Przejdź do głównej zawartości
27.06.2020r.


Uparta miłość r.18 [3]



 Był      wszakże jeden wyjątek, kiedy Mirka nie okazywała zniecierpliwienia. Zdarzało się, że Lila, choć się głowiła, nie mogła rozwiązać zadania, albo jak uczeń użył swego sposobu – nie wiedziała jak to ocenić. Przychodziła wtedy do Mirki i prosiła nieśmiało, czyby sąsiadka nie zerknęła. Mirka nie tylko zerkała, ale z prawdziwa przyjemnością liczyła, zapisując wszystko równiutko i porządnie.
   Wyjaśniała cierpliwie skąd to, a skąd tamto. Interesowała się też, czy uczniowie zrozumieli, jak poprowadziła lekcję itp. To co dla Lili było nudne i uciążliwe, ją autentycznie zajmowało. Za często bala się prosić o pomoc z obawy, by kuzyn nie dowiedział się o j jej brakach; ale kiedy się tak natrudziły i owocnie spędziły wieczór, to Mirka podawała kolację,  tak jakby to Lila oddała jej jakaś przysługę. Gospodyni nakrywała stół czystą serweta, starannie rozstawiała talerzyki, kładła sztućce. Dziewczyna protestowała – po  co tyle zachodu -  myślała, ze Mirka tylko ze względu na nią  tak czyni, że gdyby jej nie było, nie bawiłaby się w żadne ceregiele
  . Mirka nie rozumiała o co chodzi. W domu, mama miała całe stosy lepszych i gorszych obrusów na różne okazje. Posiłki spożywało się na czystym obrusie i już! A jak można inaczej? Tak nauczona; nawet, jak podawała zupę majstrom, wpierw przykrywała stół czysta serwetą. To mobilizowało Walusia i kompanów do umycia rąk i przyczesania włosów przed posiłkiem.
   Protesty panienki gospodyni zrozumiało po jakimś czasie. Wychodząc rano do pracy, poczuła swąd spalenizny. Pomyślała, ze lokatorka śpiesząc się, mogła zostawić coś na kuchni. Zajrzała i otworzyła szeroko oczy.
  Lila jadła śniadanie, lub kolację w  pokoju. Na gołym stole leżała gazeta na niej resztki chleba, ryby wędzonej szklanki, butelki po oranżadzie... Stół był; spory, było dość miejsca i na książki, zeszyty, lusterko, kosmetyki, jakieś fatałaszki.
   – Mój ty Panie, to ci wychowawczyni  młodzieży! No, niechby to moja mama zobaczyła, ona by cię porządku nauczyła -  myślała schodząc po schodach. A dym pochodził z pobliskiej budowy.
   Adam wiedział, ze żona przyjęła pod dach nauczycielkę, rad by ją poznać, ale póki co nie mógł przyjechać, bo miał kłopot z zaliczeniem ostatniego egzaminu z okulistyki. Wyglądało na to, że będzie komisyjny. Mirka spokojnym głosem pocieszała, uspakajała i wierzyła, że będzie dobrze; toteż dzwonił do jej biura prawie każdego dnia, by usłyszeć ten kochany głos.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę