Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019
26.10. 2019r. Uparta miłość VI[2] -        Dopiero w    połowie kwietnia nareszcie zrobiło się ciepło; kto żyw ruszył do wiosennych porządków. -             Mirka przyjechała i nie zastała rodziców w domu. Okazało się, że razem z innymi   robią porządki wokół kościoła w Pogórzu – wsi. Łukowski pozwolił   wziąć traktor z przyczepą i potrzebny sprzęt . Ksiądz   ogłosił bowiem, że do Pogórza zawita obraz Matki Boskiej Częstochowskiej peregrynujący po kraju.   Mirka , nie namyślając się wiele, ruszyła do Pogórza, ale uczestnicy tego czynu społecznego już wracali.   Zapadał ciepły, niebieski wieczór; pachniała wilgotna ziemia i młodziutka zieleń. Spacerkiem szła gromada młodzieży – weseli, roześmiani – jakby ich już musnęło coś z tej bożej łaskawości. Za nimi starsi, całą gromadą, rozprawiali o tym, że tyle ludzi przyszło pracować i że, jak mało kiedy -taka zgoda była miedzy pegeerusami i gospodarzami.   Przez całą, pogodną niedzielę w domu też panował miły nastrój; tato wybi
19.10.2019r. Uparta miłość r.VI[1] Istotnie, trwające półtora roku starania doktora Zalewskiego, by syn mógł wyjechać do Francji dobiegały końca.   Lisowie byli zainteresowani tą sprawą o tyle, że córka zadurzyła się w tym pięknisiu i bardzo cierpiała   Toteż, gdy pan Piotr otrzymał wezwanie na   Wojewódzką Komendę Milicji – ostatnią sprawa, która przychodziła im do głowy, to był wyjazd Adama..   Oboje z żoną po nocach nie spali przez te parę dni przed przesłuchaniem i głowili się, czego też mogą chcieć urzędnicy tak wysokiego szczebla od skromnego pegeerowskiego księgowego. Lis wrócił ostatnim pociągiem, żona nie mogąc sobie znaleźć miejsca w domu, wyszła mu naprzeciw. Wracali wśród ciemności, Piotr zdawał relację z przesłuchania: -          Nie zgadniesz Lusia, o co chodziło Podejrzewali jakieś powiązania pomiędzy moją siostrą, a tym doktorem z Paryża. Zresztą diabli ich wiedzą – bo się jeden pyta   tak:    -   Mąż Rozalii, pana siostry, nazywa się   Michael Thielsch
12.10.2019r. Uparta miłość r.V [4] -Przy takich młodych, pięknych  damach czuję się zaraz młodszy i zdrowszy, mówię ci Adam, serce inaczej pracuje – sapał biedny kierownik starając się zatrzeć niedelikatność swojej połowicy.   Brygidka uśmiechała się do starszego pana, ale odezwać się bała. Onieśmielało ją zimne, taksujące spojrzenie pani Melanii; Waldek , gdy siedział obok, delikatnie gładził jej dłoń pod obrusem, a gdy   przyszło mu obsługiwać gości robił   do niej oko, dodając otuchy.   Adam z Mirką starali się prowadzić miłą, swobodną rozmowę z biesiadnikami,   kosztowali tego i owego, chwalili zgodnie podawane potrawy ;posiedzieli parę minut i nie   bacząc na żadne argumenty, by zostać -   wyszli.   Nie przypuszczali, że droga do Szczecinka będzie taka koszmarna. Mimo że Adam jechał bardzo wolno, samochód tańczył po całej jezdni, nie bardzo słuchając kierowcy. Gdy w końcu dotarli na miejsce , byli bardzo zmęczeni; Mirka najchętniej wróciłaby do domu i   poszła spać.
5.10.2019r. Uparta miłość r.v [3]  Wesele hulało w najlepsze i gościom było gorąco, mimo trzaskającego mrozu za oknami. Trzeba przyznać, że Halinka spisała się na medal – wszystko było , jak trzeba i w swoim czasie.   Grzelakowa, gdy już było po oczepinach i można było odsapnąć – siadła na ławeczce w kuchni i rozpłakała się. Kucharki stanęły kołem wystraszone, dopytywały, co jest nie tak.   – O mój Boże jak ten Jasiu sobie życie zmarnował, nic chłop nie widział, nic nie użył! Tylko ta wóda i wóda – wytarła twarz podaną ścierką do naczyń i ciągnęła dalej –         Nie był stary, mógłby przecież tu być i popatrzeć, jak jego córki   pięknie wyglądają w tych welonach, jak ludzie się bawią na ich weselu i bez pijaństwa, bo wódki   nie za wiele. Nie doczekał! Ta cholerna gorzała zabrała rozum, zdrowie a w końcu i życie.   – Pani Krysiu kochana – pośpieszyła pocieszać jedna z kucharek – było, minęło, dzisiaj jest wesele, trzeba być z gośćmi, trzeba się bawić, cieszyć. Tak się w