Przejdź do głównej zawartości
2.12.2022r.   Minął tydzień, pogoda poprawiła się; Adam przyjechał przed niedzielą i spoglądał na żonę niepewnie,trochę poczekał, nim wyjawił, czego się obawia. - Ojciec dzwonił, że zamierzają przyjechać do nas na tydzień - odetchnął, gdy żona odpowiedziała: -Wiem, mama rano dzwoniła i pytała, czy są grzyby. - No i co? po tym maratonie z gośćmi, nie jesteś zła? - Takie, widać lato w tym roku nam pisane - damy radę, dzieciaki już się cieszą. - Trochę jestem zły na ojca, bo wiosną obiecywał, że załatwi nam wspólny urlop w Pradze, później zmienił zamiar, a ja czekałem, urlop przekładałem - niczego nie wyjaśnił. Teraz, kiedy lato się kończy chce być z nami, ale w Rostowie! - utyskiwał Adam rozpakowując torby z zakupami. Kiedy rodzice przyjechali , żadne sprawy nie były ważne - oboje wyglądali nietęgo. Ojciec mocno utykał, gdyż bolał go kręgosłup, a mama skarżyła się na serce.Adam chciał ojca zbadać, , prosił też, by pokazał leki, które zażywa - tato ofuknął go i przekonywał, że idzie ku dobremu, chciał to poprzeć wywodem naukowym, ale urażony syn nie chciał słuchać.Jednakże wieczorem, kiedy ból był nie do zniesienia, zgodził się na interwencję młodego doktora. Adam zawczasu, będąc w przychodni zaopatrzył się w potrzebne leki i maść. Wymasował bolące kręgi, podał inne leki, położył ojca na twardym posłaniu i skutecznie przekonał, że jutro będzie lepiej. Jakoż faktycznie, ku radości całej rodziny - niedzielny ranek ojciec przywitał prawie bez bólu!Troskliwie pielęgnowany niedzielę przeleżał; w poniedziałek zaś chodził, jakby nigdy nic i ogłaszał, że to dzięki wnukom, ich obecności i miłości wyzdrowiał.Faktycznie Jagusia była wciąż przy nim, coś mu tam opowiadała, śpiewała, wierszyki deklamowała Henio wolał towarzyszyć babci, razem kisili ogórki. Babcia mówiła, a on słuchał Następne dni były trochę zamglone, ale cieplutkie. Mirka wstała bardzo wcześnie, by przygotować teściowej wszystko do obiadu, musiała bowiem stawić się w księgarni i omówić dostawę podręczników. Zdziwiła się, bo teść był już w kuchni, ubrany, tylko z nałożeniem skarpetek miał problem. - Tato pozwoli, ja pomogę. -Mowy niema!Nie patrz , dziecko, na moje wygibasy, dziad się ze mnie robi i tyle. A wokoło tyle pięknych pań, aż wstyd. - To chyba mamę ma tato na myśli - uśmiechnęła się synowa - bo ja i Renia jesteśmy zajęte, Alina, co prawda męża ma daleko, na morzu, ale jest przy nadziei. No to kto zostaje? - Tej Aliny to bym nie chciał nawet, jakbym miał o dwadzieścia lat mniej i nawet jakby mi dopłacali. -tato wytarł pot z czoła, ale był rad, bo skarpety były tam, gdzie trzeba. Można było wyruszać do lasu. - A śniadanie? - Mirka zagrodziła teściowi drogę. - No przecież jadłem. Puść kotku, bo mi ludzie grzyby wyzbierają - widząc jednak nieprzejednaną postawę gospodyni usiadł do stołu. - Tę Alinę najlepiej omijać z daleka, wokół niej są jakieś niedobre wibracje, jest odpychająca, choć Pan Bóg nie poskąpił jej urody. Więcej nie mogę jeść, bo nie będę mógł się schylać. Daj mi jakiś nożyk i ruszam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...