Przejdź do głównej zawartości
16.11.2018r.

Za zielonym murem 4

    Tu głos  załamał się ojcu - próbował odebrać sobie życie.

Teraz przebywa u zakonników, nasz ksiądz wynalazł ten ośrodek – my uznaliśmy, że lepiej tam, niż na oddziale psychiatrycznym.  Są tam różni tacy, co pobłądzili w życiu. No niby jest trochę lepiej, ale czy będzie, jak dawniej – nie wiadomo. Zakończył swoją opowieść i przez chwilę rozważał coś w milczeniu.

-Wie pani, nie wiem, czy mogę o to prosić, bo może pani ma kogoś – zaczął – Iza odrzekła, że nie ma nikogo, więc z wahaniem ciągnął dalej. – Chciałbym, żeby  pani do niego napisała, on jest taki oderwany od życia; niedługo zapomni, że spodnie nosi. Ja wiem, co znaczy list od dziewczyny. Jak byłem w wojsku , to dwie do mnie pisały, później się jedna o drugiej dowiedziała i była heca. Ala fakt jest taki, że te listy pomogły mi przetrwać najgorsze chwile! Ja się znam na ludziach – pani nie jest taka, jak te puste, nowoczesne dziewczyny, pani poważnie patrzy na życie. Bardzo proszę...

Gdy starszy pan wysiadł, miała chęć wyrzucić karteczkę , ale przypomniała sobie udręczone oczy tego ojca i schowała  kartkę z adresem do torebki. Dla świętego spokoju, przy najbliższej okazji, wysłała zwykłą widokówkę z pozdrowieniami.
  Wkrótce przyszedł list. Andrzej dziękował za pozdrowienia, pisał, że zakwitło już osiem lilii, z dziesięciu , które posadził.  W samą porę, bo dzieci wkrótce kończą rok szkolny i sklep zakonny zarobi. Pisał, że porozsadzał króliki; a kiedy chorował, to jego krzesło w jadalni było puste i nie miał kto odmawiać jego cząstki różańca po posiłkach. A grządki w ogrodzie wyschły na wiór. „Dobrze, że już wyzdrowiałem; chodzę , pracuje i wszystko  wraca do normy” – pisał. –


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy   . Msza ślubna skończyła się i Młoda
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachwycił się wpierw stanem uzębienia pięknej pacjentki, a później i nią samą. Do tego stopnia uległ jej czarowi, że za