Przejdź do głównej zawartości

 14 08 2020r.



Uparta miłość r.21 [1]



 

 

Adam zaczął ostatni rok studiów. Do Nowego Roku wszystko było po staremu, przyjeżdżał do domu dwa, trzy razy w miesiącu. Mirka , z braku towarzystwa, prawie się zaprzyjaźniła z Lilianą, choć widziała jej wady
  Po Nowym Roku  udało się załatwić  praktyki w poznańskich szpitalach i wtedy Mirka cieszyła się swoim mężem każdego tygodnia!

  Teraz czas mijał bardzo szybko i ani się spostrzegli, jak zawitał kolejny maj  -  i upragniony koniec studiów. Rodzina czekała na ten uroczysty dzień czyniąc przygotowania do wyjazdu na uroczystość rozdania dyplomów. Adam był bardzo zajęty – zwoził rzeczy do domu, zaliczał ostatnie egzaminy; odezwał się też doktor Florian i usilnie zapraszał ich oboje do Paryża. Tymczasem 
  Mirka stwierdziła, ze jest spłukana do cna a tu trzeba zaprezentować się  odpowiednio przy boku bądź co bądź – lekarza!
  Od kiedy sięgała pamięcią zawsze widziała siebie ładnie ubraną. Była żywą reklamą kunsztu krawieckiego mamy  A teraz przejrzała szafę i nie znalazła niczego w czym mogłaby pokazać się na tak podniosłej uroczystości
  Po paru próbach, udało się: trafiła na tz. resztki.   Kosztowało to grosze, było dobrej jakości, tylko, że było tego mało! Trochę białej wełenki i kawałek granatowego brokatu. Starczyło na długą, wąską spódnicę z białego i prosty żakiet z granatowego. Stała właśnie przed lustrem i przymierzała  uszyty przez siebie strój. Żakiet nie miał kołnierza, próbowała, czy pasek białego mógłby udawać szal.
  – Ale wystrzałowa kreacja! Tylko kołnierz przyszyć i ruszać na podbój świata! -  wykrzyknęła Lila, stojąc w progu.
  – A może tylko pliskę przyszyć  z góry do dołu?
  – Ja bym wykorzystała cały ten kawałek, zresztą chodźmy do Reni, ona się zna na modzie – zaproponowała lokatorka. Reni bardzo się podobało.
   – No, na takiej figurze, to worek by przepasał i też byłoby elegancko – rzekła  z podziwem, bo sama była o głowę niższa i o dużo kilogramów cięższa.
  -  Ja bym to jakoś upięła – i Renia przypięła prawy dłuższy koniec do lewego boku; przyniosła srebrną broszkę i to było to!
   – Wspaniale! Co za prezencja! – stały z Lilą zachwycone piękną , prostą kreacją.
  - Skoro już jesteście, to siadajcie panie do podwieczorku, mam budyń malinowy – zapraszała gospodyni.

  -To ja przyniosę sok malinowy, mama mi przywiozła – zaoferowała  Mirka.
  -Ależ po co tyle fatygi! – protestowała Renia. 
  – I tak musze iść, bo mnie szpilki kłują – i Mirka pobiegła do siebie myśląc po drodze, że jak to dobrze, że nie padło ani jedno ostrzejsze słowo ani w sprawie kur, szopek, czy też niemiłych zapachów.  Można się odwiedzać i być zawsze mile przyjętym.
  Teściowie przyjechali po Mirkę i razem wyruszyli do Szczecina, choć uroczystość miała być następnego dnia..
  Tato Zalewski pragnął odwiedzić przyjaciół~, a mama kupić odpowiednią kreację i iść do fryzjera.
  Niedaleko szosy Stargardzkiej, przy Parku Leśnym Dąbie mieszkał w starej wilii dobry przyjaciel rodziny – pan Andrzej, tam się zatrzymali.
   Mirka odpoczęła, odświeżyła się i pojechała tramwajami na Arkońską szukać męża. Okazało się, że absolwenci mają próbę jutrzejszej uroczystości na Rybackiej. Tam już nie miała siły jechać. Obawiała się, też że się miną w drodze. Wróciła na Kijewo i szukała ulicy Kurzej i domu pana Andrzeja. Nawąchała się bzów, naoglądała pięknych ogrodów i wymęczona do  cna dotarła do celu. Żadnego z rodziców nie było, załatwiali swoje sprawy. Starszy pan był sam w domu; siedli razem do kolacji. Mirka była ciekawa skąd się znają z teściami. Okazało się, że razem studiowali medycynę. Pan Andrzej wdał się w sprawy polityczne, należał do PPS, brał udział w głośnych demonstracjach we Lwowie i został z uczelni usunięty. Spotkał się z doktorem Zalewskim całkiem przypadkowo – pracował w Komitecie Wojewódzkim, a lekarze mieli tam szkolenie.
   Jest samotnym wdowcem, rencistą; śledzi politykę, uprawia ogródek i wspomina przeszłość. Jak najbardziej wybiera się na uroczystość, bo ma tam znajomych i ze Szczecina i z Lwowa!
  A podniosła uroczystość rozdania dyplomów  odbywała się w zabytkowej, nieco mrocznej  auli Akademii Medycznej a stała się naprawdę podniosła, gdy wprowadzono sztandar, a chór huknął:’” Gaudeamus Igitur”
   Mirka wypatrywała męża wśród siedzących w pierwszych rzędach absolwentów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...