Przejdź do głównej zawartości
5lipca 2018r.

Witajcie!

Nasza kochana choinka - świerk.Zdobi, roztacza piękną, żywiczą woń, zapewnia ożywczy cień. Do tego też ma właściwość ilecznicze - tak działa kora, młode pędy wiosną, oraz igliwie


Wyjść na prostą[7]

-       Ależ ty jesteś staroświecki, po prostu śmierdzisz naftaliną – śmiała się w odpowiedzi wymuszonym śmiechem.
Następnego dnia przyjechał właściciel budowy z cegłami, Iwona zabrała się z nim do Szczecina. Starszy pan nie miał takich zahamowań, jak Marcin. Zatrzymał się w lesie; później, w domu stwierdził brak portfela, zegarka, a nawet telefonu.
-      Dziewczyna czerpała pełnymi garściami z uroków życia. Z dnia na dzień odkładała wizytę u matki, raz  ze strachu, że na nią czekają, a dwa, że jakoś nie tęskniła za swoją rodzicielką. Po dwóch tygodniach wpadła i musiała wrócić do zakładu. Było o czym opowiadać koleżankom; najchętniej słuchały o Marcinie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę