Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2020
25.04.2020r. Uparta miłość r.15 [1]   Po Wszystkich Świętych Mirka zaczęła pracę. Nowa pracownica – skromna, cicha i pracowita   po    kilkunastu dniach zaskarbiła sobie sympatię i współpracowników i   zwierzchników. A ona sama, biegnąc rano wśród ciemności i mgły do swego biura myślała, że jak to dobrze, gdy się idzie do pracy z ochotą ; a nie z duszą na ramieniu.   Zdarzało się, że ktoś jadący do Rostowa zatrzymywał się i podwoził. Korzystała chętnie , ale i   na poranny marsz nie narzekała.   Inaczej pachniało, gdy się mijało stawy i mokradła, inaczej na wzgórku gdzie drogę otaczał stary las, a jeszcze inaczej, gdy się wychodziło na poletka i ogrody przed miasteczkiem Tu już były tory kolejowe   a za nimi wiaty i budynki geesowskie . wśród nich niewysoki biurowiec, gdzie pracowała. Adaś przeważnie przyjeżdżał w soboty, a w niedzielę już musiał wracać. brał sporo dyżurów, by zarobić parę groszy.   Obie rodziny pomagały, jak mogły, lecz i tak było za mało pieniędzy,
18.04.2020r. Uparta miłość r.14 [3] –         Dziecko, ty tu zginiesz z tymi kombinatorami – odezwał się podenerwowany tato – Tak się rwali do roboty, mnie starego zwiedli, a co dopiero ciebie! Czy ty się znasz, jaki ma być beton i czy połowa cementu nie pójdzie na handel? Matka ma rację, przezimuj u nas. Tu się będzie przyjeżdżać, żeby ich poganiać i coś dokupić. Zresztą, cudów nie zwojujesz bo zima za pasem.   – Nie, tato. Ja muszę tu być , wszystkiego dopilnować. Powoli urządzać mieszkanie, by Adam miał gdzie przyjechać, odpocząć. Poza tym , sam słyszałeś po pierwszym listopada mogę zaczynać pracę w biurze.   Tato posmutniał, ale nie próbował jej przekonywać, bo widać było, ze podjęła decyzję i to chyba już dawno. Była, jak te młode jaskółki, które koniecznie chcą wyfrunąć z gniazda. Nie znają jeszcze siły swych skrzydeł, ale przestrzeń je woła, więc lecą.    – Dziecinko, ale jak ci będzie ciężko, to zadzwoń, albo napisz’ zaraz po ciebie przyjadę – rzekł na pożegnanie
11.04.2020r. Uparta miłość r.14 [2]  Doktor Zalewski zaproponował, że wraz z Adamem odwiozą   rodzącą do Szamotuł do szpitala, w drodze będą nad nią czuwać. To zajmie mniej czasu, niż gdyby miała przyjechać karetka.      Już wsiadając do samochodu Pani Dalszewska zarządziła, by mąż zabrał się do miasta i dokupił brakujące rzeczy -   jest okazja,   jest komu zając się starszym dzieckiem   - Maciusiem. Mały, gdy stracił rodziców z oczu , rozpłakał się tak, że trudno go było uspokoić.   Nosili i bujali go na zmianę;   ale Mirka widziała, że tato sam źle się czuje. Kazała mu wyjść na powietrze, sama ułożyła małego na kozetce   przycupnęła przy nim i szepcząc bajeczki pełne krasnali, słonecznych polanek z poziomkami – uspokoiła go do tego stopnia, że słodko zasnął.   Wrócił pan Stanisław z zakupami i we troje czekali powrotu doktora i Adama.   -    Do Szamotuł nie jest tak daleko, już powinni być – denerwował się. Chyba, że po drodze były jakieś komplikacje. U niej tak właśn
3.04.2020r. Uparta miłość r.14[1]   Rostowo jest małym, przytulnym miasteczkiem, urządzonym od początku tak, by było wszystko, co jest ludziom potrzebne do życia. Jest więc kościół i przychodnia lekarska, jest dom handlowy i wiele małych sklepików    Działa Urząd Miasta i Gminy i stacja kolejowa i tartak i niewielka fabryka mebli. Jest szkoła podstawowa i szkoła średnia a przedszkola są aż dwa!   Jest wreszcie duży, piękny rynek i   dookoła czyste przytulne uliczki. A czas płynie tu jakby wolniej.   Na obrzeżach miasta było kiedyś parę stawów rybnych,   naprzeciw nich, w wielkim ogrodzie stał niewielki pałacyk   Z gościńca prowadziła do niego malownicza alejka obsadzona akacjami. Pałacyk dawno runął, na jego miejscu bracia Dalszewscy pobudowali duży dom – bliźniak.   Starszy z braci – Stanisław uczył w miejscowej szkole, a młodszy pływał po morzach i oceanach, był bowiem marynarzem.   Ten to marynarz – Boguś Dalszewski; zakochał się kiedyś nieopatrznie w pięknej solistc