Przejdź do głównej zawartości
29 październik 2018r.

 W życiu bywa różnie 3
Minął miesiąc i drugi i trzeci, synek podrósł, Bożena nabrała rumieńców i życia - i w zasadzie niczyja pomoc już nie była potrzebna.
  Najstarsza córka bardzo nie lubiła, gdy przychodził pan Rysiek; ona najlepiej pamiętała ojca i za nim tęskniła. A dzieci na podwórku śmiały się, że szykuje jej się nowy tatuś i to taki, co żadną uczciwą pracą nigdy się nie zhańbił. Powiedziała o tym matce i Bożena, jak mogła unikała sąsiada. A i on, jakby wyczuł sytuację, bo się nie pokazywał.  Jednakże, gdy już natknęli się na siebie przed domem, albo na schodach - obdarzali się zawsze miłym, przyjaznym uśmiechem.
  Mały  kończył dwa latka, przyjechała na skromną uroczystość matka Bożki. Przyjechała i została. Po śmierci męża sprzedała lichą gospodarkę, pieniądze rozdzieliła między




 





dzieci i postanowiła, że dożyje swoich lat - mieszkając u każdego po trochę.
Babcia zajęła się dziećmi i domem.
  Odciążona Bożenka zaczęła dbać o siebie - wyładniała ,poweselała i ni z tego, ni z owego - stała się atrakcyjną kobietą To wszystko z miejsca zauważył i docenił Rysio i znów zaczął przychodzić. O dziwo - spodobał się mamie.
   Starsza pani postanowiła zająć się nim, a ściślej mówiąc - popracować nad jego duszą, aby nie doznała całkowitego potępienia.
  Cokolwiek mówiła - Rysio przyjmował wszystko bez szemrania. Siedział pokornie i słuchał. Był rad ze spokojnego kąta i talerza zupy. Ojciec i brat pili do upadłego, a po pijanemu szarpali się, wyzywali i tłukli nieliczne już sprzęty. Rysiek pod tym względem odstawał od rodziny. U Bożeny można było przeczekać , aż ich sen zmorzy.
Babcia kazała sąsiadowi prowadzać się co drugi dzień do kościoła. Wmawiała mu, że sama się zgubi w obcym mieście, a on bez gadania brał swą opiekunkę pod rękę i prowadził na mszę.
   Bardzo możliwe, że babcia nawróciłaby Rysia całkowicie - niestety wnuczka Agnieszka znów była narażona na przykre uwagi ze strony rówieśników. Prosiła, żeby mama i babcia zabroniły Rysiowi przesiadywać w ich mieszkaniu. A gdy nie reagowały - zagroziła, że wezwie

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...