Przejdź do głównej zawartości
31.05.2018r.

Witajcie!

Gorące popołudnie w lasku brzozowym. Cienkimi długimi gałązkami kołysze wiatr. Listki, mimo suszy świeże, połyskliwe, lekko lepkie. Miły chłód. Cisza, jedyny dźwięk, to śpiew ptaków. Powietrze niewiarygodnie pachnące, balsamiczne. O, piękna chwilo trwaj!

 W pogoni za szczęściem 2

 

  Przeważnie przyjmowała mnie w obszernym gabinecie zastawionym regałami z książkami i starymi szafkami pełnymi kryształowych waz. Rozmawiałyśmy przy kawie, czasem dosiadał się pan Tolek. Było elegancko, wystawnie, ale jakoś nienaturalnie. Nie mogłam sobie zrazu uzmysłowić, w czym tkwi ta zadra. Kiedyś zwróciłam baczniejszą uwagę na gospodarza i spostrzegłam, że jest niby spokojny, a w istocie – strasznie spięty .W jego rozbieganych oczach ujrzałam niepokój,  uśmiech był, jak przyklejony.  Każde spojrzenie na żonę wyrażało niezmierną pokorę.

     - Pantoflarz! I to nieźle wdeptany w podłogę. - pomyślałam

Moja zażyłość z panią Melanią pogłębiała się. Dawała mi ubrania i trochę żywności, w końcu poprosiła, bym przychodziła sprzątać .Bardzo się ucieszyłam, mogłam dorobić do skromnej renty.

 

Przebywając niemal codziennie w tym domu, poznawałam życie rodziny. Pani Mela, poza dbaniem o własne zdrowie i urodę, nie przejawiała najmniejszej chęci, by się czymkolwiek zająć. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę