Przejdź do głównej zawartości
26 sierpnia 2018r.


Witajcie!


Stosowana od wieków szałwia ma wiele właściwości leczniczych. Działa bakteriobójczo, ściągająco, przeciwzapalnie, hamuje nadmierne pocenie, leczy trądzik  poprawia trawienia. Jest bardzo dobrą przyprawą.

Trzcina na wietrze 6

Gdyby nie tartak, nieprędko przyjechałby w rodzinne strony. A tak, chciał, czy nie, musiał doglądać interesu. Za każdym razem musiał walczyć z sobą, żeby nie myśleć o starej miłości. Był jednakże niezmiernie ciekaw, co u Katarzyny, i za którymś razem wpadł  do pani Marty; a ta z wielką satysfakcją opowiedziała, że u jej podopiecznej nareszcie zaczyna się dobrze układać:
-Gdy Kasia była w szpitalu, przyjechał w odwiedziny do przyjaciela, kierownik działu wzornictwa jednego z większych zakładów włókienniczych  w Łodzi. Najpierw zainteresowały go obrazy Kasi, a później coraz bardziej ich autorka. Przed samym adwentem wzięli ślub. Kasia mieszka w istnym pałacu i jest bardzo szczęśliwa.
 Poczuł piekącą zazdrość. Wrócił do Warszawy i miotał się szukając recepty na szczęśliwe życie – romansował, grał w tenisa,, bywał w teatrze; wszystko na darmo, wokół wciąż obcość i nuda.
   Babcia przed śmiercią zapisała mu mieszkanie, miał dwa domy – oba zaniedbane, ziejące pustką. Wynajął studentkę do sprzątania. Przychodziła, sprzątała, po jakimś czasie zaczęła zostawać na noc. Przyzwyczaił się do tej stabilizacji i chciał się żenić, lecz ta, spłoszona propozycją -  okradła go z kosztowności i uciekła. Kierownik  tartaku  też go oszukiwał. Te doznania sprawiły, że zamknął się w sobie i przestał bywać. Gdy przyszedł list od pani Marty, omal go nie wyrzucił, po czasie przeczytał i ucieszył się, choć treść była bardzo smutna. Kasi małżeństwo rozpadło się, mieszka znowu w swojej klitce i zaczyna wracać do nałogu. Nikogo los dziewczyny

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy   . Msza ślubna skończyła się i Młoda
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachwycił się wpierw stanem uzębienia pięknej pacjentki, a później i nią samą. Do tego stopnia uległ jej czarowi, że za