Przejdź do głównej zawartości
11.12.2021r. Uparta miłośc t.II r.14 [2] Mirka nazbierała dwie torby ciepłej odzieży dla pani Loni i Walusia i po tygodniu serdecznie pożegnała wymytego, wygolonego, wystrojonego pana Piechotę. Gdy mąż przyjechał w następny piątek, relacjonował, że sprawa z Walkiem pewnie jest rozwiązana, ale wtedy, po drodze, wstąpił do wujostwa; a stamtąd były same złe wiadomości. – Mówię ci, Miruś, przeszłabyś obok ciotki i byś jej nie poznała – tak zjechała, tak się postarzała. Najpierw gryzła się tym, że Jarek wziął ślub bez rodziców, bez ich błogosławieństwa, ale teraz tamta sprawa niewarta jest uwagi. Z Lilianą jest kiepsko. a najgorzej, że nie ma jednoznacznej diagnozy. Jak jeszcze była w domu i nie było tak źle, to Tomek był w Rzymie. A jakże! Towarzyszył ministrowi spraw zagranicznych – Olszewskiemu; Ponoć papieża Pawła VI, to widział tak, jak ja ciebie. No a teraz Lila jest w klinice rządowej, malucha przywieźli do dziadków. Pięknego masz chrześniaka, naprawdę, urocze dziecko z tego Igorka. – Mój Boże, co to się przyplątało. Taka młoda kobieta. Miejmy nadzieję, że z Bożą pomocą wyjdzie z tego - powtarzała Mirka bardzo przybita. Starsi państwo Zalewscy zapowiedzieli się na Święta, wiązało się to ze zdwojonym wysiłkiem przy przygotowaniach, ale i z radością ze spotkania. Tymczasem nastały dni chmurne, mgliste; śnieg to padał, to topniał cały czas przy temperaturze bliskiej zera. Tak w szpitalu, jak i w przychodni, było mnóstwo pacjentów, panowała grypa. W poniedziałek Adam wrócił z pracy wymęczony do granic wytrzymałości. Po krótkim prysznicu poszedł na górę odpocząć. Mirka czekała z kolację, a że męża wciąż nie było przygotowała dzieci do spania i zaprowadziła do sypialni. Mąż przetarł oczy, lecz wciąż jeszcze drzemał. Nakazała dzieciom, by były cichutko, zamknęły oczy i spały, w przeciwnym wypadku pod choinką nic nie znajdą. Przez uchylone drzwi usłyszała Jagusię – Powiem mamusi, że odkryłeś nogi i nie zamykasz oczków. Ten samochodzik w szufladzie będzie mój i jeszcze klocki. . Zeszła po cichu do kuchni z nadzieją, ze dzieciaki będą spały, po chwili przyszedł i mąż obudzony hałasem i głodem. Od progu zaskoczył ją niepomyślną wiadomością. – Wiesz, że Walek wrócił? – Skąd takie wieści? – Byli pacjenci z Rąbina i opowiadali; że mieszka u Jaszczaków; ponoć ledwo łazi. – Pewnie przepił wszystko, cośmy mu dali, jak forsa poszła to wrócił. A tak mu dobrze z oczu patrzyło. Przysięgła bym, że chce dobrze. Jutro skoczę do Rąbina i sam zobaczę, co z nim. W dzień trzymał mróz, pod wieczór zelżało i zaczął sypać śnieg. Mirka wyszła posypać piaskiem wjazd do garażu; w samą porę, bo właśnie nadjechał mąż. Gdy weszli do mieszkania, dzieci rzuciły się ojcu na szyję. – Co one takie przymilne a buzie takie rozpalone? – Wzięłam ich na podwórko, żeby nie broiły w mieszkaniu, to się wytarzały w tym świeżym śniegu, no i oberwało się im trochę. A co z Walentym? – pytała przygotowując kolację. – Urządził się w kontorku przy stolarni; pali w trociniaku i poleguje.. Jest przeziębiony i ma czyraki na nogach. Dałem panu Kaziowi pieniądze na leki i parę złotych na jedzenie dla majstra. Kaziu przyznał sprawiedliwie, że Waluś ile może , pomaga, żeby nie być ciężarem. – Pytałeś, czemu wrócił? – Oczywiście, nie wiem tylko, czy opowieść jest prawdziwa. Mówił, że nie zastał żony, dom był zamknięty, zamierzał czekać do skutku. Jednakże szwagier go wypatrzył, ledwo zdążył schować torby w derwutni. Tamten powiedział, że z Lonią się dogadali, że jej dobrze – a jego - Walusia nie chce widzieć na oczy. No i żeby się wynosił, bo psy pospuszcza i milicję wezwie. Wtedy się zwinął, ale zamierza, jak tylko wydobrzeje, pojechać tam jeszcze raz i żeby nie wiem co – dogadać się z żoną. – Wygląda wiec na to, że będzie tu przez Święta, może byśmy go wzięli choć na jeden dzień? - Też o tym myślałem, tylko, że u nas będą rodzice. A ojciec, przy całej swojej fachowości potrafi być arogancki, wyniosły i traktować ludzi z góry, no a rekcję majstra trudno przewidzieć. Poza tym idzie zima w takiej prowizorce chłop do zdrowia nie dojdzie, wprost przeciwnie. Spróbuję pozamieniać się na dyżury, wykombinować wolny dzień i zawieźć go na miejsce. Przynajmniej będę wiedział, czy mówi prawdę. W pokoju było dziwnie cicho, zajrzeli tam, a bliźniaki zdążyły rozpakować torby ze świątecznymi podarunkami ; w skupieniu oglądały zawiniątka i pudełeczka. Przed samymi Świętami rozpanoszyła się zima; trzymał mróz a śniegu wciąż dosypywało. W taki czas mąż pojechał odwieźć Walusia do żony. Zapadał wczesny, zimowy mrok , sypał śnieg Adama wciąż nie było. Wtedy zaczęła się niepokoić – Kto w taką pogodę kłopotałby się z tym pijaczyną? On się poświęca, męczy się, choć nie wiadomo, czy nie na darmo. W tym momencie usłyszała tupanie na ganku, wyszła naprzeciw – mąż był faktycznie zmęczony, ale z promiennym uśmiechem na twarzy. – Wszystko dobrze, wyprawa się udała A gdzie nasze pociechy?. – Pewnie zaraz powstają. Mieli dziś kulig w przedszkolu. Wróciły pełne wrażeń, ale po obiedzie zapragnęły odpocząć. – To mówisz, że pani Lonia przyjęła męża bez przeszkód?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...