26.02. 2023r.
Uparta miłość t.II r. 29[4]
yzys społeczno gospodarczy narastał; nastrojów nie uspokoiło zarejestrowanie NSZZ Solidarności. Na początku grudnia VII plenum PZPR pozbawiło władzy Edwarda Gierka, obarczając go całkowitą winą za zaistniałą sytuację. Adam, który dawniej był wręcz entuzjastą tego polityka, utrzymywał, że teraz to dopiero zacznie się w kraju źle dziać. Święta spędzili w domu delektując się spokojem, starali się nie rozmawiać o polityce, gdyż wiadomo - na nic nie mają wpływu, mogą tylko czekać, co czas przyniesie. A przyniósł wielką niespodziankę - zawiadomienie, że paszport czaka na odebranie!
- No patrz, nowe władze chcą pokazać, że teraz będzie lepiej, że frontem do obywatela - podśmiewała się Mirka; Adam zaś był bardzo zadowolony. Postanowili, że nie czekając, aż znów coś się odmieni - zaraz po Nowym Roku wyjedzie.
Mirka od dawna przygotowywała się na czas bez męża. Początkowo radziła sobie dzielnie i w domu i w szkole. Radosnym wydarzeniem w lutym były narodziny małego Dominika u Pawła, co pozwalało kierować myśli w dobrą stronę. Czas mijał, wiosna nie chciała się rozgościć - po paru cieplejszych dniach, znów mroziło i ziębiło, do tego z każdej strony wiadomości o strajkach , sporach, demonstracjach, aresztowaniach - we dwójkę było raźniej, gdy została sama - popadała w przygnębienie.
Renia poszła do pracy , do przedszkola; Maciek uczył się Technikum Leśnym w Goraju - z jednej pensji ciężko było podołać wydatkom. Rzadziej więc można bylo liczyć na sąsiadkę, że zajmie się dziećmi, zdana tylko na siebie, czuła się pozbawiona zwykłej u niej energii.Jedyną pociechą były listy od męża, pełne miłości, troski i tęsknoty. Pragnął zarobić jak najwięcej i jak najszybciej.Donosił, że na zmianę z wynajętą pielęgniarką zajmuje się na pół sparaliżowanym wujem Michaela. Wolny czas wykorzystuje pracując w ogrodach zamożnych sąsiadów cioci. Doktor Florian obiecał załatwić pracę w laboratorium, w charakterze pomocnika; tam kusiły wysokie zarobki.
Gdy rok szkolny dobiegł końca, Mirka była tak wymęczona, że teściowa po telefonicznej rozmowie z nią, postanowiła, że wezmą dzieci do siebie na tak długo, jak zechcą. Błogie lenistwo dobrze jej zrobiło; a do tego ta wiadomość od rodziców: Piotrek w nagrodę za wzorowe sprawowanie, został przed czasem wypuszczony na wolność!
PO pierwszej euforii, przyszło mu się zderzyć z rzeczywistością. Spragniony towarzystwa dawnych kumpli - lgnął do nich.; a oni dawali mu odczuć, że nie jest mile wśród nich widziany. Bardzo cierpiał z tego powodu. Rodzice to rozumieli, wszak i oni słyszeli za swoimi plecami: - A ten co , już na wolności?! Chłopak przez niego zginął i nie ma za to kary? Co to za sprawiedliwość.! Tato poradził, by na jakiś czas wyjechał z Pogórza, najlepiej do siostry.
Mirka zgodziła się skwapliwie, razem było lżej. Na miejscu okazało się, że podszedł do matury i o mały włos, a by zdał. Tak, jak przewidywał nie poradził sobie z zadaniami z matematyki. Mimo, że pilnujący porządku przyniósł mu w kanapce ściągę - za dużo było błędów i nie zaliczyli.Zapadła decyzja o wspólnym powtarzaniu materiału; Piotrek pojechał do domu po podręczniki. Wrócił smutny, przygnębiony - Ania kolejny raz nie zechciała spotkać się z nim . Dumna matka obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem i oznajmiła, że córka już jest studentką SGGW! A co dziwniejsze w domu dowiedział się, że Stefka też się dostała do tej szkoły. Poznała jakiegoś młodego inżyniera pracującego w fabryce e w Szczecinku i zapragnęła zgłębić taką samą dziedzinę - technologię drewna.
- Anka coś mówiła o Akademii Rolniczej...
- No właśnie to jest ta akademia - stara uczelnia z dawną nazwą.Ma wiele kierunków, może i dla ciebie by coś było, rzecz w tym, czy mają dodatkowy nabór. Będziemy dzwonić.
Stefka zawsze chadzała własnymi ścieżkami, ale decyzja rzeczywiście zaskakująca - rzekła Mirka. Braciszek milczał zwiesiwszy głowę. Nieraz tak myślał: Jak z Anką nie wyjdzie, to zawsze w zasięgu ręki jest Stefka.
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2] Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa. W czasie trwania obrządków ślubnych też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika. Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom. Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia. Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie. -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy . Msza ślubna skończyła się i Młoda
Komentarze
Prześlij komentarz