Przejdź do głównej zawartości
14.11. 2018r.


Za zielonym murem 2

Wysyłała więc jeszcze więcej, ale termin powrotu wciąż przekładała. W końcu to życie w zawieszeniu, bez stabilizacji i oparcia w kimkolwiek, stało się nie do wytrzymania.-
   Co będzie, to będzie – wracam! Sierpniowe pejzaże sunęły za oknami wagonu, było ciepło,  swojsko po  prostu dobrze. Na dworcu, w ojca radosnych oczach nie wyczytała żadnego podejrzenia, to ją uspokoiło. Mijały tygodnie, Iza załatwiała dziesiątki spraw związanych z nowym odszkodowaniem, wychodziła jeszcze spora sumę, dołożyła ze swoich i można było wynająć porządną firmę budowlaną. A że umiała chodzić koło interesów, wkrótce prace wykończeniowe ruszyły z kopyta.

Dla rodziny dziwne było to, że unikała koleżanek i kolegów z dawnych lat, była też wciąż czegoś niespokojna i nerwowa. Nowym zaskoczeniem dla rodziców było też to, że choć miejsca było dosyć w domu rodzinnym, chciała kupić dla siebie  mieszkanie. Zupełnie przypadkowo, przeglądając ogłoszenia, znalazła tani domek na peryferiach Poznania.

Otoczenie było paskudne- zwały śmieci i gąszcz krzaków, kupy gruzów; do tego domostwo od dawna było opuszczone i prosiło się

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę