Przejdź do głównej zawartości
01.06.2018r.

Witajcie!

 W oczach, w spojrzeniu małego dziecka jest czystość, niewinność, boży promyk - jak u Aniołów. Wszyscy to kiedyś mieliśmy, tylko gdzieś po drodze zagubiliśmy.


W pogoni za szczęściem [3]



- Pantoflarz! I to nieźle wdeptany w podłogę. - pomyślałam

Moja zażyłość z panią Melanią pogłębiała się. Dawała mi ubrania i trochę żywności, w końcu poprosiła, bym przychodziła sprzątać .Bardzo się ucieszyłam, mogłam dorobić do skromnej renty.

 

Przebywając niemal codziennie w tym domu, poznawałam życie rodziny. Pani Mela, poza dbaniem o własne zdrowie i urodę, nie przejawiała najmniejszej chęci, by się czymkolwiek zająć. To mąż był od wszelkich robót, tak męskich, jak i typowo babskich. Ich syn – Andrzej zmieniał pracę i dziewczyny, jak rękawiczki. Żył głównie z handlu samochodami. Do domu rodzinnego wpadał rzadko; a jak już, to na lekkiej bani, przeważnie też w złym humorze i przeważnie potrzebował na gwałt gotówki. Córka pisywała od czasu do czasu z  Austrii, gdzie założyła rodzinę.

Razem prowadząc dom, polubiliśmy się z panem Tolkiem.   Bywało, że solidarnie kryliśmy coś przed panią domu, razem też obrywaliśmy, jak sprawy szły nie po jej myśli.

Zastanawiałam się często, jak to możliwe, żeby taki mężczyzna pozwalał do tego stopnia sobą pomiatać. Było tak, że za jeden uśmiech małżonki, puszczał w niepamięć wszystkie upokorzenia. Wpatrywał się w jej twarz ,jak najwierniejszy pies. A  ona łaskawie poklepała go czasem po policzku, wtedy z czułością ujmował jej dłoń i okrywał pocałunkami.

Jakie ona ma szczęście, to jest miłość! – myślałam z podziwem i zazdrością.

 

Minął rok, nastało piękne, słoneczne lato            ; mimo że na niebie nie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy   . Msza ślubna skończyła się i Młoda
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachwycił się wpierw stanem uzębienia pięknej pacjentki, a później i nią samą. Do tego stopnia uległ jej czarowi, że za