29 .06.2019r.
Uparta rozdz. I [2]
Piotr szybko wyciągnął wnioski z
tego pierwszego kryzysu małżeńskiego. Dowiedział się o kursie księgowości w miasteczku i zaczął się uczyć.
Bardzo delikatnie zachęcał żonę, by jeździła z nim, gdyż w tym samym budynku
był kurs kroju i szycia. To ich znów zbliżyło do siebie. A gdy ukończyli kursy
,świętowali razem z Grzelakami, bo to oni opiekowali się córką. Piotr przeszedł do pracy w biurze na stanowisku młodszego księgowego; gdy nabył
doświadczenia, awansował na głównego księgowego: gdzie dotrwał do emerytury.
Żona kierownika PGR-u, pani Melania
Łukowska, była przeświadczona, że pochodzi z magnatów, a jeśli nie, to ze
szlachty rodowej z całą pewnością! W związku z tym patrzyła na świat z góry.
Mąż - pan Paweł Łukowski był pod jej
przemożnym wpływem; biada temu, kto by śmiał narazić się pani na pegerowskich
włościach.
Kierownikowej zdarzało się wyciągnąć z domu którąś z kobiet i zagonić do
roboty u siebie: do prania, sprzątania, czy pielenia w ogrodzie. Później
wysyłała ją do Lisa, by wpisał dniówkę. Kobiecina odchodziła przekonana, że
wszystko w porządku, ale Melanii w końcu się oberwało. Otworzyła szeroko
wielkie piwne oczy, zaniemówiła ze zdziwienia, że ktoś ośmielił się podważyć
jej pozycję.
Lusia, jak
szybko wpadała w złość, tak szybko
odzyskiwała spokój. Męża kochała bardzo za spokój, za ustępliwość i taką piękną
pokorę, jaką miał wobec niej.
Uparta rozdz. I [2]
- Młodzi byli pracowici,
dorabiali się szybko.
Zaraz też urodziła im się córeczka. – Mirosława.
Wkrótce Piotr stwierdził, że bardzo się pomylił, licząc na to, że Lusia będzie, jak przy mamie, cichutka i potulna. Żona w duchu cierpiała bardzo, że przyszło jej osiąść w PGR- ze; a nie na własnym. Stopniowo żal jej mijał, a raczej zamieniał się w postanowienie, że jeśli już tu przyszło jej żyć, to będzie najgospodarniejsza – a dom jej będzie niedoścignionym przykładem dla sąsiadek.
Póki co, najbliższymi sąsiadami, przez ścianę była rodzina Grzelaków. Zamieszkali bowiem w domku dwurodzinnym ze wspólnym podwórkiem i sporym ogrodem za domostwem. Lusia chciała mieć piękny ogród, żeby było się czym pochwalić, jak mama przyjedzie w odwiedziny.
Wkrótce Piotr stwierdził, że bardzo się pomylił, licząc na to, że Lusia będzie, jak przy mamie, cichutka i potulna. Żona w duchu cierpiała bardzo, że przyszło jej osiąść w PGR- ze; a nie na własnym. Stopniowo żal jej mijał, a raczej zamieniał się w postanowienie, że jeśli już tu przyszło jej żyć, to będzie najgospodarniejsza – a dom jej będzie niedoścignionym przykładem dla sąsiadek.
Póki co, najbliższymi sąsiadami, przez ścianę była rodzina Grzelaków. Zamieszkali bowiem w domku dwurodzinnym ze wspólnym podwórkiem i sporym ogrodem za domostwem. Lusia chciała mieć piękny ogród, żeby było się czym pochwalić, jak mama przyjedzie w odwiedziny.
-
Przyjazd się odwlekał
i odwlekał, aż przyszło zaproszenie na chrzciny małego Szymonka. Pani Henia
Miłorzębowa odmłodniała przy młodym mężu – zajęta swoimi sprawami, nie wtrącała
się do życia swoich dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz