Przejdź do głównej zawartości
13 .11.2018r.


 Za zielonym murem

Piętrowy pociąg wyruszył z miasta na granicy polsko-niemieckiej . Nie było tłoku, a dziewczyna siedziała na schodkach, obok stały dwie pokaźne torby. Gdy konduktor zachęcał, by zajęła wygodniejsze miejsce, wyjaśniła, że nie chce dźwigać bardzo ciężkich bagaży. W istocie nie miała ochoty iść między ludzi. A w tych torbach był jej dorobek z ostatnich trzech lat.

Pracowała w Niemczech jako kelnerka i nie tylko. Wciąż odkładała termin powrotu, nie żeby za mało zarobiła – bała się, że w domu, że w miasteczku już wiedzą. Kiedyś zawistna koleżanka postraszyła ją, że zawiadomi rodzinę, co ona tu robi. Później jeszcze podobna historia zdarzyła się z pewnym starszym mężczyzną, który długi czas szantażował ją.

W czasie pożaru pobliskich zakładów chemicznych, ucierpiał ich dom; rodzice dostali mieszkanie zastępcze i śmiesznie małą sumę na remont – to przesądziło decyzję o wyjeździe za granicę. Wysyłała pieniądze, remont postępował niemrawo. Tato pisał, co zrobili, co jeszcze czeka – a ostatnimi czasy zamilkł. Izabela zaraz pomyślała, że wiedzą, ale po jakimś czasie przyszedł list, że z mamą były kłopoty. Nagromadzenie zmartwień podkopało i zdrowie fizyczne i psychikę. Wysyłała więc jeszcze więcej, ale termin powrotu wciąż przekładała. W końcu to życie w zawieszeniu,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę