Przejdź do głównej zawartości
15.02.2020r.


Uparta miłość r 11[2]




U Mirki w szkole       obowiązywał taki  przepis, że maturzysta ma mieć wszystkie zęby zdrowe, Czekały więc z Pauliną w bocznym, szkolnym korytarzu, w długiej kolejce, przed gabinetem A że nie było czasu wcześniej przeczytać listu od Adama, dziewczyna pochłaniała jego treść, a kiedy skończyła, przytuliła się do przyjaciółki i rozpłakała.
           – Co się stało, Mireczko? 
           - Ach ,jestem taka szczęśliwa – wyszeptała.
   – Co on takiego napisał, że jest i do śmiechu i do płaczu?
  -Pisze o wielu sprawach, wspomina nasze pierwsze spotkania..
   – Długo chodziliście ze sobą?
          – Właściwie to wcale nie chodziliśmy. To może się wydąć dziwne, ale skądś wiedziałam, że on będzie mój. Od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłam, a byłam wtedy smarkata. Najgorsze przyszło później i czekanie i utrata nadziei.. Z Bożą pomocą wytrwałam. 
  – Skąd można wiedzieć, że dany mężczyzna będzie twój? O takim czymś to tylko w książkach można przeczytać.
  – Będziesz moją druhną, Paulina i zobaczysz, że nie tylko w książkach. Jak myślisz, Danka przyjmie zaproszenie?
  – Myślę, że nie. Teraz ma w głowie egzaminy na uczelnie, no i karierę w przyszłości. Zauważyłaś, że przestała sprzątać?
  – Ty w każdym razie nie zawiedziesz? Gdybyś tak przyjechała na dzień, dwa przed, bardzo byś się przydała.
  – Bądź spokojna, przyjadę! - i nic więcej nie zdążyła powiedzieć, bo wyszła pielęgniarka i wywołała jej nazwisko.
   Koledzy i koleżanki zapomnieli o bożym świecie, bo zdawali maturę; a dla Mirki były to tylko nudne procedury zabierające cenny czas. Najważniejszy był bliski powrót Adama i przygotowania do wesela.
   List od ukochanego utwierdził ją w przekonaniu, ze dobrze  postanowiła ze ślubem Częstochowie. Pisał, ze kupił piękny kostiumik i równie piękny strój dała ciocia Rozalia. Jakiego zamętu niechcący narobiła, ciocia dowiedziała się z oszczędnych w szczegóły listów brata, resztę wyjaśnił sam Adam. Zła sama na siebie, zadała sobie sporo trudu, by Adasia  odnaleźć. Najpierw szukała go pod stary adresem, niedaleko placu targowego Maubert-Mutualite, tam gospodyni podała jej nowy adres przy Beulevard St-Michel. By przypieczętować pojednanie – zaprosiła młodych na miesiąc do siebie..
  Gdy Mirka rozradowana oznajmiła w domu, że Adam przywiezie francuskie stroje ślubne, mama tylko machnęła ręką i zawołała córkę do pokoju. Wyjęła z szafy śnieżnobiały materiał, właśnie zamierzała szyć suknię ślubną. Mirka przytuliła się do mamy, obie miały oczy pełne łez. Wszedł tato, popatrzył, pomógł wybrać model z żurnala i zaproponował;
  - Jadę do Szczecinka, jedź ze mną kupisz sobie welon i co tam jeszcze zechcesz i będziesz umundurowana. Dziewczyna przytuliła się do ojca
          – Jesteście tacy kochani, tacy dobrzy, dziękuję.. Tato tyko poklepał ją po ramieniu nie ryzykował żadnych słów, by nie pokazać wzruszenia.
   Wieczorem przyjechał doktor Zalewski, by podać liczbę gości, którzy będą na przyjęciu po ślubie cywilnym i tych, co zamierzają jechać do Częstochowy. Przyznał się, że oboje z żoną odliczają dni do powrotu Adama. Mirka wyjęła z torebki kalendarz w którym wykreślała mijające dni. Popatrzyli sobie w oczy i pierwszy raz uśmiechnęli się do siebie. Przyszły teść zaproponował, by Mircia jechała z nim do Stargardu. Byłaby okazja, by się lepiej poznać, no i razem wyjechaliby po Adasia do Warszawy.
  – Bardzo chętnie skorzystałabym z gościny, tylko że po drodze mam parę drobnych spraw do załatwiania - - odpowiedziała z lekkim uśmiechem – muszę zdać ustny z geografii, przygotować i wygłosić mowę dziękczynna po rozdaniu świadectw i jechać z tatą do Częstochowy. 
  – No i musisz nam pomóc zagrabić podwórko – dodał poważnie Piotruś.
  – A chłopcy to pójdą i pobawią się na dworze  - wkroczyła mam a.
  – Tylko wyjdźcie, tylko nie przeszkadzajcie – już mam dosyć tego żenienia ! - zawołał Piotrek z sieni.
   Doktor pił kawę i uśmiechał się, jak się mamie zdawało dosyć przychylnie. Odjeżdżając ponowił zaproszenie:
   - Jak się uporasz z tymi , swymi sprawami , to koniecznie przyjedź. – przytulił Mirkę i szepnął: córeczko.
  Nastała susza. Zboża marniały, w ogródkach dzień w dzień trzeba było podlewać, by warzywka przetrwały. Wszyscy czekali na deszcz.
   U Lisów trwał remont; meble wynieśli na podwórko, a w pokojach schły ściany. Lisowa swoim zwyczajem martwiła się na zapas, że skoro teraz tak przygrzewa, to na samo wesele przyjdą deszcze. Pan Piotr  póki co cieszył się ,że w Częstochowie wszystko pozałatwiali bez przeszkód, cierpliwie czekał końca bałaganu. W końcu wymęczeni do granic możliwości odetchnęli – wszystko wróciło na swoje miejsce, a mieszkanie było takie ładne, że sąsiadki przychodziły oglądać i podziwiać.
  Mirka nareszcie mogła pojechać do Stargardu. Hołubiona, goszczona i obsypywana podarkami, nie mogła się nadziwić, że aż tak rozgorzały, przedtem chłodne uczucia przyszłych teściów Skoro świt wyjechali ze Stargardu, by dotrzeć na czas.
    Hauleres deGaulle ma gościć w Polsce jesienią, to Warszawa jest  tak odnawiana, że jak byłaś przedtem, to jej nie poznasz – rzekł  doktor Zalewski, gdy minęli Sochaczew.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...