Przejdź do głównej zawartości
3 listopada 2018r.


W życiu bywa różnie8

go tam zatrudnić. A robić jest co, bo od lat tej działki nie uprawiamy - długo ją przekonywał, że to ma sens - w końcu przystała na jego propozycję.     
  Rysiek nie miał wyboru; albo przenosi się na działkę, albo wyprowadza , gdzie chce.  Już po paru dniach było widać, że to jest właśnie to, co było mu potrzebne; wciągnęły go wiosenne prace i po prostu nie chciał przyjeżdżać do domu nawet na niedziele.
 Choć noce były jeszcze chłodne, spał w altance i ruszał do roboty skoro świt. Stał się weselszy, rozluźniony, swobodny. Nareszcie zniknął męczący stan napięcia - można było z nim rozmawiać, żartować, śmiać się. Czuł się potrzebny, pożyteczny i dodawało mu poczucia własnej godności. Poznał sąsiadów i zaofiarował się, że będzie doglądał ich działek - za to miał parę groszy.                                                                                                            
Rysio często prosił, by Bożka wzięła dzieci i pobyła z nim na działce, lecz jakoś nigdy nie składało się tak, żeby wszyscy na raz dysponowali wolnym czasem. Dopiero na początku lipca tak się złożyło, że miała parę dni wolnego.
  Najstarsza córka odrabiała praktykę, młodsze dzieci wzięła babcia na wieś. Bożenka pojechała na działkę, żeby się poopalać. Zbierało się na burzę, więc Rysio namówił ją, by została na noc .Po krótkiej, gwałtownej nawałnicy, nastała ciepła, pachnąca noc. Do okna zaglądały mokre, ciężkie róże, którymi dawny gospodarz obsadził  altankę. Pani ułożyła się do spania na kanapie, Rysio pościelił sobie obok na podłodze.
-          Wiesz co Bożenko, niedługo minie siedem lat, jak cię po raz pierwszy zobaczyłem. Chyba już wtedy się zakochałem. I tak to trwa do dziś dnia...
-          - Wyciągnęła do niego rękę, a on przywarł do niej gorącymi ustami. Setki razy jawiła jej się w wyobraźni taka noc, lecz nigdy nie było tak pięknie, jak teraz na jawie.
-          Jesienią udało się załatwić dla Rysia pracę w szpitalu - na stanowisku palacza. A na Boże Narodzenie wzięli ślub. Bożka ma czułego męża, mały kochającego tatusia, a starsze dziewczyny niezawodnego przyjaciela. Aż trudno uwierzyć, że los może tak się odmienić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...