi – a zepsuty wziąć do warsztatu. Wybrane sprawunki obiecywał przywieźć następnego dnia, zaraz po p racy. Oboje z matką byli zaskoczeni, gdyż dziewczyna uparła się, że owe pokaźne torby zabiera.  W takim razie poradzili, by jechała póki widno.

19 czerwca 2018r.


Witajcie!
 I co by nam szkodziło w trudnym czasie wierzyć, że wszystko będzie dobrze?Wszak przyjmując czarny scenariusz " wywołujemy wilka z lasu' Jak będzie źle zdążymy się namartwić i napłakać; a póki jest szansa trzeba wierzyć w dobro. Tyle naszego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę