Przejdź do głównej zawartości
25.04.2020r.


Uparta miłość r.15 [1]





 Po Wszystkich Świętych Mirka zaczęła pracę. Nowa pracownica – skromna, cicha i pracowita  po   kilkunastu dniach zaskarbiła sobie sympatię i współpracowników i  zwierzchników. A ona sama, biegnąc rano wśród ciemności i mgły do swego biura myślała, że jak to dobrze, gdy się idzie do pracy z ochotą ; a nie z duszą na ramieniu.
  Zdarzało się, że ktoś jadący do Rostowa zatrzymywał się i podwoził. Korzystała chętnie , ale i  na poranny marsz nie narzekała.
 Inaczej pachniało, gdy się mijało stawy i mokradła, inaczej na wzgórku gdzie drogę otaczał stary las, a jeszcze inaczej, gdy się wychodziło na poletka i ogrody przed miasteczkiem Tu już były tory kolejowe  a za nimi wiaty i budynki geesowskie . wśród nich niewysoki biurowiec, gdzie pracowała.
Adaś przeważnie przyjeżdżał w soboty, a w niedzielę już musiał wracać. brał sporo dyżurów, by zarobić parę groszy.
 Obie rodziny pomagały, jak mogły, lecz i tak było za mało pieniędzy, by wszystko porobić przed zimą. Nieraz siedzieli i przeliczali, czy dadzą radę wykończyć łazienkę.
  Jednakże, jakby nie liczyć pieniędzy było za mało. Umyślili, ze poproszą babcię Henrykę o pożyczkę. Trzeba było poczekać, aż Adaś  przyjedzie ojca samochodem – tymczasem ,niespodzianie babcia przyjechała do nich!
  -  Babciu, ciebie się czas nie ima! – wykrzyknęła radośnie Mirka witając wystrojoną w kapelusz panią Henrykę. Babcia była obładowana torbami; okazało się, że to część pakunków, kosz z jabłkami i torba z wędlinami zostały na stacji.
   – Obrobiliśmy się i na polu i w sadku, Zyguś zabił wieprzka, to myślę sobie trzeba zobaczyć, jak tam wnusi na swoim. No i przyjechałam – rzekła zdejmując kurtkę.
   Siadły do obiadu; babcia patrzyła przez okno na zwały gałęzi. Mirka wyjaśniła, że niedawno znajomy pana Stasia ściął samosieje i teraz trzeba to uprzątnąć
 Może się uda choć kawałek zaorać, w pracy ma możliwość kupić drzewka owocowe po niskiej cenie. Nakazała babci odpoczywać przy ciepłej kuchni , a sama przebrała się i poszła do owych gałęzi. Babcia nawet herbaty nie dokończyła, widząc, że mrok zapada, dołączyła do wnusi.
  Przyszedł też Waluś i nim się całkiem ściemniło, zdołali uprzątnąć połowę działki.
  Nazajutrz Mirka miała szkolenie w pracy, umówiła się z mężem, że jeśli ojciec da samochód, to  odbierze ją i razem pojadą na stację po sprawunki..  Gdy  wrócili, okazało się, że babcia, co grubsze konary porąbała, a resztę spaliła, czyli bardzo pracowicie spędziła dzień.
 Inna rzecz ,że panowie majstrowie , poczęstowani swojską kiełbaską byli na skinienie.
   Adaś wyciskał babcię, pojadł przywiezionych smakołyków i mrugnąwszy do żony, by pogadała o pieniądzach, poszedł do sąsiadów prosić o nocleg dla babci.  Miał też poruszyć sprawę delikatną i drażliwą. Dalszewscy szopki, które służyły do przechowywania materiałów budowlanych przerobili na chlewiki. Była to wątpliwa ozdoba frontu posesji a do tego ta woń...
   Gdy wrócił od sąsiadów pochodził, pooglądał pokoje z nową posadzką, później czegoś się uczył , w końcu poszedł spać. Babcia siedziała z Mirką w kuchni , kiwała głową, kiwała w końcu rzekła: 
-         Oj będziesz ty dziecko kiedyś płakać, oj będziesz!
  – Czemu tak mówisz, babciu, co masz na myśli? – zapytała wystraszona.
   – Myślałam, że twój mąż działa tu razem z tobą; a on, okazuje się, przyjeżdża na inspekcję. Ty jesteś od roboty,  a on od oceniani; trochę zrobione, ale za mało, tu dobrze, tam nie bardzo I ty sama go tego uczysz, dziewczyno. Teraz też czeka na ciebie, zamiast posprzątać, pozmywać. Póki jesteś młoda, jest ci to miłe. Tylko, że prędzej czy później przyjdzie taki czas, że jak pomyślisz, że on wypoczęty, a ty spracowana – to wierz mi, żadne miłe słówka nie pomogą –  będziesz wściekła!
  Mirka żachnęła się, chciała bronić męża, ale nadeszła pani Renia zniecierpliwiona czekaniem na babcię.
  Rano, przy śniadaniu  wnusia siedziała markotna, do tego nabawiła się kataru.
  Babcia poprosiła o kawę, śniadanie zjadła u sąsiadów. Czekając , aż wystygnie, opowiadała, jak ją mile przyjęto, jaki ten pan Stasiu uprzejmy; Jak ładnie urządził pokój dla maleństwa, jak nadskakuje żonie. Jednym słowem są jeszcze prawdziwi mężczyźni, wspaniali mężowie, tacy , co wiedzą, na czym polega życie w małżeństwie.
  Mirka spuściła oczy, Adam silił się na jakiś dowcip, ale, że atmosfera była niesprzyjająca, też zamilkł. Gdy jechali do kościoła, próbował dociec, co zrobił nie tak, że panie są bez humoru.
   Po powrocie , niespodziewanie zaproponował, że zajmie się obiadem, a żona nich poleży i wygrzeje się. Babcia towarzyszyła mu w kuchni, opowiadała o swoich dwu małżeństwach, tak kierując rozmową, by młody żonkoś pojął że trzeba sporo starań, żeby było dobrze. Złe to się samo robi, a dobremu trzeba pomagać, a pomagać.
  Adam zaś mówił o swoich studiach, o ciężkich dyżurach w szpitalu, często przy łóżkach takich chorych, którym nie można pomóc. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...