Przejdź do głównej zawartości
20 sierpnia

Dziś druga humoreska, od jutra następne opowiadanie ' Trzcina na wietrze' Zapraszam!



Smakołyk



 Syn z synową wybierali się do miasta po większe zakupy; moja żona uznała, że to doskonała okazja, by się z nimi zabrać i pozałatwiać różne sprawy.  Bez entuzjazmu przyjąłem wiadomość, bo to na mnie spoczął obowiązek zaopiekowania się półrocznym wnukiem,
  Na odchodne żona rzekła, ze obiad wystarczy podgrzać, a jak będę miał czas , to mogę zrobić jakąś przystawkę warzywną W lodowce znalazłem trzy pory; opłukałem, pokroiłem i udusiłem na masełku, przyprawiłem. Pyszności! Najadłem się do syta, nakarmiłem dziecko i zadowoleni czekaliśmy reszty rodziny. Wrócili, siedli do obiadu i zaraz zaczęło się wypluwanie, narzekanie, wydziwianie. 
  – Co to za paskudztwo? Tego nie idzie jeść, tu piasek trzeszczy w zębach !- przekrzykiwali się
  – Ty to jadłeś? – zapytała żona. 
        Oczywiście; bardzo dobre, duszone pory.
   – No i co?
           – Nic. Ja nie mam  zębów – odpowiedziałem. Mały też nie – dodałem w duchu
  – Mam nadzieję, że tato nie dał tego dziecku? – zapytała niespokojnie synowa.
  – To znaczy – zająknąłem się – on nie chciał.
   – No, nic dziwnego – odetchnęli z ulgą. A wnuczek  śmiał się do wszystkich i jak mi się zdawało, mrugał do mnie porozumiewawczo




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę