Przejdź do głównej zawartości
10.12. 2018r.




       
   Nazajutrz wstał piękny, słoneczny dzień, prawdziwie świąteczny; tylko, że mroźny.  We wszystkich pomieszczeniach świeciło się światło, naprawili awarię. Nocna zadymka przykryła świat grubą, pofałdowaną warstwą śniegu. Nikt jeszcze nie odśnieżał. Rząd samochodów stał przysypany takimi zwałami śniegu, że nie sposób było rozpoznać, który samochód ich.
  Młodzi chcąc dotrzeć do przystanku autobusowego brnęli mozolnie poprzez zaspy, ale byli nie wiadomo dlaczego uśmiechnięci  i zadowoleni. Gdy dotarli do rodziców, rodzinka spała jeszcze w najlepsze, tylko mama Bożenki krzątała się w kuchni. Opowiedzieli o swojej Wigilii; mama załamała ręce.
         – A nie mówiłam, nie prosiłam?! Uspokoili ją zapewnieniem, że było naprawdę pięknie i bardzo uroczyście.
  Mama po cichutku przyniosła torbę z prezentami, dopiero teraz  uświadomili sobie, że u nich nie było podarków. Teraz mieli dodatkową frajdę oglądając prezenty przy świątecznym śniadaniu.
Pod koniec stycznia urodził się szczęśliwie piękny, zdrowy synek. O tej nietypowej Wigilii Bożenki i Mirka opowiadano sobie później w rodzinie,  i oni czasem wspominają ten jedyny tak odmienny od innych wieczór. A Mirek myśli często, że wtedy, pierwszy raz w życiu poznał, co to znaczy zaufać Panu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę