29 sierpnia 2018r.
Witajcie!
Dziś humoreska, jutro opow." Trzcina na wietrze "w calości i codzienna porcja wiedzy o ziółkach.
Historyjki zasłyszane
Witajcie!
Dziś humoreska, jutro opow." Trzcina na wietrze "w calości i codzienna porcja wiedzy o ziółkach.
Ja w telewizji
Przed laty, jako
młody pedagog, pracowałem na letnim obozie językowym, jako wykładowca języka
niemieckiego. Uczyłem głównie przez zabawę, ale urządziłem też jedno z
pomieszczeń, aby uczyć metodą tradycyjną.
Nasza komendantka, drobna, bardzo ruchliwa pani – była osoba bardzo zabieganą, zapracowaną i trochę zakręconą. Kiedyś wezwała cały personel i oświadczyła nam, że przyjeżdża telewizja; wszystko ma był na glanc, a wykładowcy mają przygotować super występ na ognisko. Udało nam się stworzyć ciekawy program w trzech językach. Było cztery dni czasu na wyćwiczenie z młodzieżą. Każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy na próby – zapowiadało się nieźle. Oznaczonego dnia z rana szefowa wysłała mnie do miasta, żebym zakupił bilety do kina i muzeum.
Kiedy wróciłem już było po wszystkim . Komendantce coś się pomyliło- wbiła sobie do głowy, że przyjadą wieczorem na ognisko. Tymczasem ekipa pojawiła się zaraz po śniadaniu; z tak mozolnie ćwiczonego występu nakręcili ledwo parę migawek Pokazali kuchnię, jadalnię, rozmawiali z uczestnikami, a wszystko na tle jeziora, gdzie bytowaliśmy. Odrobinę czasu poświecili też mojej mini pracowni.
Przy obiedzie szefowa podziękowała wszystkim; dla mnie była wyjątkowo miła i kazała obejrzeć wieczorny program ,żebym mógł zobaczyć siebie i pracownię. Zapomniała, gdzie wtedy byłem. Wspominam ten czas z przyjemnością. Fajna była ekipa, piękne przeżycia i to w jakiej scenerii!.
Nasza komendantka, drobna, bardzo ruchliwa pani – była osoba bardzo zabieganą, zapracowaną i trochę zakręconą. Kiedyś wezwała cały personel i oświadczyła nam, że przyjeżdża telewizja; wszystko ma był na glanc, a wykładowcy mają przygotować super występ na ognisko. Udało nam się stworzyć ciekawy program w trzech językach. Było cztery dni czasu na wyćwiczenie z młodzieżą. Każdą wolną chwilę wykorzystywaliśmy na próby – zapowiadało się nieźle. Oznaczonego dnia z rana szefowa wysłała mnie do miasta, żebym zakupił bilety do kina i muzeum.
Kiedy wróciłem już było po wszystkim . Komendantce coś się pomyliło- wbiła sobie do głowy, że przyjadą wieczorem na ognisko. Tymczasem ekipa pojawiła się zaraz po śniadaniu; z tak mozolnie ćwiczonego występu nakręcili ledwo parę migawek Pokazali kuchnię, jadalnię, rozmawiali z uczestnikami, a wszystko na tle jeziora, gdzie bytowaliśmy. Odrobinę czasu poświecili też mojej mini pracowni.
Przy obiedzie szefowa podziękowała wszystkim; dla mnie była wyjątkowo miła i kazała obejrzeć wieczorny program ,żebym mógł zobaczyć siebie i pracownię. Zapomniała, gdzie wtedy byłem. Wspominam ten czas z przyjemnością. Fajna była ekipa, piękne przeżycia i to w jakiej scenerii!.
Komentarze
Prześlij komentarz