31 październik 2018r.
W życiu bywa różnie5
W zasadzie nikt nie był jej teraz
potrzebny, najtrudniejszy okres minął.
Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu
przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były
na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem
nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie
będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u
siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie
dzieci na przerwę świąteczną.
Dobrze wstawiona Bożka przyjęła
pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie
jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek.
Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł
przed nią i wyrzekł głośno
-Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie
najukochańsza, jedyna na świecie! Dla
pani zrobię wszystko.- objął jej
kolana i wtulił twarz w falbany sukienki.
Zaproszeni goście, aczkolwiek podchmieleni, patrzyli na te scenę osłupiali. Albo się upił i się wygłupia, albo....
Gospodyni stała, jak słup soli. Teraz była całkiem trzeźwa. Widziała w oczach Ryśka taki ogień, taką bolesna prawdę, że serce chciało wyskoczyć z piersi.
Narzeczony pierwszy odzyskał głos
Zaproszeni goście, aczkolwiek podchmieleni, patrzyli na te scenę osłupiali. Albo się upił i się wygłupia, albo....
Gospodyni stała, jak słup soli. Teraz była całkiem trzeźwa. Widziała w oczach Ryśka taki ogień, taką bolesna prawdę, że serce chciało wyskoczyć z piersi.
Narzeczony pierwszy odzyskał głos
- Kobieto, weź za fraki tego
przybłędę i wyrzuć za drzwi, albo ja to zrobię! Czego on tu szuka!?
A Bożena patrzyła Ryśkowi w oczy
- wszystko poza tym było, jakby w innym wymiarze. Nalała wina, wznieśli toast -
tylko oni oboje, wypili i pocałowali się. Narzeczony, widząc to, wybiegł na mróz w samej tylko koszuli, reszta towarzystwa też zaczęła się zbierać. Bożenie było wszystko jedno. Niechby wszyscy już sobie poszli, niechby została tylko z Ryśkiem, niechby grali tango i niechby tańczył z nią, aż po świt. Nic takiego się jednak nie stało, gdyż Rysio , widząc jakiego narobił zamieszania - ukłonił się i mamrocząc jakieś wyjaśnienia i przepraszając - wyszedł
Komentarze
Prześlij komentarz