Przejdź do głównej zawartości
08.04.2022r. Uparta milość t.II r.18 [3] . Statek zwolnił, by turyści mogli obejrzeć pałac na wodzie. Jeśli by się zatrzymał, możnaby wejść na werandę owego pałacu. Adam zagłębił się w lekturze folderu, pod tekstem niemieckim, były wyjaśnienia po rosyjsku. – August Mocny podarował ten pałac swojej kochance – hrabinie Casel – poinformował żonę. – W zamierzchłej młodości czytałam książkę o tej damie. Wiesz, że marnie skończyła? Zamurowano ją w twierdzy, o ile pamiętam - Stolpen – odrzekła Mirka i wróciła do lustrowania nabrzeża przez lornetkę, która krążyła z rąk do rąk. Tysiącletnia Miśnia zrobiła na nich wielkie wrażenie. Do tego miejsce to było dziwnie ciepłe i swojskie; słońce rozpanoszyło się na niebie na dobre i wszystkiemu przydawało miłego wdzięku.. Porośnięte dzikim winem kamienice były przytulne i jakby skądś znane. Życzliwa Ślązaczka ze sklepu w centrum Drezna miała rację; przy manufakturze był sklep! Obejrzeli proces wypalania talerzy i poszli coś kupić. Największym powodzeniem cieszył się dział, gdzie sprzedawane były produkty przecenione ze względu na drobne wady. Tu Zalewscy wybrali piękny serwis do kawy i wielki, ozdobny dzban. Gdy pod wieczór wsiedli na statek, stwierdzili, ze tylko oni są tak objuczeni; inni poprzestali na drobnych pamiątkach. Zaczął siąpić deszcz, skonstatowali, że mieli podarowane te parę godzin, by przy względnie ładnej pogodzie odbyć tę cudowna wyprawę. Piękne widoki podziwiali teraz z zadaszonej części parowca. Turyści siedzieli przy długich stołach; wielu popijało wino, pewnie z winnic, które rozciągały się na przybrzeżnych wzgórzach. Dzień był tak bogaty w różne wrażenia, że gdy dotarli do swego apartamentu, nie mieli siły, aby zejść na kolację. Zamówili do pokoju lekki posiłek i poszli spać. Od rana trwały przygotowania , by godnie się zaprezentować na uroczystym obiedzie u rodziców Jean. Przyjechał Waldek – elegancki i pachnący, do tego niezwykle podekscytowany. Adam widząc to, stracił humor i najchętniej zostałby w hotelu; coś takiego jednak nie wchodziło w rachubę. Musiał się zrealizować plan: rodzina Jean pozna nie jakiegoś tam kuzyna, ale lekarza, człowieka bywałego w świecie, do tego bardzo urodziwego mężczyznę. Za Mirkę też nie trzeba się wstydzić – ona ma swoją klasę – tak rozmyślał wioząc gości do rodziców. W dzielnicy willowej, na przedmieściach – stał piętrowy, obrośnięty pnączem dom. Tam na progu czekała równie, jak młodzian przejęta Jean. Po chwili wyszli też państwo Ardenowie. Gospodarz uśmiechał się szeroko i serdecznie zapraszał do środka żona nawet głowy nie skłoniła na powianie – stała sztywna, wyniosła, zimna. Poznali też przybyłego specjalnie z Berlina brata Jean i jego żonę; ci zdobyli się na zdawkowe uśmiechy. Stół przygotowano w wielkim salonie, przybranym sztucznymi, białymi kwiatami. – Co oni tu szykują? Myślisz, ze to zaręczyny? – szepnął Adam do żony, gdy zajmowali wskazane przez gospodarz miejsca. – Chyba nie, zresztą zobaczymy. Goście usiedli na swoich miejscach. Waldek dwoił się i troił, by zabawiać towarzystwo. Sypał dowcipami to po polsku, to po niemiecku. Dbał przy tym, by kieliszki nie były puste, a najbardziej pilnował swojego. – On się upije. Pamiętasz, by Waldek tyle pił? Może byś mu coś powiedział, Adaś? Popatrz na Jean, wciąż coś donosi, a przecież najrozmaitszych dań jest bez liku, chce by było na medal. A ten może wszystko zepsuć – tak Mirka szeptała do męża, korzystając z tego, że Niemcy prowadzili miedzy sobą ożywiona rozmowę. Z sąsiedniego pokoju wybiegł żywy, jasnowłosy chłopiec; może sześcioletni. Zobaczył Waldka, przecisnął się miedzy stołem a siedzącymi i przytulił się do niego. Młodzieniec odstawił swój kieliszek na tacę i wziął małego na kolana. Chłopczyk objął go za szyję i zawzięcie coś szeptał do ucha. Matka Jean patrzyła na to ze zmarszczonym czołem po czym przywołała dziecko do siebie. Po deserze Adam poprosił kuzyna, by mu pokazał obejście. – Chodź na górny taras, coś zobaczysz – ożywił się Waldek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...